Wrzesień, 2015
Dystans całkowity: | 1266.60 km (w terenie 15.00 km; 1.18%) |
Czas w ruchu: | 60:06 |
Średnia prędkość: | 21.07 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.60 km/h |
Suma podjazdów: | 749 m |
Liczba aktywności: | 22 |
Średnio na aktywność: | 57.57 km i 2h 43m |
Więcej statystyk |
Miasto
Przedwieczorne zdjęcie z okna
Mam w oczach swych kolor nieba z moich stron © yurek55
- DST 24.35km
- Czas 01:16
- VAVG 19.22km/h
- VMAX 30.20km/h
- Temperatura 29.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Powroty to moja specjalność
Wytyczyłem sobie wczoraj trasę po trzy gminy w powiecie mińskim i choć wydawało się, że to daleko, to na mojej mapce miała tylko 56,5 km. Nie bez znaczenia był pewnie fakt zaczęscia rysowania od Góry Kalwarii. Rano najpierw pojechałem do X.P. po jakieś papiery, które następnie zawiozłem do Piaseczna i tym razem bez kombinowania, najkrótszą drogą do punktu startu.
Mało Wisły w Wiśle w Górze Kawalerii © yurek55
Potem kolejną drogą krajową, tym razem sławną "50-ką", w towarzystwie pędzących tirów dojechałem sprawnie do Kołbieli. Nie mogą niestety tego powiedzieć kierowcy stojący w kilometrowym korku do ronda.
Kolejka do ronda w Kołbieli © yurek55
Siedziałem sobie na rowie, posilałem się i patrzyłem na samochody, ale coś mi nie pasowało w tej drodze. Krajowa siedemnastka prowadzi do Garwolina, a tam juz przecież byłem. Po uważnym spojrzeniu w mapę dostrzegłem, że ślad właśnie w tym miejscu gdzie siedzę, odchodzi od drogi głównej. W luce pomiędzy sznurem samochodów zauważyłem po przeciwnej stronie drogi tabliczkę drogowskazową na Sufczyn. Dobrze, że akurat w tym momencie sprawdziłem, bo bym się musiał wracać. Pożegnałem drogę krajową i dalej już wiejskimi drogami pojechałem dalej.
Fresk w remizie w Gadce © yurek55
Koniec gadki! © yurek55
Kaplica w Radachówce 1935r © yurek55
Otoczenie kaplicy © yurek55
Są sztalugi i obraz, tylko malarza nie widać.
Wiedziałem już, że zabraknie mi czasu na wszystkie zaplanowane gminy i postanowiłem zaliczyć tylko najbliższą. Problem tkwił w tym, że nie miałem pojęcia gdzie ona się zaczyna. Na mapie w telefonie granice gmin nie sa zaznaczone. Wreszcie zobaczylem sklep i tam dowiedziałem sie, że już mogę wracać. Pani sklepowa potwierdziła, że drogą gruntową przy jej sklepie dojadę do asfaltu i do Kołbieli. Dzięki temu nie musiałem jechać tą samą drogą. Były odcinki, że trzeba było prowadzić rower, ale w końcu wydostałem się z lasu i rzeczywiście było już całkiem blisko.
Ciężki, oj ciężki teren © yurek55
Już wiedziałem, że wracać chcę pociągiem, bo znudziła mi się jazda i chciałem zdążyć na czas do domu. W Celestynowie do miasta i stacji trzeba by trochę zawrócić, więc postanowiłem wsiąść w Otwocku. Przy kasie facet pytał o odjazd i usłyszałem, że za dwadzieścia minut. Kupiłem bilet i usiadłem popijając wodę i zajadając batona. W końcu pociąg przyjechał...ale do Modlina. Do Warszawy miał być o 16-ej. Postanowiłem więc zrobić na złość Kolejowym Mazowieckim i nie jechać. Wprawdzie zwrotu biletu nie mogłem dokonać, ale i tak dałem im niezłą nauczkę: kupiłem bilet i pojechałem rowerem. Znacznie lepiej wychodzi mi jednak jazda zbiorkomem tam, niż z powrotem. Te dzisiejsze gminy zaliczę zaczynając w Pilawie, albo Celestynowie, jeszcze pomyślę.
Więcej Wisły w Wiśle. Warszawa © yurek55
Zaliczona gmina: Siennica
PS. Kilometry są jeszcze z wieczornej wyprawy do hipermarketu budowlanego, stąd róznica.
- DST 137.52km
- Teren 5.00km
- Czas 06:45
- VAVG 20.37km/h
- VMAX 36.80km/h
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Jeszcze raz Radom
Poranna pogoda nie nastrajała zbyt optymistycznie, mokre ulice po nocnym deszczu, pochmurno i dość chłodno, ale pocieszałem się, że na miejscu będzie lepiej, a potem miała nastąpić poprawa aury. Na dworcu czekała na mnie kolejna niemiła niespodzianka, pociąg miał opóźnienie, a na dodatek jechał tylko do Lesiowa, a dalej komunikacja zastępcza. Na szczęście dwa autobusy wystarczyły dla wszystkich pasażerów i mój rower też bez trudu się zmieścił. W Radomiu najpierw tradycyjnie skorzystałem z nowoczesnej toalety dworcowej, gdzie tradycyjna babka klozetowa tylko rozmienia pieniądze do automatu, a potem włożyłem kurtkę i ruszyłem w drogę. Szybko znalazłem właściwą drogę wyjazdową z miasta i nawet się nie przejąłem, że jest to krajowa dwunastka. Podczas planowana trasy w ogóle nie zwracałem uwagi na status dróg, więc i teraz trzeba było przyjąć to ze spokojem i jechać. Zanim dojechałem do granicy miasta przestało całkiem padać i dalej już do końca drogi kurtka nie była potrzebna. Na następnym przystanku w Przysusze mogłem też zdjąć i bluzę, bo zrobiło się wreszcie całkiem ciepło, czyli pogodowe prognozy zaczęły się sprawdzać. Pokonywałem gładko kilometry zaliczając kolejne gminy, a ja pchany wiatrem jechałem na zachód, aż ujrzałem tablicę obwieszczającą, że właśnie wjeżdżam do województwa łódzkiego i zdobywam gminę Drzewica. Trochę mnie to zaskoczyło, bo wcale nie zamierzałem wyjeżdżać z naszego Mazowsza, ale widać pomyłki mi się zdarzają nie tylko w nawigacji. Po co mi jedna gmina w łódzkiem? Po co ja w ogóle tak daleko się pchałem na zachód? Tak sobie myślałem ze złością na samego siebie, gdy zobaczyłem tablicę "Grójec 53", a do odjazdu autobusu zostało dwie godziny i dwadzieścia minut. Dla czytelników tego bloga to czas w zupełności wystarczający i to z dużym zapasem, ale ja wiedziałem, że czeka mnie bardzo, ale to bardzo trudne zadanie. Nie mogłem sobie pozwolić już na żaden postój i na dodatek musiałem osiągnąć średnią blisko 25km/h, by zdążyć jeszcze znaleźć dworzec autobusowy w Grójcu. Jechałem najszybciej jak mi pozwalały nogi, serce i płuca, nie patrzyłem też na zegarek, by przedwcześnie nie odbierać sobie nadziei, że zdążę. Naprawdę miałem już dość tej jazdy i nie chciałem pokonywać dodatkowych czterdziestu kilometrów "Szosą E7". Pielęgnowałem w mózgu myśl, że oto za chwilę wygodnie usiądę w autobusie, który dowiezie mnie do domu, na nieco tylko spóźniony obiad. Niestety marzenia nie zawsze się spełniają, a powiedzenie "wyżej ch.... nie podskoczysz" pokazało swą brutalną i bezlitosną prawdziwość. Wprawdzie gdy minąłem tabliczkę z nazwą Grójec, wstąpiły we mnie jakieś nowe siły, ale nic to niestety nie dało. Gdy byłem blisko już centrum i spojrzałem na zegarek, było dwie minuty po odjeździe. Ponieważ nadzieja umiera ostatnia, myślałem, że może będę miał szczęście i przechwycę go gdzieś na ulicach miasta i skłonię jakoś do zatrzymania i wpuszczenia mnie do środka. Ale skoro nawet nie wiedziałem skąd on rusza i którędy jedzie, to jak to się mogło udać? To tylko skrajna desperacja kazała mi łudzić się do końca. Kiedy okazało się, że cały misterny plan...
Więc dojechałem.
O 19:30.
Obiad zjadłem odgrzewany, ale i tak smakował bosko.
Zdjęcia
Dworzec w mokrym Radomiu © yurek55
Tu juz można zdjąć kurtkę © yurek55
"Góry Świętokrzyskie, drogie są i bliskie" © yurek55
Drugi przystanek - Przysucha
Rynek w miasteczku Przysucha © yurek55
Skromny Urząd Miasta i Gminy - Przysucha © yurek55
Plenerowa wystawa rzeźby na rynku w Przysusze © yurek55
Selfie z Oskarem Kolbergiem na jego ławeczce - Przysucha © yurek55
Trzeci przystanek - [url=http://www.parafia-rzymskokatolicka-bieliny.pl/str... w Bielinach[/url]
Drewniany kościół w Bielinach ok. 1780r © yurek55
Brama na teren kościelny w Bieinach © yurek55
Kapliczka z 1929 r, obok kościoła w Bielinach © yurek55
"Pójdźcie do mnie wszyscy którzy pracujecie i obciążeni jesteście a ja was ochłodzę"
Bieliny, kościół pw. Świętych Apostołów Szymona i Judy © yurek55
Trzeci, przedostatni przytanek - Drzewica
Fontanna na rynku w Drzewicy © yurek55
Taka miniaturka tej w Ogrodzie Saskim.
Partyzantom i żołnierzom © yurek55
Do Warszawy jeszcze ponad stówa © yurek55
Wyjazd z Drzewicy
Powracam na Mazowsze © yurek55
Żegnam łódzkie © yurek55
PS.Dwa razy rano na Zachodni jeździłem bom się wracać do domu musiał, stąd na liczniku kilometrów więcej niż na mapie.
PS2. A te "dziury" w gminach na zachód od Radomia bardzo mnie denerwują: Zakrzew, Przytyk, Potworów, Rusinów, Klwów, Wyśmierzyce. No i ta gmina pominięta przez mój błąd nawigacyjny poprzednim razem - Goszczyn. Coś trzeba będzie z tym zrobić.
Koniec.
- DST 166.00km
- Czas 07:27
- VAVG 22.28km/h
- VMAX 45.60km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 749m
- Aktywność Jazda na rowerze
Z wiatrem w zawody
Drugim zdarzeniem, które chcę wspomnieć, to wyścig na drodze rowerowej na Broniewskiego. Wyprzedziła mnie dziewczyna, a we mnie zagrała ambicja i zacząłem jechać za nią. Zasuwała momentami powyżej 30 km/h, ale nie odpuściłem i choć na ddr taka prędkość nie jest bezpieczna, to ona torowała mi drogę, ja tylko się trzymałem z tyłu. A po ostatnim skrzyżowaniu, jak już nikogo przed nami nie było, wyprzedziłem ją i teraz ona "trzymała koło" i dopiero na Rejmontra gdzieś mi zginęła.
A zdjęcie jest z dawnego, letniego spaceru, bo dziś nie robiłem.
Na bulwarze wiślanym © yurek55
- DST 68.88km
- Czas 03:21
- VAVG 20.56km/h
- VMAX 40.20km/h
- Temperatura 16.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Po mieście
Ławeczka księdza Twardowskiego © yurek55
Pierwsi fotografowie Warszawy © yurek55
Pradziadek cioci Niki © yurek55
Spadki ropy na rynkach światowych umiarkowanie, ale jednak, odbijają się i na stacjach benzynpowych.
Ceny paliw (Pb95 4,39; Pb98 4,79; ON 3,89; LPG 1,69) © yurek55
- DST 50.65km
- Teren 1.00km
- Czas 02:32
- VAVG 19.99km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Nowe drogi
Trasa z Piaseczna, jak widać na mapie, było mocno niekonwencjonalna, bo na każdym zakręcie skręcałem tam, gdzie jeszcze nie byłem. Chciałem tylko dotrzeć jakoś do trasy katowickiej i zrobić kolejne "rozpoznanie bojem", czyli zobaczyć jak prace drogowe w okolicach Nadarzyna, Sękocina i Janek. Cmentarz Południowy już zwiedzałem, dlatego zignorowałem drogowskaz na Antoninów i udałem się na południe. Nie wiedziałem co tam mnie czeka, ale miałem trochę czasu, asfalt wygladał nieźle, ruch samochodowy jak to na wsi, nieduży to dojechałem aż do Złotokłosu. Przed wojną miało tu powstać letnisko, doskonałe skomunikowanie z Warszawą (tylko 45 minut kolejką!), ale przyszedł kryzys i zabrakło pieniędzy na realizacje tej idei. Po wojnie krótko funkcjonowała tu "Cafe Fogg" i dzie4ciństwo spędzał Marek Hłasko. Tak przynajmniej rzecze Wikipedia.
Kościół w Złotokłosie © yurek55
Złotokłos, kościół z kamienia rok budowy 1935 - 37 © yurek55
Parafia Matki Bożej Łaskawej © yurek55
Od tej najdalej na południe wysuniętej miejscowości zacząłem powrót i przez Szczaki i potem krakowską dojechałem do naszego podwarszawskiego Chinatown - Wólki Kosowskiej. Ruch kołowy w tamtym rejonie opiera się głównie na hulajnogach, oczywiście jeżdżą nimi obywatele Wietnamu albo Chin, ja ich tam nie odróżniam, nieważne. Potrafią na nich przewozić zaskakująco duże i ciężkie towary, to już wymaga innych nieco umiejętności, niż rekreacyjna jazda na pusto. Ale wiadomo, że trening czyni mistrza. Szybko przejechałem wśród nich, mijając bez zatrzymywania hale targowe, a po chwili mogłem już zignorować drogowskaz "Nadarzyn 4,5" i pojechać w nieznane. Zaskoczył mnie w tym "nieznanym" kościół, diametralnie inny od tego, do czego się przyzwyczailiśmy. Ja przynajmniej, tylu przeszkleń w sakralnej budowli jeszcze nie widziałem.
Filialny kościół w Wólce Kosowskiej p.w. Błogosławionych Dzieci z Fatimy: Hiacynty i Franciszka © yurek55cóka
Ale jeszcze większym zaskoczeniem był dla mnie ten budynek. Okazuje się, że można w Polsce budować nowoczesne, duże, przestronne szkoły, w których dzieci na pewno nie uczą się na trzy zmiany do siedemnastej. I nie ma piętnastu klas pierwszych, drugich lub trzecich, jak w Piasecznie. Gmina Nadarzyn wybudowała tę podstawówkę w Ruścu, skrzydło gdzie mieścić się będzie gimnazjum i hala sportowa, jest w budowie. Swoje dotychczasowe wyobrażenia o wiejskiej szkole trzeba szybko odesłać do lamusa.
Szkoła podstawowa © yurek55
Jesli chodzi o przejazd rowerem trasą katowicką, to jest coraz lepiej. Miałem dla siebie naprawdę duzo miejsca i tak mi się spodobała ta jazda, że poraz kolejny zignorowałem drogowskaz "Centrum Handlowe Janki" i pojechałem kierując się na Raszyn. Niezbyt przejąłem się znakiem D-7 oznaczającym drogę ekspresową, bo sądziłem, że on trochę na wyrost tam stoi i zaraz będę mógł tę drogę opuścić. Poza tym zaczęło mi się już spieszyć do domu. Niestety drogi opuścić nie mogłem, ale ze stresu przed mandatem jechałem bardzo szybko, w sam raz na drogę ekspresową. Ale powtarzać tego nie zamierzam. I jeszcze na koniec dodam, że wydaje mi się, że może będzie jakaś droga dla rowerów z Nadarzyna do Janek. Tam po prawej, pod lasem jakby coś robili?
Będzie droga rowerowa? © yurek55
Pomiędzy Nadarzynem a Jankami © yurek55
Ja kieruję się na Ursynów i Okęcie © yurek55
Teraz zjazd na Raszyn © yurek55
Koniec trasy szybkiego ruchu/Aleja Krakowska © yurek55
Reszta trasy już nie warta opisywania, zastanawiam się tylko, czy ten wpis i ślad na Navime, może być podstawą ukarania mnie mandatem, jak myslicie?
- DST 85.54km
- Czas 03:30
- VAVG 24.44km/h
- VMAX 39.40km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Po mieście
- DST 21.00km
- Czas 01:03
- VAVG 20.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Do sklepu na "L"
Ale wracając do jazdy w ulewnym deszczu, to szybko przyzwyczaiłem się do tej niedogodności - zdolności adaptacyjne człowieka, są doprawdy zdumiewające - i zanim na dobre zaczęło mi to przeszkadzać, byłem już w domu.
Tylko rozbierać musiałem się na klatce schodowej, żeby kałuż w przdpokoju nie robić...
Leje jak z cebra © yurek55
Spray do naprawy opon* Made in Germany © yurek55
*Ewidentny błąd w tłumaczeniu, powinno być dętek
- DST 6.00km
- Czas 00:19
- VAVG 18.95km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Północ - Południe. Pomiędzy granicami Warszawy
Rzeźby ogrodowe © yurek55
Zamiast krasnali © yurek55
Drewno kominkowe, kora, ławki drewniane i rzeźby © yurek55
Skarbek, miś i orzeł © yurek55
W składzie drewna © yurek55
W Łomiankach przy tym znaku miałem na liczniku 22 km, co widać na zdjęciu
Granica północna © yurek55
Starałem się jechać maksymalnie prosto i niegdzie nie zbaczać z trasy, by błąd pomiaru był jak najmniejszy. Po oddaniu wiaduktu na Słowackiego, zrobili zakaz wjazdu dla rowerów, ale obowiązuje na stosunkowo krótkim odcinku, do Hali marymonckiej. Przejechałem bez problemu. Przy Wyścigach zrobiłem drugi przystanek, widać dlaczego.
Klasyk Harley © yurek55
Honda Valkyria © yurek55
Honda z trupią czaszką © yurek55
Bagaznik do Hondy © yurek55
Przy wyjeździe z miasta na Puławskiej przy Jóżefosławiu na liczniku było tyle co widać.
Granica południowa © yurek55
Czyli Warszawa rozciąga sie na długośi 27 km. Teraz trzeba opracować i zmierzyć trasę wschód-zachód.
PS. Pod wpisiem o tym, jak mi się nie chce z domu wychodzić na rower [url=http://www.bikestats.pl/rowerzystka/eranis]eranis[/url] napisała doskonały komentarz, trafiając jak zwykle w samo sedno.
"Drzwi mego domu to magiczna furtka między krainą lenia a rowerem."
- DST 73.00km
- Czas 03:30
- VAVG 20.86km/h
- VMAX 39.50km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Prezent
Prezent z czerwoną wstążką © yurek55
Prezent na Mokotowskiej © yurek55
Mżyło trochę więc nigdzie dalej sie nie wybierałem, oddałem zwolnienie, odebrałem zegarki z naprawy i wróciłem do domu.
- DST 10.18km
- Czas 00:33
- VAVG 18.51km/h
- VMAX 35.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze