kurierowo
Dystans całkowity: | 6898.75 km (w terenie 57.00 km; 0.83%) |
Czas w ruchu: | 351:43 |
Średnia prędkość: | 19.61 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.04 km/h |
Suma podjazdów: | 5062 m |
Suma kalorii: | 69231 kcal |
Liczba aktywności: | 129 |
Średnio na aktywność: | 53.48 km i 2h 43m |
Więcej statystyk |
Trzy cyferki, zawsze lepsze od dwóch
A co do jazdy, to pomimo że wstałem wcześnie bardzo i miałem ambitne plany, to z minuty na minutę mi się odechciewało i tylko obietnica odebrania ze sklepu zoologicznego w Wieruchowie zamówionych psich produktów, zmusiła mnie niejako do wyjścia z domu. Jak już pokonałem tę swoją magiczną granicę, pomiędzy krainą lenia, a rowerem, poszło z górki. Do rozważenia w trakcie jazdy miałem tylko trasę, przy założeniu, że odbieram rzeczy w drodze powrotnej i nie jadę po swoim śladzie w tę i z powrotem. Tym razem podróż na zachodnie wioski zacząłem od jazdy przez miasto ku Wiśle, czyli tak, jakbym jechał na południe do Gassów. Tam jednak zrobiłem zmyłkę i skierowałem się na północ, bo wymysliłem sobie zaatakowanie zachodnich wiosek od strony Łomianek. Później pomyślałem, że może skręcę na zachód w Kiełpinie i przez Palmiry dojadę do Truskawia, testując jazdę na Bystrym B. po przedwojennych kocich łbach. Ale z Kiełpina było już tak blisko do Czosnowa, że wybrałem docelowy wreszcie wariant przez Wiersze do szosy Leszno - Nowy Dwór. W Lesznie na liczniku było sześćdziesiąt kilometrów, a do domu trzydzieści, więc zakręciłem jeszcze kawałek na zachód i jadąc troszkę dookoła dokręciłem brakujące kilometry. W mieście, pod domem, na pewno by mi się nie chciało. Niestety ten nadprogramowy odcinek i cała reszta też, wypadała w szczerym polu, a wiatr z północnego wschodu, choć nie silny i porywisty, to jednak odbierał siły nadwątlone dystansem i zimnem. Nawet usiadłem na chwilę na przystanku odpocząć i pociągnąć kilka łyków z manierki. Wzmocniony Oshee jakoś doturlałem się do hurtowni w Wieruchowie . Na szczęście zakupy mogłem poupychać po kieszonkach i ruszyłem na ostatni etap. W mieście było już lepiej, wiatr przestał być tak dokuczliwy i na światłach mogłem nieco odsapnąć. Jeszcze tylko zajechałem do księgarni odebrać książkę, którą też udało się zmieścić w kieszeni i po chwili byłem już w domu.
Koniec i bomba, kto czytał, ten trąba!
Holownik holuje © yurek55
Pchacz pcha © yurek55
Las Młociny © yurek55
Puszczańska miejscowość z pustostanem w tle© yurek55
Kościół w Wierszach © yurek55
- DST 106.00km
- Czas 04:43
- VAVG 22.47km/h
- VMAX 45.00km/h
- Temperatura 7.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Kurier wiosenny
Dość ciepło i pomimo lekkiego ubrania było mi nieco za gorąco. Ponieważ znów jechałem z plecakiem, mogłem sie rozebrać, a nawet zostawić kolejny plecak w Piasecznie. Wracałem już w samej koszulce, nogawek jeszcze nie zdejmowałem, choc było można w ostateczności.
Zamiast zdjęcia wierszyk na czasie:
I piosenka też...
- DST 46.67km
- Czas 02:04
- VAVG 22.58km/h
- Temperatura 13.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Po cywilnemu, na luzie, turystycznie, bajabogo
Pojechałem więc sobie jak typowy trzepak, po ścieżkach, chodnikach, bez napinki, powoli i dostojnie. Najpierw na Taneczną zawieźć poranne zakupy z Lida (błąd zamierzony), czyli kurtkę i buty dla Hani. Później odebrać z Hejnałowej (blisko Bakalarskiej) zamówiony t-shirt z uniktowym, indywidualnym nadrukiem dla Dominiki. Potem po drodze zajechałem do sklepu Decpo kasetę dla Bystrego, a że nie było w Alejach, to musiałem się wrócić na Okęcie. Wracając zobaczyłem co sie dzieje z kładką nad torami na Rakowcu, z cichą nadzieją, że może uda się przejść. Nie da się, zagrodzona na głucho, tak jak rok, dwa i pięć lat temu.... Mnie tam ona niepotrzebna, ale ludzie z osiedli po obu stronach torów trochę się skarżą. Dzielnica nie może się dogadać z PKP, a cierpią mieszkańcy.
PS. Nowa kaseta założona, rower wyczyszczony po sobotnim Armagedonie deszczowo - gradowo - śnieżnym, od jutra zaczynamy jeździć.
Kontrola rowerowa © yurek55
Zapewne dziś "pęknie" 40 000, ja byłem 30 000 drugiego marca. Dziewięc dni - dziesieć tysięcy rowerzystów!
Odczytaj napis © yurek55
Musiałem się troszkę zastanowić zanim zrozumiałem, choć właściwiej będzie - przeczytałem... :)
Okęcie, cargo, DHL © yurek55
Takie coś © yurek55
Sadzawka przy Wirażowej © yurek55
Wierzba koci-koci © yurek55
- DST 40.00km
- Czas 02:20
- VAVG 17.14km/h
- Temperatura 6.0°C
- Sprzęt Primus Historicus
- Aktywność Jazda na rowerze
Rowerem - samochodem - rowerem
i potem wcale już nie padał. Mogłem spookojnie jechać rowerem. Po oddaniu samochodu, dalszą część swojego zadania kurierskiego wykonałem już na rowerze. Z Ursynowa na Żoliborz i do domu, to typowa jazda miejska, niegodna wzmianki. Grunt, że zawiozłem papiery gdzie trzeba i może przyniesie to pożądany efekt i korzyść dla córki. No i przy okazji odkryłem przejazd obok Cytadeli ulicą Krajewskiego, znad Wisły na Żoliborz. Nigdy tamtędy nie jechałem, choć Strava twierdzi, że 31.05. 2014 katowałem ten brukowany podjazd. Ja tego nie pamiętam, ale w internecie nic nie ginie, podobno. Tak czy owak, poprawiłem czas na tym segmencie, jadąc (aż!) 14 km/h.
(KOM - 40,8 km/h, QOM - 39 km/h)
Pod Mostem Gdańskim © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2162482478/embed/534d736775e685419f0d10f700f0d8cb590365c4">
- DST 36.00km
- Czas 01:43
- VAVG 20.97km/h
- Temperatura 4.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Śladami robót drogowych
Coraz trudniej przejechać ulicę Ruczaj © yurek55
Prętowa też bez zmian. Widok z mostu na Wilanówce w kierunku ulicy Rosy © yurek55
Skąd się wziął ten sztuczny dopływ Wilanówki? © yurek55
Jak widać po zdjęciach poprawy brak, a nawet nastapiło lekkie pogorszenie, bo przejazd Prętowa pod tym budownym wiaduktem jest gruntowy. Przedtem przynajmniej po asfalcie sie jechało.
Rzadko spotykana inskrypcja © yurek55
Po zostawieniu przesyłki w Konstancinie udałem się do Piaseczna, ale tym razem nie wypiłem kawy u córki, tylko wróciłem do Warszawy. Zaciekawiło mnie, jaki jest postęp prac na Karczunkowskiej, bo juz chyba ze trzy lata budują wiadukt nad torami, ale jak widac trochę to jeszcze potrwa. Po dojechaniu do Puławskiej okazało się, że po zachodniej stronie droga rowerowa jeszcze w lesie i trzeba przejechać na drugą stronę. Dalej już żadnych drogowych niespodzianek nie stwierdziłem.
Remont Karczunkowskiej trwa © yurek55
Licznik rowerzystów © yurek55
Niedobitek © yurek55
- DST 69.52km
- Czas 03:30
- VAVG 19.86km/h
- Temperatura 8.8°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Po mieście
Maciek do Magdy - ulica Niemcewicza przy Raszyńskiej © yurek55
Potem zajechałem sprawdzić liczbę rowerzystów i - jak widać - dziś pękło dziesięć tysięcy!
Licznik rowerzystów (bidon nadal pełny) © yurek55
Co do bidona, to pokusiłem się o sprawdzenie i okazało się, że co najmniej od szóstego grudnia wożę ten sam izotonik. Miał okazje wielokrotnie zamarzać i rozmarzać ale sądzę, że jest jeszcze dobry. W zimie piję jeszcze mniej, niż latem. Pewnie dlatego, że się nie pocę.
A na zakończenie zrobiłem fotkę budynku, który Putin wrzucił na swojego bloga w październiku 2017
Ochota, czar PRL-u © putin
...wystarczyło dać nową elewację - i już nie jest czarem PRL, prawda?
Grójecka róg Bitwy Warszawskiej 1920 Roku, kiedyś Wery Kostrzewy © yurek55
- DST 10.00km
- Czas 00:33
- VAVG 18.18km/h
- Temperatura 1.0°C
- Kalorie 326kcal
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Na mokro
Drugi błąd - tym razem nawigacyjny - popełniłem w Wilanowie i dwa kilometry musiałem pokonać po szutrze, często gęsto pokrytym wodą, śniegową breją i lodowymi pułapkami pod spodem. Kiedy już szczęśliwie udało się pokonać przeszkody Wału Zawadowskiego i dojechać do Mostu Siekierkowskiego, reszta to już pikuś. Wprawdzie zacząłem odczuwać zimno w stopy, bo skarpety były już całkiem mokre, ale do domu dojechałem w dobrym nastroju i formie. Gorzej zniosły to moje ubranie, a przede wszystkim rower, a ja już zapomniałem, jak upierdliwe jest doprowadzanie wszystkiego do porządku. Ale i z tym sobie poradziłem, tylko tylny hamulec mi szwankuje - nie odbijają szczęki i blokują koło. Pomyślę o tym jutro, bo dziś już nie miałem zdrowia.
Kontrola licznika © yurek55
Mural witamina M © yurek55
Murale pod Trasą Siekierkowską © yurek55
Mural - niebieski człowieczek © yurek55
Nadal nieoddana Aleja Polski Walczącej - widok w stronę Czerniakowskiej © yurek55
Aleja Polski Walczącej widok w stronę Siekierek © yurek55
Bystry Baranek w błocie © yurek55
W butach mokro... © yurek55
Licznik rowerzystów © yurek55
Do roboty! © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2082531242/embed/eea223a22bf2df5de0c7e595b88aa9677880d9ae">
- DST 38.00km
- Teren 2.00km
- Czas 01:55
- VAVG 19.83km/h
- Temperatura 2.0°C
- Kalorie 1105kcal
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Kryzysowe (syzyfowe) prace
Kryzys.
Kontrola licznika o 9:55 (widzicie temperaturę?) © yurek55
Kontrola licznika - powrót © yurek55
Gassy oferują różnorakie rozrywki © yurek55
Skrzyzowanie ulicy Ruczaj z POW zyskuje górny poziom © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2006549112/embed/677de3d87494a2010560cd1dab812613f22de150">
- DST 71.00km
- Czas 03:32
- VAVG 20.09km/h
- Temperatura 7.5°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Miejski piątkowy koszmar pogodowo - rowerowy
Po odebraniu zakupu wracałem dobrze znaną mi drogą koło EC Siekierki, ale po ciemku i przy dzisiejszej widoczności każde miejsce wygladało inaczej niż za dnia i musiałem sie mocno skupiać na drodze. Później jeszcze zafundowałem sobie Agry pod górę, chyba tylko po to, by morale sobie jeszcze bardziej zniszczyć.
I tyle na dziś.
Świąteczna iluminacja w Miasteczku Wilanów (Lemingrad) © yurek55
Bajkowy zamek © yurek55
Trasa Łazienkowska kierunek wschodni © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2005203777/embed/3fba25f1c4c578b56ad13086cfadeb6624b28009">
- DST 31.00km
- Czas 02:00
- VAVG 15.50km/h
- Temperatura 6.8°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Stresowy Wołomin + pociąg + metro = Czarny Piątek!
Dlatego na powrotną drogę wybrałem trasę przez Sulejówek i Rembertów. Nie wziąłem tylko pod uwagę, nie zauważyłęm po prostu, że nawigacja włączona w sklepie wytyczyła mi trasę przez las. Stąd moja pomyłka nawigacyjna i dopiero zapytany o drogę facet wyjaśnił mi, że to nie ten rower i nie ta pora, na jazdę po lesie. Musiałem więc zawrócić i wtedy właśnie stało się to najgorsze. W pewnym momencie usłyszałem stuk, brzęk i gdy omiotłem wzrokiem miejsca najbardziej oczywiste, szybko zauważyłem brak lampki przedniej. Zahamowałem i zacząłem wracać idąc poboczem i wypatrując. Kierowaca widząc, że ewidentnie czegoś szukam powiedział, że dalej coś leży. Rzeczywiście leżała i nawet świeciła, ale niestety już bez szkiełka. Próbowałem ją jakoś przymocować, ale nie było to wcale łatwe. Ułamała się podstawka, więc próbowałem lampeczkę jakoś przywiązać do kierownicy. Użyłem do tego oderwanego paska z materiału, ale był nieco za krótki i moje zgrabiałe ręce nie dawały rady. W końcu jakoś się udało, ale lampka świeciła w bok i na dodatek musiałem cały czas ją przytrzymywać. Nie ukrywam, że czas spędzony na szukaniu i potem na mocowaniu, to był dla mnie jakiś koszmar. Nie jestem literacko gotowy by opisać gonitwś myśli, z których jedna czarniejsza była od drugiej. W skrócie: do domu daleko, ja gdzieś w polu, ciemność zapada, ja bez światła, a do tego jeszcze, serce weszło na nieznane mu wczesniej częstotliwości. Posiedziałem więc chwilkę by się upokoiło i zacząłem powoli wracać. To nie były łatwe kilometry, ale w końcu zacząłem racjonalnie myśleć i odkryłem rzecz oczywistą. Mogę przecież wrócić pociągiem! Eureka!!! Na stację wjeżdżał właśnie pociąg, a ja, żeby nie było za łatwo, biegałem pod ziemią szukając właściwego wyjścia. Zanim ktoś mi wytłumaczył, pociąg odjechał, ale tym razem miałem szczęście i za kilka minut był następny. W pociągu ochłonęłem nieco i kombinowałem przez drogę, którędy jechać z Wileńskiego do domu. Na pomysł by pojechać metrem, wpadłem dopiero, gdy znalazłem się w podziemiu. Jeszcze tylko ogarnąć biletomat (sprawa nieoczywista po takich przejściach) i mogłem rozpocząć kolejny etap podróży. Od stacji końcowej było już tylko dwa kilometry i żadnych więcej przygód nie przeżyłem. Tylko mały dzwon dwóch samochodów w korku na Towarowej. Takie klasyczne wjechanie w tył, pewnie się zagapił, albo pisał sms.
A lampka będzie teraz służyła jako ładowarka do akumulatorków. Chiński szmelc, powinienem Katany posłuchać i kupić Convoya.
- DST 51.00km
- Czas 02:28
- VAVG 20.68km/h
- Temperatura -2.2°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze