Pogoda piękna, a ja od soboty unieruchomiony w domu z powodu lekkiej niedyspozycji kręgosłupa. Na szczęście przeszło mi dość szybko i dziś postanowiłem ostrożnie spróbować wsiąść na rower. Nic się nie stało, nic nie bolało, więc mogę wrócić do jeżdżenia.
Jaka to już kiedyś napisałem, późny wyjazd skutkuje niewielkim dystansem. Żeby długo nie myśleć, wybrałem jazdę po trójkącie, przez Piaseczno do Gassów i to właściwie tyle. Pogoda piękna, temperatura w apogeum osiągnęła 10,9°C i to już wystarcza, by pokazać gołą nogę. Ja jeszcze w długich, ale widziałem jednego rowerzystę w krótkich spodenkach.
Czyli wiosna!
Dziś moja trasa zaczynała się w Tłuszczu, a że do Wileniaka nie chciało mi się jechać, to podjechałem do metra i parę minut później byłem na miejscu. Po kolejnej pół godzinie wysiadałem już z pociągu na stacji w Tłuszczu i mogłem rozpocząć właściwą jazdę. Słońce pięknie świeciło, ptaszki śpiewały, a ja pokonywałem kolejne kilometry przez wioski, lasy i pola, aż dotarłem do Radzymina. Później już tak sielsko nie było, bo dalsza droga powrotna przebiegała po dość ruchliwej drodze wojewódzkiej i tak aż do Marek. Później odbiłem w prawo i Głębocką dojechałem do Bródna i do domu. Urobek kwadratów niezbyt imponujący; po pięć czerwonych i zielonych. Trzeba tam wrócić w najbliższym czasie. Total tiles: 4211 (+5) Max cluster: 2205 (+5) Max square: 40x40
Do południa świeciło piękne słoneczko i jak wychodziłem na rower, a było już dobrze po dwunastej, nadal było jeszcze bardzo ładnie. Tym razem pojechałem serwisówkami na południe aż do Nadarzyna, a wracałem przez południowe wioski. Prace nad drogą prowadzącą S7 z Lesznowli do Okęcia są już bardzo zaawansowane i trzeba będzie spróbować ją przejechać przed oficjalnym otwarciem. Może nie będą jej tak pilnować jak trasy z Ursynowa do Wawra. Tytułowe lodowe igiełki zrobiły mi akupunkturę twarzy już w Warszawie, jak jechałem Wirażową i Sasanki. Było miło.
Dawno b bardzo nie jeździłem wzdłuż Wisły po praskiej stronie, a że jeszcze chwilowo mam szersze opony postanowiłem przejechać terenowo, a nie po śmieszkach. Zacząłem teren od Mostu Grota, a kawałek za Śląsko - Dąbrowskim musiałem zawrócić i wyjechać do ulicy. Droga zagrodzona, zaczynają budować most pieszo - rowerowy, zwany Mostem na Pragę. Później już odechciało mi się terenu i do ostatniego, najnowszego warszawskiego mostu, dojechałem po drogach rowerowych. Następnie Ursynów i powrót do domu przez miasto. Dziś wreszcie zmusiłem się do doprowadzenia do porządku roweru, bo po błotno - leśnych jazdach nie miałem siły i chęci by się nim zająć.
Dość długo odwlekałem wyjście z domu, bo skoro w planie na dziś nie było zdobywania kwadratów, to nie było się do czego spieszyć. W rezultacie dopiero po dwunastej wyszedłem na rower i żeby nie myśleć nad trasą pojechałem na zachód. Novum było takie, że kierunek jazdy była odwrócony, najpierw Pogroszew, a powrót Traktem Królewskim. Dzisiejszą swoją aktywność mogę śmiało nazwać typową jazdą po kilometry, albo inaczej - dla statystyk.
Ponowna wyprawa pociągiem do Nasielska po ominięte poprzednio kwadraty. Niestety dziś w lasach zeszło mi się dużo więcej czasu i nie było mowy o powrocie na kołach do domu. Dość powiedzieć, że po najgorszym odcinku pieszym, musiałem zdejmować koła, by usunąć błoto spod widelca i ramion hamulców. Również buty wymagały usunięcia gliny z bloków, bo nie chciały wpinać się w pedały. Ale zapełniłem wszystkie białe plamy i tym razem nic nie ominąłem. Niestety niektóre leśne drogi widoczne na mapie, w realu okazują się nieprzejezdnym, rozjeżdżonym przez zrywkę drzew poligonem czołgowym. Dobrze, że zdążyłem na pociąg w Pomiechówku. Total tiles: 4193 (+27) Max cluster: 2178 (+64) Max square: 40x40
Już dość dawno otwarto tunel pod Ursynowem, będący elementem Południowej Obwodnicy Warszawy, a ja nie sprawdziłem stanu dróg rowerowych, oddawanych razem z nowymi trasami. A ponieważ wczoraj nabyłem drogą kupna buty rowerowe, chciałem wypróbować ustawienie bloków na jakiejś krótkiej trasie po mieście. Wziąłem więc w kieszonkę klucz imbusowy i pojechałem. Okazało się, że nic poprawiać nie musiałem, tylko wpinanie jest trochę trudniejsze, ale zanim skończyłem jazdę, opanowałem tę czynność w stopniu zadowalającym. Co do dróg rowerowych, to niewątpliwie bardzo ułatwiają jazdę z Ursynowa, do Wilanowa, a w połączeniu z wcześniej oddanym odcinkiem zapewniają wygodną i bezpieczną jazdę, aż hen, na drugą stronę Wisły.
Zachciało mi się przejechać choć kawałek przez Kampinos, więc pojechałem do Czosnowa, bo tam można skręcić w las i wrócić przez zachodnie wioski do domu. Jak zawsze pojechałem od Łomianek ulicą Rolniczą i tu przykra niespodzianka. Od Dziekanowa Leśnego na odcinku czterech kilometrów droga rozkopana, błoto, mijanki, koparki, wywrotki - no armagedon po prostu. Gdybym wiedział, to już bym wolał "siódemką" jechać.
Po przejechaniu tego fragmentu dalej już było dobrze. W Czosnowie przeciąłem "siódemkę" i zagłębiłem się w las. Wiedziałem, że teraz mam piętnaście kilometrów spokoju, aż do szosy Nowy Dwór - Błonie.
Droga wojewódzka 579 jest nieprzyjazna rowerzystom i to bardzo. Były tam chyba dwa śmiertelne potrącenia i ucieczki z miejsca wypadku, ale jest szansa. że to się zmieni. Zaczyna powstawać droga dla rowerów i to dość oddalona od pędzących aut.