Wpisy archiwalne w kategorii
Naprawy
Dystans całkowity: | 4666.34 km (w terenie 64.00 km; 1.37%) |
Czas w ruchu: | 232:53 |
Średnia prędkość: | 20.01 km/h |
Maksymalna prędkość: | 46.17 km/h |
Suma podjazdów: | 4153 m |
Maks. tętno maksymalne: | 123 (78 %) |
Maks. tętno średnie: | 93 (59 %) |
Suma kalorii: | 43027 kcal |
Liczba aktywności: | 94 |
Średnio na aktywność: | 49.64 km i 2h 30m |
Więcej statystyk |
Deszczykowo, kałużowo
Ciekawy byłem jak stara kaseta przyjmie znaleziony w piwnicznych szpargałach łańcuch. Wygladał na mniej wyciągnięty i rzeczywiście okazał się o niebo lepszy, niż ten wczorajszy - przeskoczył tylko raz, gdy za mocno depnąłem przy ruszaniu.
Ale po kolei.
Poniewaz nie wiedziałem jak spisze się założony wczoraj łańcuch, początkowo pojechałem przez miasto, przy okazji sprawdzając jak jeździ się Grójecką. Dopiero w Raszynie opuściłem tę niezbyt przyjazną rowerzystom ulicę, bo choć teraz już nie jest główną wylotówką na Kraków i Katowice, to trzy pasy kuszą kierowców do przyciśnięcia mocniej gazu. Dalsza jazda, to już znane drogi serwisowe i techniczne, po opuszczeniu których dojechałem od tyłu do Magdalenki. Tutaj źle skręciłęm skuszony nadzieją poznania innej trasy, ale uliczka szybko skończyła się w lesie, dzięki czemu trafił mi się też i odcinek gruntowy. Po Magdalence była Lesznowola i dobrze znane wioski południowe, którymi dojechałem do Dawid(ów?) Bankowych. Tam, skoro deszcz właśnie przestał padać, wydłużyłem sobie drogę powrotną jadąc prosto przez Pyry, aż do Puławskiej. A tak w ogóle, to deszcz, z małymi przerwami towarzyszył mi dziś przez cały czas. Na szczęście nie był zbyt dokuczliwy, a na dodatek gdy jednak chciałem zawracać, to on przestawał padać. Dopiero końcówka była całkiem na sucho, nie liczac rzecz jasna kałuż. Wprawdzie ubranie mi tym razem nie przemokło, ale skarpety i owszem. To jedyny dyskomfort jakiego dziś doznałem.
Po powrocie zabrałem się ponownie za czyszczenie roweru i przy tej czynności zastał mnie kurier z zamówionymi częściami. Zmieniłem sobie od razu klocki, bo tym razem wybrałem Shimano Ultegra BR-6700 i chcę je jutro wypróbować. Klocki używane do tej pory, nie zapewniały hamowania, co najwyżej, zwalnianie. :) Ultegra ma dobre opinie w sieci, a ja dodatkowo jeszce spytałem wilka i też polecił ten model. Można wymieniać same okładziny, bez konieczności odkręcania całości i ponownego ustawiania i pasowania do obręczy. Zobaczymy jak się spiszą

Las 1 © yurek55

Las 2 © yurek55

Droga © yurek55

Łazy © yurek55

Licznik © yurek55
Ale po kolei.
Poniewaz nie wiedziałem jak spisze się założony wczoraj łańcuch, początkowo pojechałem przez miasto, przy okazji sprawdzając jak jeździ się Grójecką. Dopiero w Raszynie opuściłem tę niezbyt przyjazną rowerzystom ulicę, bo choć teraz już nie jest główną wylotówką na Kraków i Katowice, to trzy pasy kuszą kierowców do przyciśnięcia mocniej gazu. Dalsza jazda, to już znane drogi serwisowe i techniczne, po opuszczeniu których dojechałem od tyłu do Magdalenki. Tutaj źle skręciłęm skuszony nadzieją poznania innej trasy, ale uliczka szybko skończyła się w lesie, dzięki czemu trafił mi się też i odcinek gruntowy. Po Magdalence była Lesznowola i dobrze znane wioski południowe, którymi dojechałem do Dawid(ów?) Bankowych. Tam, skoro deszcz właśnie przestał padać, wydłużyłem sobie drogę powrotną jadąc prosto przez Pyry, aż do Puławskiej. A tak w ogóle, to deszcz, z małymi przerwami towarzyszył mi dziś przez cały czas. Na szczęście nie był zbyt dokuczliwy, a na dodatek gdy jednak chciałem zawracać, to on przestawał padać. Dopiero końcówka była całkiem na sucho, nie liczac rzecz jasna kałuż. Wprawdzie ubranie mi tym razem nie przemokło, ale skarpety i owszem. To jedyny dyskomfort jakiego dziś doznałem.
Po powrocie zabrałem się ponownie za czyszczenie roweru i przy tej czynności zastał mnie kurier z zamówionymi częściami. Zmieniłem sobie od razu klocki, bo tym razem wybrałem Shimano Ultegra BR-6700 i chcę je jutro wypróbować. Klocki używane do tej pory, nie zapewniały hamowania, co najwyżej, zwalnianie. :) Ultegra ma dobre opinie w sieci, a ja dodatkowo jeszce spytałem wilka i też polecił ten model. Można wymieniać same okładziny, bez konieczności odkręcania całości i ponownego ustawiania i pasowania do obręczy. Zobaczymy jak się spiszą

Las 1 © yurek55

Las 2 © yurek55

Droga © yurek55

Łazy © yurek55

Licznik © yurek55
- DST 53.74km
- Teren 1.00km
- Czas 02:28
- VAVG 21.79km/h
- VMAX 33.12km/h
- Temperatura 6.0°C
- Kalorie 746kcal
- Podjazdy 147m
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 6 lipca 2019
Kategoria <50, Naprawy, Piaseczno/Ursynów
Więcej pracy niż jazdy
Plan był taki, żeby na podwórku umyć rower, oczywiście w Piasecznie, a potem pojechać do Góry Kalwarii i wrócić nad Wisłą przez Gassy. Ale przy myciu zeszło mi się nadspodziewanie długo, nie bez wydatnego wpływu na ten fakt dwóch kilkuletnich dziewczynek. Kiedy wreszcie udało mi się skończyć, czas był już wracać na obiad. Wstąpiłem tylko na chwilkę do Deca kupić ten dynks od spodu przez który linki od przerzutek przechodzą. Widać na zdjęciu, że jest ułamany i lewa linka idzie po ramie, a nie po specjalnym wyżłobieniu.
Kiedy po obiedzie zacząłem to wymieniać okazało się, że linki od przerzutek są mocno zmęczone i bardzo sie nabiedziłem zanim wsunąłem je w pancerze. Kiedy już mi się to w końcu udało, to biegi nie chciały chodzić jak trzeba i zdecydowałem o wymianie linek. Kolejna wizyta w Decu, tym razem na Ochocie i kolejna mordęga z wymianą. Robiłem to pierwszy raz i zeszło mi się do późnego wieczora. Myślę, że następny raz będzie już łatwiejszy.


A na koniec żelazny elektorat PZPR/SLD, który w Warszawie wybrał Cimoszewicza do europarlamentu.

Oni nadal w pochodach chodzą.



A na koniec żelazny elektorat PZPR/SLD, który w Warszawie wybrał Cimoszewicza do europarlamentu.

Oni nadal w pochodach chodzą.
- DST 40.89km
- Czas 01:45
- VAVG 23.37km/h
- Temperatura 21.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Pecha ciąg dalszy
Znowu rano nie pojechałem nigdzie, ale byłem na popołudnie umówiony w jednym miejscu, to wiedziałem, że parę kilometrów zrobię. Ledwo jednak wyjechałem po południu na spotkanie, poczułem jakby podskakiwanie przedniego koła. Rzut oka na oponę dał odpowiedź. Nie było to typowe wybrzuszenie, tylko obustronne boczne, z lekkim przesunięciem względem siebie. Wczoraj niczego nie zauważyłem, bo jak napisałem, napompowałem oponę ledwo ledwo i wziąłem nogi za pas, przed rojem żądnych mojej krwi komarów. Uprzedziłem, że się spóźnię, a że miałem blisko, pojechałem do Deca po oponę i dętkę na zapas. Wybór szosowych był niewielki, wybrałem B'Twina, bo Michelin wygladał na mniej odporny - był cieńszy, lżejszy i droższy. Wymieniłem sobie w środku w sklepie, w klimatyzaowanym pomieszczeniu, chłopaki z serwisu pożyczyli mi pompkę i mogłem jechać. Po przejechaniu trzystu metrów rozległ się głośny wystrzał i natychmaist jechałem na obręczy. Chwilę myslałem, czy wracać z buta do sklepu, czy zakładać zapasową, łataną dętkę i pojechać na kołach. Wybrałem drugi wariant, bo tym razem już definitywnie ,musiałem odwołać spotkanie i wracać do domu, zająć się rowerem. Najpierw jednak kupiłem drugą oponę, dwie nowe dętki i po powrocie wszystko na spokojnie sobie powymieniałem. A potem jeszcze pojechałem sprawdzić, czy nic się stanie i czy tym razem dobrze założyłem dętki. Bo ta co strzeliła, to pewnie była przyszczypana oponą, albo wyszła przy rancie, bo źle oponę osadziłem na obręczy. Ale wieczorne dwadzieścia po mieście nie wykazało błędów.
Na oponach Schwalbe Lugano przejechałem troszkę ponad trzynaście tysięcy kilometrów, tylną zostawiłem na czarną godzinę.
Nieoświetlonych rowerzystów na oko z 15 - 20 %. MASAKRA.
Na oponach Schwalbe Lugano przejechałem troszkę ponad trzynaście tysięcy kilometrów, tylną zostawiłem na czarną godzinę.
Nieoświetlonych rowerzystów na oko z 15 - 20 %. MASAKRA.
- DST 27.00km
- Czas 01:23
- VAVG 19.52km/h
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do serwisu
Wczoraj nie pochyliłem się zbyt mocno nad naprawą tylnego hamulca i przez to nigdzie nie pojechałem. A przynajmniej tak to sobie tłumaczę. Z czasem jednak myśl o niesprawnym rowerze uwierała mnie coraz bardziej i w końcu, dla spokoju sumienia, pojechałem do Deca na Okęciu. Liczyłem, że to jakiś drobiazg i na miejscu mi zrobią, albo chociaż podpowiedzą co jest przyczyną. Mechanik zdiagnozował, że to zanieczyszczenia blokują ramiona hamulca i dlatego nie odbija. Bogatszy o tę wiedzę zawróciłem do domu, ale po drodze wstąpiłem jeszcze do sklepu 2kółka i tam od razu pan wymontował hamulec i poszedł z nim na zaplecze do warsztatu. Zanim wrócił zdążyłem się setnie wynudzić, bo trwało to dobrze ponad czterdzieści minut. Potem jeszcze przykręcenie do ramy, regulacja i po godzinie, uboższy o 35 złotych mogłem wyjechać sprawnym rowerem. Sądzę, że gdybym chciał zrobić to sam, straciłbym pół dnia, o nerwach nie wspominając - i to bez gwarancji sukcesu. A tak, rower zrobiony, a ja zadowolony, że uniknąłem mowy nienawiści.

G l i n k i na Szczęśliwicach © yurek55

Górka szczęśliwicka © yurek55

G l i n k i na Szczęśliwicach © yurek55

Górka szczęśliwicka © yurek55
- DST 16.43km
- Czas 00:55
- VAVG 17.92km/h
- Temperatura 3.0°C
- Kalorie 254kcal
- Aktywność Jazda na rowerze
Wieczorna jazda próbna
Skoro Chińczycy tak szybko dostarczyli mi zamówioną kasetę i łańcuch i nawet zaangażowali w Polsce młodą kurierkę, Polkę, dla odmiany, to nie mogłem zwlekać z wymianą. Tym razem, po raz pierwszy, użyłem dedykowanego narzędzia tzw. "bacika", nota bene też z Państwa Środka. Do tej pory kombinowałem blokując kasetę łańcuchem w rurce, ale teraz to już zupełnie inna para kaloszy. Pełna profeska. Potem już tylko trzeba było sprawdzić efekt i okazało się, że wszystko jest OK. Różnica była była bardzo odczuwalna, ale trudno żeby było inaczej, skoro poprzedni łańcuch przeskakiwał przy każdym mocniejszym depnięciu. Nowa lampka Utorch, pomimo że jest chińską podróbką chińskiego Convoya, też daje radę. I tyle na dziś.

Kaseta 11 - 25T z Chin za sześć dych © yurek55

Wiadomo gdzie © yurek55

Bemowo Ratusz © yurek55

Ochota Ratusz © yurek55

Kontrola czasu przy Dworcu Zachodnim © yurek55

Ukłon w stronę sponsorów ;) © yurek55

Kaseta 11 - 25T z Chin za sześć dych © yurek55

Wiadomo gdzie © yurek55

Bemowo Ratusz © yurek55

Ochota Ratusz © yurek55

Kontrola czasu przy Dworcu Zachodnim © yurek55

Ukłon w stronę sponsorów ;) © yurek55
- DST 32.60km
- Czas 01:37
- VAVG 20.16km/h
- Temperatura 0.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Słaba jazda i wpis o niczym
W piątek wracałem, w sobotę czyścielem napęd i wymieniałem łańcuch, dziś przejechałem pierwsze kilometry po zachodnich wioskach.

Sprawdziłem, czy kościół w Borzęcinie ma dobry czas na zegarze...

...i że droga do Leszna nadal jest teoretycznie nieprzejezdna...

...oraz że w przyszłą niedzielę będą biegać półmaraton

A to aleja miłości w Morach
Generalnie jest słabo z formą i nie wiem dlaczego.

Sprawdziłem, czy kościół w Borzęcinie ma dobry czas na zegarze...

...i że droga do Leszna nadal jest teoretycznie nieprzejezdna...

...oraz że w przyszłą niedzielę będą biegać półmaraton

A to aleja miłości w Morach
Generalnie jest słabo z formą i nie wiem dlaczego.
- DST 52.00km
- Czas 02:27
- VAVG 21.22km/h
- Temperatura 19.0°C
- Aktywność Jazda na rowerze
Na ciastko do Secymina
"(...)Sklep u Marty. Specjalnie nadkładamy do niego ze 400 metrów(...). To najważniejszy punkt wycieczki, bo pani Marta zamawia co tydzień inne ciastka, lecz wszystkie bazują na serku Mascarpone. To chyba najmniej oszukane ciastka, jakie jadłem w życiu. Zdarza się, że w ciastku mniej jest ciastka niż np. musu truskawkowego z serkiem. To punkt obowiązkowy, kropka(...)."
Jak tylko przeczytałem wpis Maćka Hopa o najlepszej pętli szosowej Warszawy, z którego pochodzi powyższy cytat wiedziałem, że muszę tę trasę przejechać i - rzecz jasna - spróbować tak zachwalanego ciastka. Wprawdzie duże fragmenty znam, bo już nimi jeździłem, ale nie wszystkie. Poza tym dziś jechałem w inną stronę niż dotąd.
Zaczęło się niezbyt fortunnie bo już na wiadukcie Mostu Poniatowskiego zablokował mi się łańcuch w prowadnicy przedniej przerzutki. Jakoś tak niefachowo zmieniałem bieg i łańcuch wszedł tam gdzie nie potrzeba. Żeby go jakoś wyrwać, musiałem samozamykacz tylny poluzować i szarpiąc jednocześnie za koło, łańcuch i pedały jakoś mi się udało. Wydaje mi się, że miało to pewien wpływ..., ale o tym później.
Maciek nazwał jazdę ulicą Rolniczą z Łomianek "czosnowską depresją", ale dla mnie to droga jak każda. Nie mam takiego talentu pisarskiego, mogę za to napisać, że powstaje tam droga rowerowa i może do końca roku będzie gotowa. W Łomnej na cmentarzu zrobiłem sobie pierwszy postój, bo ten mój komin pod kaskiem coś szybko dziś wysychał.

Pierwszy postój na ochłodzenie - cmentarz Łomna © yurek55
Z Czosnowa trasa wiodła do Wierszy i muszę przyznać, że w tę stronę pokonywałem ją po raz pierwszy. Zawsze jechałem od drogi wojewódzkiej z Leszna.

Droga do Wierszy - uwaga gady! © yurek55
To ta, ze skaczącą z jednej na drugą stronę droga rowerową. Tu akurat widać ją po lewej.
A już drogi z Wierszy do Sowiej Woli nie znałem wcale, a ona taka urokliwa, choć wąska.

Droga z Wierszy do Sowiej Woli © yurek55
Ciąg dalszy tej drogi, ona ma nawet nazwę. To ulica Łasicy, a na Stravie narysowana jest przerywaną linią, jako leśna droga gruntowa. Jest zupełnie inaczej.

Dalej prosto © yurek55
Tak więc w rezultacie do Sowiej Woli zajechałem z zupełnie innej strony - i też dobrze. Dalej znana doga wiodąca przez Puszczę Kampinoską do miejscowości Kampinos. Teraz jednak, gdy jest tak piękna i nowa Droga Wilkowska, prowadząca na dodatek do nowych Północnych Gassów, nikt do Kampinosu jeździł nie będzie. :)

Najnowsza i najlepsza. Górki - Nowy Wilków © yurek55
Kiedy już dojechałem do poprzecznej wojewódzkiej 575 skręciłem w prawo i tu trzeba uważać, żeby nie przeoczyć nieoznakowanego nijak zjazdu do Wilkowa nad Wisłą. To znaczy jest drogowskaz, ale widoczny tylko dla jadących z Leoncina, a droga doprowadza właśnie tu.

Gassy Północy © yurek55
Do sklepu z ciastkami trzeba kawałeczek się cofnąć, ale warto. Miła sprzedawczyni (Marta?) już wiedziała o jakie ciastka mi chodzi - nie byłem jedynym, który o nie pytał. Pozwoliła mi nawet na zapleczu skorzystać z umywalki żebym sobie zmoczył szmatę na głowę i troszkę się odświeżył. A ciacho rzeczywiście było bardzo smaczne i na pewno będę tam po nie przyjeżdżał. Myślę, że krótszą drogą, tzw. "mały Kampinos", to będzie może ze sto kilkanaście kilometrów. A może jak będzie chłodniej i więcej czasu, to przejadę całkiem po śladzie, bez skrótów? Dziś już w Śladowie zacząłem powrót, a ślad prowadził jeszcze kawałek na zachód, ale już taki ambitny nie byłem. Do kościoła w Brochowie też nie zbaczałem, tylko prosto do Żelazowej Woli i do domu się kierowałem.

Chopinowo © yurek55
Dalej, nie całkiem planowo, wróciłem na drogę wojewódzką i w Kampinosie zrobiłem sobie przy fontannie postój dla ochłody. Tym razem zdjąłem również koszulkę i zmoczyłem najpierw w fontannie, a potem pod pompą, który wskazał mi życzliwy mieszkaniec siedzący opodal na ławce i patrzący co ja wyprawiam. Tyle razy byłem i go nie widziałem, choć stoi zaledwie kilkanaście metrów od kamienia. Woda jest chłodniejsza i nadaje się do picia, tylko słaba płeć może mieć problem z pompowaniem.

Fontanna ratująca życie, Kampinos © yurek55
Gdy już zakończyłem swoje ablucje zauważyłem, że tylne koło ociera o klocek, więc coś tam poruszałem i gdy przestało się blokować ruszyłem w stronę Leszna. Wiatr, który według mojej aplikacji miał się zmienić z południowo - wschodniego, na południowy, nic sobie nie robił z tych prognoz i nie miał zamiaru zmieniać kierunku. Czyli przeszkadzał. Do tego byłem coraz bardziej zmęczony i prędkość znacząco zaczęła spadać i przestawało być fajnie.

Ostatnia prosta z Leszna © yurek55
Kolejny przystanek zrobiłem w Domu Opieki w Pogroszewie, gdzie uprzejmy ochroniarz wskazał mi kran z wodą do podlewania trawnika. Musiałem tylko odłączyć wąż, bo nie mogłem się doczekać, kiedy przestanie z niego płynąć wrzątek. Tym razem schłodziłem porządnie tylko głowę, koszulki nie zdejmowałem, choć po dwudziestu kilometrach była już sucha jak pieprz. Ostatni postój już w Warszawie przy ujęciu wody oligoceńskiej przy Lazurowej i stamtąd już prosto do domu.
Wycieczka zajęła mi więcej czasu niż przypuszczałem i mam niejasne podejrzenia, że oprócz wymienionych czynników, mogło zadziałać tu tylne koło i klocek hamulcowy. Nie wiem dlaczego nie jest pośrodku pomiędzy nimi, tylko wyraźnie bliżej jednego z nich. Teraz jak to piszę jestem zły na siebie, że nie zrobiłem z tym porządku już w Kampinosie, ale prawdę mówiąc nie bardzo wiem jak. Może trzeba poluzować samozamykacz i ustawić?
Jak ktoś ma pomysł, chętnie skorzystam z rady.
PS. Zamieniłem łańcuch po powrocie, Nr. 1 zaczyna trzecią turę.
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1605902673/embed/086e912d5d2917358a7d9aafea89bc3756d59681">
Jak tylko przeczytałem wpis Maćka Hopa o najlepszej pętli szosowej Warszawy, z którego pochodzi powyższy cytat wiedziałem, że muszę tę trasę przejechać i - rzecz jasna - spróbować tak zachwalanego ciastka. Wprawdzie duże fragmenty znam, bo już nimi jeździłem, ale nie wszystkie. Poza tym dziś jechałem w inną stronę niż dotąd.
Zaczęło się niezbyt fortunnie bo już na wiadukcie Mostu Poniatowskiego zablokował mi się łańcuch w prowadnicy przedniej przerzutki. Jakoś tak niefachowo zmieniałem bieg i łańcuch wszedł tam gdzie nie potrzeba. Żeby go jakoś wyrwać, musiałem samozamykacz tylny poluzować i szarpiąc jednocześnie za koło, łańcuch i pedały jakoś mi się udało. Wydaje mi się, że miało to pewien wpływ..., ale o tym później.
Maciek nazwał jazdę ulicą Rolniczą z Łomianek "czosnowską depresją", ale dla mnie to droga jak każda. Nie mam takiego talentu pisarskiego, mogę za to napisać, że powstaje tam droga rowerowa i może do końca roku będzie gotowa. W Łomnej na cmentarzu zrobiłem sobie pierwszy postój, bo ten mój komin pod kaskiem coś szybko dziś wysychał.

Pierwszy postój na ochłodzenie - cmentarz Łomna © yurek55
Z Czosnowa trasa wiodła do Wierszy i muszę przyznać, że w tę stronę pokonywałem ją po raz pierwszy. Zawsze jechałem od drogi wojewódzkiej z Leszna.

Droga do Wierszy - uwaga gady! © yurek55
To ta, ze skaczącą z jednej na drugą stronę droga rowerową. Tu akurat widać ją po lewej.
A już drogi z Wierszy do Sowiej Woli nie znałem wcale, a ona taka urokliwa, choć wąska.

Droga z Wierszy do Sowiej Woli © yurek55
Ciąg dalszy tej drogi, ona ma nawet nazwę. To ulica Łasicy, a na Stravie narysowana jest przerywaną linią, jako leśna droga gruntowa. Jest zupełnie inaczej.

Dalej prosto © yurek55
Tak więc w rezultacie do Sowiej Woli zajechałem z zupełnie innej strony - i też dobrze. Dalej znana doga wiodąca przez Puszczę Kampinoską do miejscowości Kampinos. Teraz jednak, gdy jest tak piękna i nowa Droga Wilkowska, prowadząca na dodatek do nowych Północnych Gassów, nikt do Kampinosu jeździł nie będzie. :)

Najnowsza i najlepsza. Górki - Nowy Wilków © yurek55
Kiedy już dojechałem do poprzecznej wojewódzkiej 575 skręciłem w prawo i tu trzeba uważać, żeby nie przeoczyć nieoznakowanego nijak zjazdu do Wilkowa nad Wisłą. To znaczy jest drogowskaz, ale widoczny tylko dla jadących z Leoncina, a droga doprowadza właśnie tu.

Gassy Północy © yurek55
Do sklepu z ciastkami trzeba kawałeczek się cofnąć, ale warto. Miła sprzedawczyni (Marta?) już wiedziała o jakie ciastka mi chodzi - nie byłem jedynym, który o nie pytał. Pozwoliła mi nawet na zapleczu skorzystać z umywalki żebym sobie zmoczył szmatę na głowę i troszkę się odświeżył. A ciacho rzeczywiście było bardzo smaczne i na pewno będę tam po nie przyjeżdżał. Myślę, że krótszą drogą, tzw. "mały Kampinos", to będzie może ze sto kilkanaście kilometrów. A może jak będzie chłodniej i więcej czasu, to przejadę całkiem po śladzie, bez skrótów? Dziś już w Śladowie zacząłem powrót, a ślad prowadził jeszcze kawałek na zachód, ale już taki ambitny nie byłem. Do kościoła w Brochowie też nie zbaczałem, tylko prosto do Żelazowej Woli i do domu się kierowałem.

Chopinowo © yurek55
Dalej, nie całkiem planowo, wróciłem na drogę wojewódzką i w Kampinosie zrobiłem sobie przy fontannie postój dla ochłody. Tym razem zdjąłem również koszulkę i zmoczyłem najpierw w fontannie, a potem pod pompą, który wskazał mi życzliwy mieszkaniec siedzący opodal na ławce i patrzący co ja wyprawiam. Tyle razy byłem i go nie widziałem, choć stoi zaledwie kilkanaście metrów od kamienia. Woda jest chłodniejsza i nadaje się do picia, tylko słaba płeć może mieć problem z pompowaniem.

Fontanna ratująca życie, Kampinos © yurek55
Gdy już zakończyłem swoje ablucje zauważyłem, że tylne koło ociera o klocek, więc coś tam poruszałem i gdy przestało się blokować ruszyłem w stronę Leszna. Wiatr, który według mojej aplikacji miał się zmienić z południowo - wschodniego, na południowy, nic sobie nie robił z tych prognoz i nie miał zamiaru zmieniać kierunku. Czyli przeszkadzał. Do tego byłem coraz bardziej zmęczony i prędkość znacząco zaczęła spadać i przestawało być fajnie.

Ostatnia prosta z Leszna © yurek55
Kolejny przystanek zrobiłem w Domu Opieki w Pogroszewie, gdzie uprzejmy ochroniarz wskazał mi kran z wodą do podlewania trawnika. Musiałem tylko odłączyć wąż, bo nie mogłem się doczekać, kiedy przestanie z niego płynąć wrzątek. Tym razem schłodziłem porządnie tylko głowę, koszulki nie zdejmowałem, choć po dwudziestu kilometrach była już sucha jak pieprz. Ostatni postój już w Warszawie przy ujęciu wody oligoceńskiej przy Lazurowej i stamtąd już prosto do domu.
Wycieczka zajęła mi więcej czasu niż przypuszczałem i mam niejasne podejrzenia, że oprócz wymienionych czynników, mogło zadziałać tu tylne koło i klocek hamulcowy. Nie wiem dlaczego nie jest pośrodku pomiędzy nimi, tylko wyraźnie bliżej jednego z nich. Teraz jak to piszę jestem zły na siebie, że nie zrobiłem z tym porządku już w Kampinosie, ale prawdę mówiąc nie bardzo wiem jak. Może trzeba poluzować samozamykacz i ustawić?
Jak ktoś ma pomysł, chętnie skorzystam z rady.
PS. Zamieniłem łańcuch po powrocie, Nr. 1 zaczyna trzecią turę.
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/1605902673/embed/086e912d5d2917358a7d9aafea89bc3756d59681">
- DST 159.00km
- Czas 07:12
- VAVG 22.08km/h
- Temperatura 30.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Nad Zalew i do serwisu w Nieporęcie
Moja tylna przerzutka od kilku dni nie działała jak trzeba i pomimo mojego kręcenia wte i wewte przy manetce poprawy nie było. W końcu dziś postanowiłem pojechać do Kamila, bo wiedziałem, że od ręki wyreguluje mi na tip - top i będzie dobrze. Sprawa okazała się trudniejsza niż myślałem, trzeba było wymienić i linkę i pancerz i dopiero wtedy wszystko zagrało. Kamilowi wszystko to zajęło zaledwie parę chwil i rower był gotowy do jazdy. Na dodatek zapłata była naprawdę symboliczna.
A co do samej jazdy to przypomniałem sobie trasę przez Tarchomin i Legionowo, ale do Nieporętu dojechałem od Wieliszewa. Zaraz za Legionowem uciekłem z wylotówki na Mazury skręcając na Nasielsk, a potem w Łajsku skręt na Wieliszew. Tylko rower przez tory musiałem przenieść, bo remontują przejazd kolejowy i zamknęli ulicę Nowodworską. A do Warszawy wracałem po drugiej stronie Kanału Żerańskiego niż zawsze i chyba bardziej ta droga mi się podoba. Same nazwy ulic są warte jazdy: Ruski Bród, Kobiałka, Zdziarska, Ostródzka... Już w Warszawie zaczęło kropić i nawet kurtkę - trzepaczkę założyłem, ale bardziej dla ochrony koszulki przed pochlapaniem wodą spod kół, niż z rzeczywistej potrzeby. Kałuże na jezdniach wskazywały na niezłą ulewę, ale mnie ona nie dosięgnęła. Miałem szczęście, bo podobno i burza była?

Wieliszew - Nieporęt © yurek55
Nie lubię tędy jeździć, po tej kostce. Gdyby nie ten znak B-9...

Wypożyczalnia nad Zalewem Zegrzyńskim © yurek55
Odważni ludzie, w wypożyczalni samochodów prawo jazdy trzeba pokazać, a tu...

Rower na pomoście © yurek55

Ja na pomoście © yurek55

Sklep i serwis rowerowy w Nieporęcie - polecam! © yurek55

Fotka z mostu - Kanał Żerański © yurek55

Fotka z mostu - Wisła © yurek55
A co do samej jazdy to przypomniałem sobie trasę przez Tarchomin i Legionowo, ale do Nieporętu dojechałem od Wieliszewa. Zaraz za Legionowem uciekłem z wylotówki na Mazury skręcając na Nasielsk, a potem w Łajsku skręt na Wieliszew. Tylko rower przez tory musiałem przenieść, bo remontują przejazd kolejowy i zamknęli ulicę Nowodworską. A do Warszawy wracałem po drugiej stronie Kanału Żerańskiego niż zawsze i chyba bardziej ta droga mi się podoba. Same nazwy ulic są warte jazdy: Ruski Bród, Kobiałka, Zdziarska, Ostródzka... Już w Warszawie zaczęło kropić i nawet kurtkę - trzepaczkę założyłem, ale bardziej dla ochrony koszulki przed pochlapaniem wodą spod kół, niż z rzeczywistej potrzeby. Kałuże na jezdniach wskazywały na niezłą ulewę, ale mnie ona nie dosięgnęła. Miałem szczęście, bo podobno i burza była?

Wieliszew - Nieporęt © yurek55
Nie lubię tędy jeździć, po tej kostce. Gdyby nie ten znak B-9...

Wypożyczalnia nad Zalewem Zegrzyńskim © yurek55
Odważni ludzie, w wypożyczalni samochodów prawo jazdy trzeba pokazać, a tu...

Rower na pomoście © yurek55

Ja na pomoście © yurek55

Sklep i serwis rowerowy w Nieporęcie - polecam! © yurek55

Fotka z mostu - Kanał Żerański © yurek55

Fotka z mostu - Wisła © yurek55
- DST 72.50km
- Czas 03:29
- VAVG 20.81km/h
- Temperatura 27.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 maja 2018
Kategoria 50-100, BAJABONGO!, Naprawy
Bajabongo po mieście
Miałem szczery zamiar przejechać co najmniej sto kilometrów, ale w trakcie jazdy musiałem zmienić swoje plany. Inne sprawy wyszły na plan pierwszy i pokrzyżowały mi szyki. Nawet mi to specjalnie nie przeszkadzało, a nawet - przyznam szczerze - przyjąłem to z zadowoleniem. Kręcenie się bez pośpiechu po mieście też ma swój urok, nawet jak się ma Bystry rower szosowy.

Bulwar Jana Karskiego © yurek55

Aleja Bolka i Lolka na działkach w Wilanowie © yurek55

Mauzoleum Potockich w Wilanowie © yurek55
"W parku nieopodal kościoła św. Anny, blisko bramy wjazdowej na główny dziedziniec pałacu w Wilanowie stoi symboliczny nagrobek – pomnik. Wystawił go Aleksander Potocki swoim rodzicom: Aleksandrze z Lubomirskich Potockiej i Stanisławowi Kostce Potockiemu, właścicielom Wilanowa na początku XIX wieku.
Mauzoleum zostało zaprojektowane w 1834 roku przez sławnego architekta Henryka Marconiego, a wykonane z piaskowca szydłowieckiego w latach 1834-1836 przez Konstantego Hegla (tworcę Syrenki z Rynku Starego Miasta).
Pod neogotyckim baldachimem umieszczony jest sarkofag z przedstawieniem postaci małżonków, jego boki zdobią płaskorzeźby – geniusze śmierci oraz personifikacje zainteresowań i cnót zmarłych."

Cmentarz w Wilanowie © yurek55

Kaplica Potockich na cmentarzu w Wilanowie © yurek55

Rzeźba cmentarna © yurek55

Płaskorzeźba nagrobna © yurek55

Rower przy cmentarnym wodopoju © yurek55
zamieniłem łańcuchy. Teraz drugi łańcuch zaczyna drugą rundę.

Bulwar Jana Karskiego © yurek55

Aleja Bolka i Lolka na działkach w Wilanowie © yurek55

Mauzoleum Potockich w Wilanowie © yurek55
"W parku nieopodal kościoła św. Anny, blisko bramy wjazdowej na główny dziedziniec pałacu w Wilanowie stoi symboliczny nagrobek – pomnik. Wystawił go Aleksander Potocki swoim rodzicom: Aleksandrze z Lubomirskich Potockiej i Stanisławowi Kostce Potockiemu, właścicielom Wilanowa na początku XIX wieku.
Mauzoleum zostało zaprojektowane w 1834 roku przez sławnego architekta Henryka Marconiego, a wykonane z piaskowca szydłowieckiego w latach 1834-1836 przez Konstantego Hegla (tworcę Syrenki z Rynku Starego Miasta).
Pod neogotyckim baldachimem umieszczony jest sarkofag z przedstawieniem postaci małżonków, jego boki zdobią płaskorzeźby – geniusze śmierci oraz personifikacje zainteresowań i cnót zmarłych."

Cmentarz w Wilanowie © yurek55

Kaplica Potockich na cmentarzu w Wilanowie © yurek55

Rzeźba cmentarna © yurek55

Płaskorzeźba nagrobna © yurek55

Rower przy cmentarnym wodopoju © yurek55
zamieniłem łańcuchy. Teraz drugi łańcuch zaczyna drugą rundę.
- DST 62.00km
- Teren 1.00km
- Czas 03:15
- VAVG 19.08km/h
- Temperatura 25.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyjazd nieplanowany
Z przyczyn bliżej mi nieznanych nie pojechałem rano nigdzie. Dopiero XP przypomniała mi o pewnym przykrym zdarzeniu i przed obiadem wyskoczyłem do Powsina załatwić zaległą sprawę. Właściwie tylko dzięki temu udało się te parę kilometrów zaliczyć. Jadąc wzdłuż muru Wyścigów można ciekawe murale podziwiać, ale dlaczego z obu stron droga dla rowerów jest zamknięta, to ja już nie wiem. Trwa to już dobre kilka miesięcy i końca nie widać. Zresztą jak ma być widać, skoro nikt tam nie pracuje?




Od strony Poleczki jest więcej zapór

Taki tam widok z wiaduktu na Cybernetyki
Aha! I jak załatwiałem sprawę to później zapomniałem pauzy wyłączyć i jest taka prosta linia i kilometrów brakuje i czas się nie zgadza. Ale za to dane z licznika rowerowego się zgadzają.
Aha! I jak wróciłem, to zamieniłem łańcuchy i wymyłem ramę płynem do szyb (akurat był pod ręką), a kasetę i resztę ruchomych części potraktowałem pędzlem i benzyną Pb 95.




Od strony Poleczki jest więcej zapór

Taki tam widok z wiaduktu na Cybernetyki
Aha! I jak załatwiałem sprawę to później zapomniałem pauzy wyłączyć i jest taka prosta linia i kilometrów brakuje i czas się nie zgadza. Ale za to dane z licznika rowerowego się zgadzają.
Aha! I jak wróciłem, to zamieniłem łańcuchy i wymyłem ramę płynem do szyb (akurat był pod ręką), a kasetę i resztę ruchomych części potraktowałem pędzlem i benzyną Pb 95.
- DST 42.76km
- Czas 02:00
- VAVG 21.38km/h
- Temperatura 10.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze