Informacje

  • Wszystkie kilometry: 138215.32 km
  • Km w terenie: 2424.65 km (1.75%)
  • Czas na rowerze: 293d 13h 25m
  • Prędkość średnia: 19.57 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl ... i w latach poprzednich

AD 2023 button stats 
bikestats.pl

AD 2022 button stats 
bikestats.pl

AD 2021 button stats 
bikestats.pl

AD 2020 button stats 
bikestats.pl

AD 2019 button stats 
bikestats.pl

AD 2018 button stats 
bikestats.pl

AD 2017 button stats 

bikestats.pl

AD 2016 button stats 

bikestats.pl

AD 2015 button stats 

bikestats.pl                   AD 2014 button stats 

bikestats.pl                   AD 2013 button stats 

bikestats.pl                   AD 2012 button stats 

bikestats.pl                  AD 2011 Gminobranie



Pogoda na rower

Pogoda Warszawa

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yurek55.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Środa, 30 maja 2018 Kategoria > 100, Naprawy

Na ciastko do Secymina

 "(...)Sklep u Marty. Specjalnie nadkładamy do niego ze 400 metrów(...). To najważniejszy punkt wycieczki, bo pani Marta zamawia co tydzień inne ciastka, lecz wszystkie bazują na serku Mascarpone. To chyba najmniej oszukane ciastka, jakie jadłem w życiu. Zdarza się, że w ciastku mniej jest ciastka niż np. musu truskawkowego z serkiem. To punkt obowiązkowy, kropka(...)."

Jak tylko przeczytałem wpis Maćka Hopa o najlepszej pętli szosowej Warszawy, z którego pochodzi powyższy cytat wiedziałem, że muszę tę trasę przejechać i - rzecz jasna - spróbować tak zachwalanego ciastka. Wprawdzie duże fragmenty znam, bo już nimi jeździłem, ale nie wszystkie. Poza tym dziś jechałem  w inną stronę niż dotąd. 
Zaczęło się niezbyt fortunnie bo już na wiadukcie Mostu Poniatowskiego zablokował mi się łańcuch w prowadnicy przedniej przerzutki. Jakoś tak niefachowo zmieniałem bieg i łańcuch wszedł tam gdzie nie potrzeba. Żeby go jakoś wyrwać, musiałem samozamykacz tylny poluzować i szarpiąc jednocześnie za koło, łańcuch i pedały jakoś mi się udało. Wydaje mi się, że miało to pewien wpływ..., ale o tym później. 
Maciek nazwał jazdę ulicą Rolniczą z Łomianek "czosnowską depresją", ale dla mnie to droga jak każda. Nie mam takiego talentu pisarskiego, mogę za to napisać, że powstaje tam droga rowerowa i może do końca roku będzie gotowa. W Łomnej na cmentarzu zrobiłem sobie pierwszy postój, bo ten mój komin pod kaskiem coś szybko dziś wysychał.
Pierwszy postój na ochłodzenie - cmentarz Łomna
Pierwszy postój na ochłodzenie - cmentarz Łomna © yurek55
Z Czosnowa trasa wiodła do Wierszy i muszę przyznać, że  w tę stronę pokonywałem ją po raz pierwszy. Zawsze jechałem od drogi wojewódzkiej z Leszna.
Droga do Wierszy - uwaga gady!
Droga do Wierszy - uwaga gady! © yurek55
To ta, ze skaczącą z jednej na drugą stronę droga rowerową. Tu akurat widać ją po lewej.   
A już drogi z Wierszy do Sowiej Woli nie znałem wcale, a ona taka urokliwa, choć wąska.
Droga z Wierszy do Sowiej Woli
Droga z Wierszy do Sowiej Woli © yurek55
Ciąg dalszy tej drogi, ona ma nawet nazwę. To ulica Łasicy, a na Stravie narysowana jest przerywaną linią, jako leśna droga gruntowa.  Jest zupełnie inaczej. 
Dalej prosto
Dalej prosto © yurek55
Tak więc w rezultacie do Sowiej Woli zajechałem z zupełnie innej strony - i też dobrze. Dalej znana doga wiodąca przez Puszczę Kampinoską do miejscowości Kampinos. Teraz jednak, gdy jest tak piękna i nowa Droga Wilkowska, prowadząca na dodatek do nowych Północnych Gassów, nikt do Kampinosu jeździł nie będzie. :)
Najnowsza i najlepsza. Górki - Nowy Wilków
Najnowsza i najlepsza. Górki - Nowy Wilków © yurek55
Kiedy już dojechałem do poprzecznej wojewódzkiej 575 skręciłem w prawo i tu trzeba uważać, żeby nie przeoczyć nieoznakowanego nijak zjazdu do Wilkowa nad Wisłą. To znaczy jest drogowskaz, ale widoczny tylko dla jadących z Leoncina, a droga doprowadza właśnie tu.
Gassy Północy
Gassy Północy © yurek55
Do sklepu z ciastkami trzeba kawałeczek się cofnąć, ale warto. Miła sprzedawczyni (Marta?) już wiedziała o jakie ciastka mi chodzi - nie byłem jedynym, który o nie pytał.  Pozwoliła mi nawet na zapleczu skorzystać z umywalki żebym sobie zmoczył szmatę na głowę i troszkę się odświeżył. A ciacho rzeczywiście było bardzo smaczne i na pewno będę tam po nie przyjeżdżał. Myślę, że krótszą drogą, tzw. "mały Kampinos", to będzie może ze sto kilkanaście kilometrów. A może jak będzie chłodniej i więcej czasu, to przejadę całkiem po śladzie, bez skrótów? Dziś już w Śladowie zacząłem powrót, a ślad prowadził jeszcze kawałek na zachód, ale już taki ambitny nie byłem. Do kościoła w Brochowie też nie zbaczałem, tylko prosto do Żelazowej Woli i do domu się kierowałem.
Chopinowo
Chopinowo © yurek55
Dalej, nie całkiem planowo, wróciłem na drogę wojewódzką i w Kampinosie zrobiłem sobie przy fontannie postój dla ochłody. Tym razem zdjąłem również koszulkę i zmoczyłem najpierw w fontannie, a potem pod pompą, który wskazał mi życzliwy mieszkaniec siedzący opodal na ławce i patrzący co ja wyprawiam. Tyle razy byłem i go nie widziałem, choć stoi zaledwie kilkanaście metrów od kamienia. Woda jest chłodniejsza i nadaje się do picia, tylko słaba płeć może mieć problem z pompowaniem.

Fontanna ratująca życie, Kampinos
Fontanna ratująca życie, Kampinos © yurek55
Gdy już zakończyłem swoje ablucje zauważyłem, że tylne koło ociera o klocek, więc coś tam poruszałem i gdy przestało się blokować ruszyłem w stronę Leszna. Wiatr, który według mojej aplikacji miał się zmienić z południowo - wschodniego, na południowy, nic sobie nie robił z tych prognoz i nie miał zamiaru zmieniać kierunku. Czyli przeszkadzał.  Do tego byłem coraz bardziej zmęczony i prędkość znacząco zaczęła spadać i przestawało być fajnie.
Ostatnia prosta z Leszna
Ostatnia prosta z Leszna © yurek55
Kolejny przystanek zrobiłem w Domu Opieki w Pogroszewie, gdzie uprzejmy ochroniarz wskazał mi kran z wodą do podlewania trawnika. Musiałem tylko odłączyć wąż, bo nie mogłem się doczekać, kiedy przestanie z niego płynąć wrzątek. Tym razem schłodziłem porządnie tylko głowę, koszulki nie zdejmowałem, choć po dwudziestu kilometrach była już sucha jak pieprz. Ostatni postój już w Warszawie przy ujęciu wody oligoceńskiej przy Lazurowej i stamtąd już prosto do domu.
Wycieczka zajęła mi więcej czasu niż przypuszczałem i mam niejasne podejrzenia, że oprócz wymienionych czynników, mogło zadziałać tu tylne koło i klocek hamulcowy. Nie wiem dlaczego nie jest pośrodku pomiędzy nimi, tylko wyraźnie bliżej jednego z nich. Teraz jak to piszę jestem zły na siebie, że nie zrobiłem z tym porządku już w Kampinosie, ale prawdę mówiąc nie bardzo wiem jak. Może trzeba poluzować samozamykacz i ustawić? 
Jak ktoś ma pomysł, chętnie skorzystam z rady.
PS. Zamieniłem łańcuch po powrocie, Nr. 1 zaczyna trzecią turę.

  • DST 159.00km
  • Czas 07:12
  • VAVG 22.08km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Bystry Baranek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Bajecznie wygląda ta droga wśród drzew, drzew dających cień, co jest nie bez znaczenia w panujące obecnie gorętsze dni!
malarz
- 14:33 czwartek, 31 maja 2018 | linkuj
Dziś jadłem więcej i piłem więcej. Ciastko i pączka zjadłem pod sklepem. Kupiłem też Mirindę litrową, ćwiartkę wypiłem, reszta do bidonu. Potem jeszcze zjadłem batona wziętego z domu, a bidon sukcesywnie uzupełniałem na każdym postoju. Bez jedzenia bym dziś nie dojechał.
yurek55
- 21:21 środa, 30 maja 2018 | linkuj
Na jednym ciastku i butelce wody te 160 km?
Nic dziwnego, że siły nie było. Dalej popełniasz grzech niejedzenia?
Koło to może wystarczy poluzować na zamykaczu i ponownie osadzić?
vuki
- 21:01 środa, 30 maja 2018 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa trzad
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl