Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2019
Dystans całkowity: | 1030.49 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 46:54 |
Średnia prędkość: | 21.97 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.40 km/h |
Liczba aktywności: | 18 |
Średnio na aktywność: | 57.25 km i 2h 36m |
Więcej statystyk |
Trzy cyferki, zawsze lepsze od dwóch
To stara kolarska prawda, a ja ją usłyszałem dopiero dziś. Dowiedziałem się też, że aby skończyć jazdę przy stanie 99 na liczniku, to trzeba mieć bardzo silne nerwy. A to wszystko z wywiadu z Kamilą Pociech na weszlofm, bardziej znaną w środowisku kolarskich mirków i mirabelek, jako @rdza #pozdrodlakumatych. ;)
A co do jazdy, to pomimo że wstałem wcześnie bardzo i miałem ambitne plany, to z minuty na minutę mi się odechciewało i tylko obietnica odebrania ze sklepu zoologicznego w Wieruchowie zamówionych psich produktów, zmusiła mnie niejako do wyjścia z domu. Jak już pokonałem tę swoją magiczną granicę, pomiędzy krainą lenia, a rowerem, poszło z górki. Do rozważenia w trakcie jazdy miałem tylko trasę, przy założeniu, że odbieram rzeczy w drodze powrotnej i nie jadę po swoim śladzie w tę i z powrotem. Tym razem podróż na zachodnie wioski zacząłem od jazdy przez miasto ku Wiśle, czyli tak, jakbym jechał na południe do Gassów. Tam jednak zrobiłem zmyłkę i skierowałem się na północ, bo wymysliłem sobie zaatakowanie zachodnich wiosek od strony Łomianek. Później pomyślałem, że może skręcę na zachód w Kiełpinie i przez Palmiry dojadę do Truskawia, testując jazdę na Bystrym B. po przedwojennych kocich łbach. Ale z Kiełpina było już tak blisko do Czosnowa, że wybrałem docelowy wreszcie wariant przez Wiersze do szosy Leszno - Nowy Dwór. W Lesznie na liczniku było sześćdziesiąt kilometrów, a do domu trzydzieści, więc zakręciłem jeszcze kawałek na zachód i jadąc troszkę dookoła dokręciłem brakujące kilometry. W mieście, pod domem, na pewno by mi się nie chciało. Niestety ten nadprogramowy odcinek i cała reszta też, wypadała w szczerym polu, a wiatr z północnego wschodu, choć nie silny i porywisty, to jednak odbierał siły nadwątlone dystansem i zimnem. Nawet usiadłem na chwilę na przystanku odpocząć i pociągnąć kilka łyków z manierki. Wzmocniony Oshee jakoś doturlałem się do hurtowni w Wieruchowie . Na szczęście zakupy mogłem poupychać po kieszonkach i ruszyłem na ostatni etap. W mieście było już lepiej, wiatr przestał być tak dokuczliwy i na światłach mogłem nieco odsapnąć. Jeszcze tylko zajechałem do księgarni odebrać książkę, którą też udało się zmieścić w kieszeni i po chwili byłem już w domu.
Koniec i bomba, kto czytał, ten trąba!

Holownik holuje © yurek55

Pchacz pcha © yurek55

Las Młociny © yurek55

Puszczańska miejscowość z pustostanem w tle© yurek55

Kościół w Wierszach © yurek55
A co do jazdy, to pomimo że wstałem wcześnie bardzo i miałem ambitne plany, to z minuty na minutę mi się odechciewało i tylko obietnica odebrania ze sklepu zoologicznego w Wieruchowie zamówionych psich produktów, zmusiła mnie niejako do wyjścia z domu. Jak już pokonałem tę swoją magiczną granicę, pomiędzy krainą lenia, a rowerem, poszło z górki. Do rozważenia w trakcie jazdy miałem tylko trasę, przy założeniu, że odbieram rzeczy w drodze powrotnej i nie jadę po swoim śladzie w tę i z powrotem. Tym razem podróż na zachodnie wioski zacząłem od jazdy przez miasto ku Wiśle, czyli tak, jakbym jechał na południe do Gassów. Tam jednak zrobiłem zmyłkę i skierowałem się na północ, bo wymysliłem sobie zaatakowanie zachodnich wiosek od strony Łomianek. Później pomyślałem, że może skręcę na zachód w Kiełpinie i przez Palmiry dojadę do Truskawia, testując jazdę na Bystrym B. po przedwojennych kocich łbach. Ale z Kiełpina było już tak blisko do Czosnowa, że wybrałem docelowy wreszcie wariant przez Wiersze do szosy Leszno - Nowy Dwór. W Lesznie na liczniku było sześćdziesiąt kilometrów, a do domu trzydzieści, więc zakręciłem jeszcze kawałek na zachód i jadąc troszkę dookoła dokręciłem brakujące kilometry. W mieście, pod domem, na pewno by mi się nie chciało. Niestety ten nadprogramowy odcinek i cała reszta też, wypadała w szczerym polu, a wiatr z północnego wschodu, choć nie silny i porywisty, to jednak odbierał siły nadwątlone dystansem i zimnem. Nawet usiadłem na chwilę na przystanku odpocząć i pociągnąć kilka łyków z manierki. Wzmocniony Oshee jakoś doturlałem się do hurtowni w Wieruchowie . Na szczęście zakupy mogłem poupychać po kieszonkach i ruszyłem na ostatni etap. W mieście było już lepiej, wiatr przestał być tak dokuczliwy i na światłach mogłem nieco odsapnąć. Jeszcze tylko zajechałem do księgarni odebrać książkę, którą też udało się zmieścić w kieszeni i po chwili byłem już w domu.
Koniec i bomba, kto czytał, ten trąba!

Holownik holuje © yurek55

Pchacz pcha © yurek55

Las Młociny © yurek55

Puszczańska miejscowość z pustostanem w tle© yurek55

Kościół w Wierszach © yurek55
- DST 106.00km
- Czas 04:43
- VAVG 22.47km/h
- VMAX 45.00km/h
- Temperatura 7.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 10 kwietnia 2019
Kategoria 50-100
Wycof wiosny - dzień drugi
Znowu trzeba było przeprosić się z długimi spodniami, pełnymi rękawiczkami i kurtką. Zimny wiatr wydawał sie wiać wprost z nad Morza Północnego i trzeba było ostro kręcić, by nie zmarznąć. Dziś trasa w odwrotną stronę niż ostatnio i tym razem pełny trójkąt, z wierzchołkiem w Gassach. Jechało się całkiem przyjemnie, kręciło lekko, słoneczko świeciło i generalnie wszystko OK. Nikt nie trąbił, żadnych przygód, wymuszeń pierwszeństwa, ani nic podobnego. A jazdy do Piaseczna są związane z...?

W Tour de Gassy pojawiła się kolejna grupa kolarska © yurek55

Liny © yurek55

Zatoka © yurek55

Licznik © yurek55
Temperatura mocno przekłamana.

Podwórko © yurek55

W Tour de Gassy pojawiła się kolejna grupa kolarska © yurek55

Liny © yurek55

Zatoka © yurek55

Licznik © yurek55
Temperatura mocno przekłamana.

Podwórko © yurek55
- DST 65.53km
- Czas 02:51
- VAVG 22.99km/h
- Temperatura 7.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 9 kwietnia 2019
Kategoria <50, ku pomocy, Piaseczno/Ursynów
Rowerowo - samochodowo - rowerowo
Tak własnie wygladało moje dzisiejsze jeżdżenie, a do tego zapomniałem wyłączyć rejestrację śladu w samochodzie. Dlatego bez sensu jest wrzucanie mapy. Wiosna zarządziła tymczasowy odwrót i poranne dwa stopnie, nawet jeśli później przerodziły się w dwanaście, nie rozpieszczały rowerzystów w krótkich spodenkach. Wszystko za sprawą północnego wiatru, chyba prosto z Arktyki.
A tak w ogóle, to wymieniałem opony na letnie, a że samochód stał na Ursynowie, a opony były u mnie na Ochocie, to zadanie bylo skomplikowane logistycznie. Ale poradziłem sobie.
Dziś zamiast licznika rowerzystów, takie oto poetyckie przemyślenia dotyczące cyklistów. :)

A tak w ogóle, to wymieniałem opony na letnie, a że samochód stał na Ursynowie, a opony były u mnie na Ochocie, to zadanie bylo skomplikowane logistycznie. Ale poradziłem sobie.
Dziś zamiast licznika rowerzystów, takie oto poetyckie przemyślenia dotyczące cyklistów. :)

- DST 39.00km
- Czas 01:52
- VAVG 20.89km/h
- Temperatura 12.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 8 kwietnia 2019
Kategoria 50-100
Tak samo jak ostatnio
Weekend upłynął pod znakiem wiosennych prac polowych i prawdę mówiąc, dziś jakoś nie miałem ochoty wsiadać na rower. W końcu jednak zmobilizowany przez rodzinę pojechałem do Piaseczna, popracować - a jakże - w ziemi. :) Jazda zajęła mi tylko pięćdziesiąt dwie minuty, co jest nowym nieoficjalnym rekordem trasy (dane z licznika) Na miejscu nie zabawiłem zbyt długo, bo właściwie to tylko jakieś drobiazgi byly do zrobienia, a i to tak troche "na siłę" szukałem, co by tu jeszcze...? Niemniej, ponieważ ruszyłem późno, to wracać przez Gassy byłoby za długo i znów musiałem skrócić wariant powrotny. Teraz jednak postanowiłem jechać przez Bielawę na Okrzeszyn, ale na Okrzewskiej trwają prace drogowe, a na ulicy Ruczaj jest chyba z dwieście metrów takiej nawierzchni.

Jako że ostatnie razy jechałem Przyczółkową i Powsińską, tym razem wybrałem drogę przez niski Wilanów i koło EC Siekierki. Przy zbiegu ulic Gagarina i Belwederskiej stał radiowóz i nie puszczał samochodów jadących w górę, pewnie jakas demonstracja była pod URM, albo co? Ja jechałem jak zwykle Spacerową i jak zwykle wszyscy mnie wyprzedzali, nawet dziewczyna na ostrym kole. Cóż...
Przy liczniku rowerowym, znowu działającym, ruch dziś mocno wzmożony, takiej liczby jeszcze na nim nie widziałem. Takiej temperatury też.

29°C!

Jako że ostatnie razy jechałem Przyczółkową i Powsińską, tym razem wybrałem drogę przez niski Wilanów i koło EC Siekierki. Przy zbiegu ulic Gagarina i Belwederskiej stał radiowóz i nie puszczał samochodów jadących w górę, pewnie jakas demonstracja była pod URM, albo co? Ja jechałem jak zwykle Spacerową i jak zwykle wszyscy mnie wyprzedzali, nawet dziewczyna na ostrym kole. Cóż...
Przy liczniku rowerowym, znowu działającym, ruch dziś mocno wzmożony, takiej liczby jeszcze na nim nie widziałem. Takiej temperatury też.

29°C!
- DST 59.50km
- Czas 02:29
- VAVG 23.96km/h
- VMAX 41.20km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 5 kwietnia 2019
Kategoria Piaseczno/Ursynów, 50-100
Ponownie i podobnie, tylko krócej
Ponownie pojechałem do Piaseczna, z podobnym zadaniem jak ostatnio, tylko czasu miałem nieco mniej i musiałem skrócić powrotną trasę. Nie dojechałem do Gassów, a tylko do Konstancina i do Warszawy wjechałem ulicą Drewny. Korek był potężny, ale rower ma tę wyższość nad samochodami, że w korku stać nie musi.
Zajechałem jeszcze tylko na Augustówkę odebrać armaturę prysznicową na działkę. Nówka sztuka, komplet z prysznicem, słuchawką kranem, wszystko w pudełku - 60 PLN.

Dolina wymarłych autobusów

cmentarzysko dla autobusów © yurek55
Upał!!!

Licznik stanął już rano i do 16 nie ruszył
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2266775921/embed/4d65b4d5554083f59792ff3ea4a613b5ab50cbed">
Zajechałem jeszcze tylko na Augustówkę odebrać armaturę prysznicową na działkę. Nówka sztuka, komplet z prysznicem, słuchawką kranem, wszystko w pudełku - 60 PLN.

Dolina wymarłych autobusów

cmentarzysko dla autobusów © yurek55
Upał!!!

Licznik stanął już rano i do 16 nie ruszył
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/2266775921/embed/4d65b4d5554083f59792ff3ea4a613b5ab50cbed">
- DST 56.00km
- Czas 02:28
- VAVG 22.70km/h
- Temperatura 21.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 3 kwietnia 2019
Kategoria 50-100
Szybko z wiatrem
Kiedy rano wyjeżdżałem do Piaseczna wiatr nie dawał mi się mocno we znaki i dotarłem do celu bez specjalnych przeszkód. Kiedy po kilku godzinach ruszyłem w drugi etap podróży, też nie było tragicznie. z małym wyjątkiem odcinka z Obór do Gassów, gdzie w odkrytym polu poczułem prawdziwą siłę wiatru. Nie tylko poczułem, ale i zobaczyłem, bo z pola wichura podrywała nasza piaszczystą ziemię mazowiecką i całkiem jak w burzy piaskowej się jechało. Zgrzytało w zębach i piekło w oczy, na szczęście z boku, a nie w twarz, bo chyba bym nie ujechał. Ale i bez tego osiągnąłem najgorszy czas na tym segmencie 16,7 km/h. Za to na ostatnich dwadziestu sześciu kilometrach wpadło dużo pucharków na Stravie i rekord trasy Gassy - dom.
PS. Otwarcie sezonu gastronomicznego grill - bar 13.04.
Otwarcie sezonu promowego ok. połowy miesiąca.

Znów popsuty licznik © yurek55

Leży, znaczy chory? © yurek55

Koń jaki jest, każdy widzi © yurek55

Prom jeszcze w stanie spoczynku © yurek55

Singiel w Gassach © yurek55

Widok na Wisłę © yurek55

Jeszcze tylko selfie - i ogień do domu! © yurek55
PS. Otwarcie sezonu gastronomicznego grill - bar 13.04.
Otwarcie sezonu promowego ok. połowy miesiąca.

Znów popsuty licznik © yurek55

Leży, znaczy chory? © yurek55

Koń jaki jest, każdy widzi © yurek55

Prom jeszcze w stanie spoczynku © yurek55

Singiel w Gassach © yurek55

Widok na Wisłę © yurek55

Jeszcze tylko selfie - i ogień do domu! © yurek55
- DST 63.71km
- Czas 02:51
- VAVG 22.35km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 2 kwietnia 2019
Kategoria 50-100
Wiatr silny i porywisty
Dopóki Trzymałem się kierunku z grubsza zachodniego, było w porządku, a nawet bym powiedział, rewelacyjnie. Niestety od Borzęcina, gdzie skręciłem na południe, to już tylko walka o przetrwanie. Miałem zamiar pociągnąć aż do Piaseczna, ale wiatr skutecznie odebrał mi chęć do jazdy i zrezygnowałem.

Nieudana kontrola czasu, zegar stoi.

Nieudana kontrola czasu, zegar stoi.
- DST 56.00km
- Czas 02:54
- VAVG 19.31km/h
- Temperatura 11.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 1 kwietnia 2019
Kategoria <50
Perypetie z licznikiem
Ustaliłem sobie na pierwszego kwietnia wymianę opon i zdjęcie błotników. Na powrót założyłem Schwalbe Lugano. a Bystry Baranek odzyskał swój własciwy wygląd.

4B - Bystry Baranek Bez Błotników :) © yurek55
Generalnie nie zakładałem na dziś jeżdżenia, ale po obiedzie pojechałem na Ursynów coś załatwić i wracając do domu zobaczyłem, że nie działa licznik. Troche mnie to zdziwiło, bo przecież mam go zaledwie od kilku tygodni, więc niewiele myśląc udałem się do Deca żeby mi go wymienili. Pech chciał, że były tylko zielone i zaproponowali mi bez zbednych pytań zwrot pieniędzy. Ja jednak chciałem licznik, nie pieniądze i pojechałem do Deca w Al. Krakowskiej, a tam sprawdzili i okazało się, że to wina baterii w czujniku. Baterie gwarancji nie podlegają, kupić na miejscu nie można i tym sposobem licznik pozostaje niesprawny przynajmniej do jutra.
Swoją drogą wszystkie baterie w kupowanych licznikach wystarczały co najmniej na rok, jeśli nie więcej. Ten kupiłem 11 lutego, wiec nie przyszło mi nawet do głowy, że może to być wina baterii.
Mam tylko nadzieję, że nie jest to wina innowacyjnego systemu. :)
Z opisu:
"Innowacyjny czujnik mocowany na piaście koła, wykrywający prędkość za pomocą żyroskopu bez magnesu. Dzięki temu instalacja jest bardzo łatwa, szybka i niezawodna. Transmisja danych cyfrowa 2,4 GHz. Nie ma ryzyka wystąpienia zakłóceń. Komunikacja z licznikiem do 3 metrów, możesz więc zamocować czujnik na tylnym kole i używać licznika korzystając z trenażera."
Porzucony, opuszczony, bezdomny...

Bezdomne Veturillo © yurek55

4B - Bystry Baranek Bez Błotników :) © yurek55
Generalnie nie zakładałem na dziś jeżdżenia, ale po obiedzie pojechałem na Ursynów coś załatwić i wracając do domu zobaczyłem, że nie działa licznik. Troche mnie to zdziwiło, bo przecież mam go zaledwie od kilku tygodni, więc niewiele myśląc udałem się do Deca żeby mi go wymienili. Pech chciał, że były tylko zielone i zaproponowali mi bez zbednych pytań zwrot pieniędzy. Ja jednak chciałem licznik, nie pieniądze i pojechałem do Deca w Al. Krakowskiej, a tam sprawdzili i okazało się, że to wina baterii w czujniku. Baterie gwarancji nie podlegają, kupić na miejscu nie można i tym sposobem licznik pozostaje niesprawny przynajmniej do jutra.
Swoją drogą wszystkie baterie w kupowanych licznikach wystarczały co najmniej na rok, jeśli nie więcej. Ten kupiłem 11 lutego, wiec nie przyszło mi nawet do głowy, że może to być wina baterii.
Mam tylko nadzieję, że nie jest to wina innowacyjnego systemu. :)
Z opisu:
"Innowacyjny czujnik mocowany na piaście koła, wykrywający prędkość za pomocą żyroskopu bez magnesu. Dzięki temu instalacja jest bardzo łatwa, szybka i niezawodna. Transmisja danych cyfrowa 2,4 GHz. Nie ma ryzyka wystąpienia zakłóceń. Komunikacja z licznikiem do 3 metrów, możesz więc zamocować czujnik na tylnym kole i używać licznika korzystając z trenażera."
Porzucony, opuszczony, bezdomny...

Bezdomne Veturillo © yurek55
- DST 36.68km
- Czas 01:49
- VAVG 20.19km/h
- Temperatura 9.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze