Pogoda nas bardzo rozpieszcza tej jesieni, a mnie, ni stąd, ni zowąd, ogarnęło jakieś lenistwo. Dopiero jak wróciliśmy z zakupów zdecydowałem się na krótką przejażdżkę przed obiadem. Poczatkowo nawet nie wiedziałem dokąd chcę jechać, ale jak znalazłem się w Broniszach, to już wielkiego wyboru nie miałem i pojechałem na zachodnie wioski. Sprawdziłem przy okazji przejezdność remontowanego odcinka drogi, od ronda w Pilaszkowie do Zaborowa. Po wycięciu wszystkich drzew wygląda strasznie goło.
A w Zaborowie spotkałem jadąca z przeciwka Hipcię, ale zanim zdążyłem zareagować, była już z pięćdziesiąt metrów za mną. To znaczy wszystko wskazywało, że to ona; szczupła, bez kasku, brązowe włosy, ubrana na czarno, rower szosowy, jechała bardzo szybko - to kto inny mógł to być? Gdybym patrzył na wprost przed siebie przez okulary, to miałbym szanse wcazesniej ją zauważyć, ale ja przeważnie zerkam na drogę znad okularów, co jest wystarczające by nie wpaśc w dziurę, ale nie pozwala z daleka poznawać ludzi. Przez to nie udało mi się jeszcze nigdy pierwszemu kogoś rozpoznać, to raczej mnie rozpoznają, jeśli już. a A tej dziewczynie chciałbym kiedys móc pogratulować i powiedzieć jak ją podziwiam, za jej osiągnięcia w ultra.
Edit:
Hipek potwierdził, że to Agata.
Zakończyłem najtrudniejszy etap prac w Piasecznie i chwilowo mam wolne. Rzecz jasna, to co robię, to wyłącznie moja własna inicjatywa, bo nikt ode mnie niczego nie wymaga, ani nie oczekuje. Jesli coś robię, to dlatego, że chcę i lubię. Koniec dygresji. Postanowiłem dziś trzasnąć setkę, a najlepiej nadaje się do tego kierunek Gassy i Góra Kalwaria. Wprawdzie zachodnie wioski też mają swój urok, ale dziś wybrałem południe. Ranek zaskoczył mnie rześkim chłodem, a jeszcze bardziej zdziwiłem się, gdy zobaczyłem temperatuę na kinie. Było 16,2°C, a tymczasem wczoraj wieczorem było nawet mniej, bo 15,7°, a miałem pełen komfort termiczny. I to dokładnie przy tym samym zestawie ubraniowym. To jedna z tych rzeczy, które mi ciężko zrozumieć. :)
O mojej jeżdzie trudno napisać coś pozytywnego, było trudno, ciężko i wolno. I nawet jak zjadłem banana nic się nie poprawiło. :) Wracając zajechałem jeszcze do Piaseczna zobaczyć co się zmieniło od wczoraj i napić się dobrej kawy. Gdy tak sobie siedzieliśmy na podwórku, słońce paliło gołe nogi jak w lipcu. Na kinie temperatura 25,7°C
Najpierw Piaseczno, jak zwykle, potem ponowna wizyta w sklepie na Gocławiu. Kilometrów mniej, bo trasa krótsza. Powrót przez Most Łazienkowski tym razem i podjazd Agrykolą po ciemku, praktycznie na czuja. Moja lampeczka pokazuje gdzie jestem, ale drogi nie oświetla. Mactronica zapomniałem.
Wisła z Mostu Łazienkowskiego
Port Czerniakowski i Stadion Narodowy
Temperatura na ulicznym termometrze czyli na Kinie Ochota: - o 16:00 - 26,6°C - o 19:30 - 15,8°C Jazda rzecz jasna na krótko.
Znowu byłem w Piasecznie, ale dziś dodatkowo jeszcze pojechałem na Gocław odebrać buty, które oddałem kiedyś do reklamacji. Z otrzymanego sms-a wiedziałem, że odrzucono reklamację, ale byłem ciekawy uzasadnienia. Okazało się, że pseudorzeczoznawca wcale nie odniósł się do zgłoszonej wady, czyli odklejenia się podeszwy, a napisał, że ścieranie się gumy podeszw(sic!) nie jest wadą towaru. Czyli typowa rozmowa dziada z obrazem - ja o zupie, on o dupie. Miła dziewczyna w sklepie poradziła mi napisanie odwołania od tej opinii, bo sama widziała, że to jest bez sensu. Nawet przytrzymała mi kartkę jak robiłem zdjęcie. Ładne paznokcie.
Most Siekierkowski
Wisła z Mostu Siekierkowskiego
Anna Słodulska jest specjalistą z uparawnieniami
Temperatura rano - 10, w południe - 22,3, wieczorem - 16.
Trudno napisać coś sensownego o tej samej od wielu dni drodze. Rano jadę tam, po południu z powrotem, a pomiędzy podróżami zajmuję się tym, czym Herakles w jednej ze swych prac. Rzecz jasna nie zlecił mi tego Eurysteusz, mam na to więcej niż jeden dzień, beneficjentem nie jest Augiasz, gnoju też nie wyrzucam i zapłaty się nie spodziewam - ale reszta się zgadza. :D Cieszę się, że robię coś pożytecznego i widać efekty. Pojawiło się nawet odległe jeszcze, ale jednak widoczne światełko w tunelu. Zdjęcia z wczoraj.
Jesień już już palą chwasty w sadach i pachnie zielony dym... Ani chwasty..., ani w sadach..., ani zielony..., ale jesień się zgadza!
Od roku już nie mieszkam w schronisku na Paluchu, mam kochającą rodzinę. - Tosia na działce
Historyczny moment, gdy olej napędowy jest droższy od benzyny.
Po pracowicie spędzonym tygodniu, nie do końca byłem pewien, czy chcę jeździć na rowerze, czy oddać się raczej słodkiemu lenistwu. Sloneczna pogoda zachęcała do aktywności, ale z kolei temperatura raczej nie rozpieszczała. No i nie wiedziałem jak się ubrać, bo podobno miało być cieplej w ciagu dnia. Same problemy... Kiedy w końcu wygrzebałem się z domu była już niemal dziesiąta, co uznałem za dobry powód żeby za daleko nie jechać. Wymysliłem więc sobie pętelkę do Zaborowa, czyli nie za dużo, nie za mało - tak w sam raz. Jechało się całkiem miło i przyjemnie, ale kiedy dojechałem do remontowanego ronda w Pilaszkowie uznałem, że najwyższy czas na pozbycie się nadmiaru garderoby. Na szczęście nogawki, rękawki i podkoszulka zmieściły się do tylnych kieszeni w koszulce i dalszą część wycieczki przejechałem "na krótko". Po drodze znów spotkałem ustawkę Legionu, ale dziś peleton był mniej liczny więc krócej z nimi jechałem (czytaj:krócej mnie wyprzedzali). Następnie dogoniłem panią w pro stroju i kawałek ją poholowałem, ale z kolei ona po kilkuset metrach odpadła. Potem skręciła na Witki, a ja na prawo do Zaborówka i tam dogonili mnie dwaj panowie w odpowiednim wieku. Z wielkim trudem udawało mi się dotrzymac im koła aż do Mariewa, co zaowocowało kilkoma rekordami na segmentach Stravy. Dalej już nic ciekawego na drodze mnie nie spotkało. Może tylko napiszę, że moje nieustajace zdumienie budzili mijani szosowcy w długich spodniach i bluzach, albo kurtkach. Podejrzewam, że pływali tam pod tymi warstwami odzieży. Ja po tysiąckroć wolę się wychłodzić, niż przegrzać i uparować pod ubraniem. Do Warszawy wjechałem dziś od strony Żoliborza, potem dojechałem do Wisły, potem pokręciłem się po mieście (Starym Mieście), Krakowskim Przedmieściu i Nowym Świecie, a wszystko po to... by obniżyć mocno wyśrubowaną średnią.;)
Chrystus Frasobliwy przy prawie gotowym rondzie w Pilaszkowie
Widok na Wisłę i Wisłostradę z Lasu Młocińskiego w okolicach ulicy Dewajtis
Znowu pojechałem popracować trochę w Piasecznie - tym razem siekierą, a po obiedzie krótka wycieczka do księgarni i Deca. W Alejach Jerozolimskich nie było, ale w Alei Krakowskiej już wreszcie kupiłem rękawiczki... jesienne. Kolor żarówiasty cytrynowo - żółty.
Ślad z wieczornej wycieczki jest ciekawszy, niż niemal prosta kreska północ-południe. Mnie przypomina tasak, a Wam?