Tak jak wczoraj założyłem, pojechałem rano na Ursynów zabrać rower. Skoro stoi bezużytecznie w komórce i się kurzy, to trzeba go trochę przewietrzyć. Przy okazji chcę dokładnie sprawdzić, czy Deore XT rzeczywiście robi różnicę. Pojechałem początkowo zwykłą drogą, czyli Wołoską i Rzymowskiego, ale potem zmieniłem zdanie i skręciłem w Cybernetyki. Potem jeszcze parę skrętów i w rezultacie trafiłem na jakieś zadupie i musiałem rower jakąś ścieżynką przeprowadzić do Stacji Okęcie. Potem przez tory i po schodach, górą nad S-2 do Wirażowej.
Poruszony do głębi tym widokiem, ruszyłem w dalszą drogę. Za wiaduktem na Poleczki wzdłuż ogrodzenia lotniska poprowadzono drogę dla rowerów. Po przejechaniu kilkuset metrów, może kilometra, opony zabarwiły się od niej na ładny rdzawy kolor. Ciekawe, czy ten efekt się utrzyma? Potem musiałem wjechać na jezdnię i kierując się napisami jechałem w kierunku Ursynów i Terespol. No i na Ursynów zajechałem, ale do Terespola?! Za Puławską nie ma nic, więc nie bardzo wiem jak ta droga ma się połączyć z wylotówką na Terespol. No ale ja przecież nie do Terespola jechałem, więc w końcu dojechałem. Teraz kilka zdjęć porównawczych.
Tak, wiem, kierownicę już opuściłem, a siodełko zostawię jak jest, z tym nosem do góry. W końcu to nie mój rower, może jemu jest tak wygodnie? Wracałem już innym rowerem, więc dla czystości sprawy, żeby zachować przebieg kilometrów na moim podstawowym rowerze, wpis ten obejmuje tylko jazdę w jedną stronę. .
Najdłuższy w tym roku okres bez roweru szczęśliwie dobiegł już końca. Ostatni wpis zatytułowałem "Kryzys?", ale przerwa była spowodowana czym innym. Najpierw nie miałem czasu, bo przyjechała do mnie moja Hania na kilka dni, a potem strzeliło mi coś tak koszmarnie w plecach, że każdy ruch sprawiał niesamowity ból. Dziś plecy już w porządku, jazda nie wywołała zaostrzenia, czy nawrotu dolegliwości bólowych, jest dobrze!:-) Rower, którym dziś jeździłem, różni się od mojego amortyzowanym widelcem i o dwie klasy lepszym osprzętem (Deore XT). I to się czuje, zupełnie inna jest jakośc jazdy. Wszystko jakoś tak lekko i gładko chodzi, wysiłek mniejszy, prędkość większa, nawet siedzi się o wiele wygodniej. Natomiast drobne mankamenty wynikają jedynie z braku dbałości właściciela: łańcuch dzwoni i ociera o wózek, a pod górę przeskakuje, siodełko się rusza, amortyzatorów nie da się zablokować, licznik się nie daje wyzerować i parę innych drobiazgów też by się znalazło. Ale to wszystko jest do usunięcia, a rower rzeczywiście sporo lepszy od mojego, nawet pod wiatr miałem 23km/h i wcale nie czułem wysiłku.:)Jutro rano pojadę swoim rowerem na Ursynów i korzystając z nieobecności właściciela, zrobię podmiankę na kilka dni. Wiem, że nie będzie miał pretensji:) Oficjalnie zatem ogłaszam, że najdłuższy, dwunastodniowy! okres abstynencji rowerowej został zakończony!!!!!!! :))))))))))
Nie mogłem znaleźć w sobie motywacji, nie umiałem określić celu, nie wiedziałem gdzie jechać i jeszcze ciężko się kręciło:( Prymasa - Górczewska - Powstańców - Dźwigowa - Al. Jerozolimskie
Wprawdzie dziś rocznica Powstania Warszawskiego, ale jakoś nie złożyło się być w miejscach związanych z tą datą. Trafiłem za to przypadkiem na ten pomnik. To Pomnik Rzezi Wołyńskiej na Starym Żoliborzu upamiętniający ofiary OUN-UPA, odsłonięty 11 lipca 2013. Do słów papieskiej modlitwy i słów poety Artura Oppmana, ja nie dodam nic...