Na basenie okazało się, że obfite śniadanie nie pomaga w pływaniu. Przepłynąłem 50 długości i wiedziałem już, ze 10 kolejnych zajmie mi tyle czasu, że trzeba będzie dopłacać i to sporo. Zrezygnowałem.
Nie bardzo wiedziałem gdzie dziś pojechać. Miałem wprawdzie odebrać z ulicy Waryńskiego, zakupioną w Merlinie płytę i ewentualnie zawieźć do BlueCity bluzeczkę kupioną Hani, ale to mało. Pomyślałem, że w drodze pomyślę nad trasą, a ponieważ jechałem przez Pola Mokotowskie, na początek umyłem rower i zakonserwowałem WD-40 i jakimś smarem w sprayu do łańcuchów. Nie był to najlepszy pomysł, ale o tem potem.
Po odebraniu płyty pojechałem ścieżką na Marszałkowskiej do Centrum i tam powinienem schodami do przejścia podziemnego znieść rower. Wybrałem inne rozwiązanie, pojechałem do Mostu Poniatowskiego i na Pragę. Z mostu widać jak mało wody jest w Wiśle
]
Dalej Pomyślałem, że warto zobaczyć jak wyburzyli starą rzeźnię na Krowiej, ale inwestor ogrodził olbrzymi kawał terenu, ochrona pilnuje ze wszystkich stron i nie miałem jak zrobić zdjęcia. To, które widać poniżej, jest od strony Pomnika Kościuszkowców, tylko tam daje się dojechać (od strony Wisły) Więcej i lepszych zdjęć, oraz opis historii tego miejsca, jest na forum
Jadąc ścieżką wzdłuż Wisły przekonałem się, że kilkanaście godzin deszczu trochę rozmiękczyło grunt i zrobiło się cokolwiek grząsko. I tak mycie roweru poszło w p....u:) Nie mogłem się oprzeć i zrobiłem parę zdjęć na środku Wisły, a tam żeby dojechać, jeszcze dodatkowo ubłociłem rower :(
Wczoraj i przedwczoraj zrobiłem 135km więc dziś pojechałem właściwie tylko po to, by ostatecznie sprawdzić ustawienie siodełka. Wczoraj już po powrocie dokonałem ostatecznej korekty i nie wiedziałem, czy jest dobrze. Niby tylko dwie płaszczyzny regulacji, a okazuje się, że nie takie to proste. A może tylko dla mnie? Ale mniejsza z tym. W każdym razie jak wsiadłem na rower, to od razu poczułem, że jest dobrze. Pojechałem na Wolę żeby tunel pod torami na Dźwigowej przejechać i od strony Włoch wrócić do domu. Trasa z założenia miała być krótka i szybka i taka była. Dziś do rysowania śladu na mapie, zamiast MyTracks użyłem Endomodo, ale tylko do tej funkcji lepsza jest poprzednia aplikacja. Dlatego wklejam screen a nie interaktywną mapę. Edit.Usunęłi mapę z phto.bikeststs.eu - naruszenie regulaminu, myślę, że trochę przesadzają z tą ostrożnością. Ale w internecie nie brakuje stron do umieszczania zdjęć, prawda?
Wczoraj przyszło zakupione siodełko, a wiadomo, nowe siodełko wymaga przetestowania. Początek nie był najlepszy, szybko musiałem wyjąć klucze z plecaka i metodą prób i błędów, dopasować jego położenie w pionie i poziomie. Jak już uporałem się jako-tako z tym zadaniem, pojechałem na północ, by wrócić do domu od południa. Postanowiłem przejechać skrajnymi mostami Wisłę, a ponieważ wczoraj Most Północny pokonałem od strony praskiej, dziś wybrałem kierunek odwrotny. Na wyremontowanym wiadukcie nad Kanałem Żerańskim na chwilkę przystanąłem
a potem Modlińską do Mostu Gdańskiego. Tam rozpoczyna się (chyba?) jedyna w naszym mieście terenowa droga dla rowerów,która ciągnie się pośród drzew, wzdłuż Wisły aż do Mostu Łazienkowskiego. Całe 5km!:)
Piaszczyste plaże wiślane zrobiły się rozległe, mieszkańcy dziś łapali ostatnie promienie słońca. Kąpiel w rzece jest zabroniona, a tramwaj wodny na ten przystanek przyjedzie dopiero za rok.
Ścieżka doprowadziła mnie na teren znanego warszawskiego klubu?restauracji? Boathaus i tam, definitywnie już zakończyła się jazda terenowa. Dalej droga wiodła Wałem Miedzeszyńskim, a na moście Siekierkowskim obowiązkowy przystanek, na obowiązkową fotkę. :)
Jadąc dalej jak droga prowadzi, dojechałem do Al. Krakowskiej i do domu. Dzisiejsza trasa jest moją najdłuższą w mieście i chwilowo nie mam pomysłu na jej pobicie, chyba, że zostanę kurierem rowerowym.:) Narysowany ślad na mapie wydaje mi się dość foremny, co też poniekąd było moim zamiarem. :) Prędkość maksymalna pewnie na zjeździe z jakiegoś wiaduktu, których dziś nie brakowało.
Pojechałem do brata do Rejentówki, tym razem wybierając najprostszą drogę, bez żadnego kombinowania. Jak z Żelaznej wyjechałem na Al. Solidarności, tak pojechałem prosto jak strzelił, do samego Radzymina. Na miejscu posiliłem się, uzupełniłem płyny, chwilkę odsapnąłem, pogadałem i w drogę. Tym razem wybrałem powrót trasą nieco naokoło, bo przez Stare Załubice i wzdłuż Zalewu Zegrzyńskiego, przez Białobrzegi i Nieporęt, a dalej Płochocińską do Modlińskiej. Tam, zamiast w lewo, skręciłem wprawo do Mostu Północnego, przejechałem Wisłę i niestety do Marymonckiej nie dojechałem. Zmiana dwóch pasów ruchu w lewo, przy częstotliwości i szybkości samochodów jadących z tyłu, to dla mnie za duże wyzwanie. Zjechałem więc bezpiecznie na Wisłostradę, a potem odnalazłem drogę do Uniwersytetu Kardynała Wyszyńskiego, wjechałem pod górę (nie bez wysiłku)i do Marymonckiej. Stamtąd do Ronda Babka i Okopową/Towarową/Grójecką, do domu. To była najdłuższa moja wycieczka jak dotąd i nawet w niezłej formie ją ukończyłem. W tamtą stronę jechało się rewelacyjnie, na liczniku często miałem 27-30km/h tylko trasa zbyt ruchliwa i TIR-ów za dużo. Z powrotem droga lepsza, długie fragmenty po ścieżkach i chodnikach bez pieszych, tylko zmęczenie dawało znać o sobie i wiatr spowalniał jazdę. PS. Bateria padła mi w telefonie i nie dokończyła się rysować droga
W jedną stronę Prymasa, Maczka,Reymonta. Z powrotem Kasprowicza, Żeromskiego, Marymoncką, Popiełuszki, do Ronda Babka i Okopową-Towarową. Trasa powrotna nieco krótsza. Jechało się wyśmienicie i bardzo szybko (jak na mnie)
Pierwszy etap dzisiejszej wycieczki, to Glinianki Sznajdra, znane z filmu "Miś" Stanisława Bareji. Tytułowy Miś od 2011 roku stał na specjalnym podeście na środku jeziorka. Tu właśnie był miś,a teraz nie ma.
Potem Powstańców Śląskich do Górczewskiej, prosto do Prymasa i pod tunelem do Ronda Zesłańców Syberyjskich. Przejechałem pod tunelem, bo skręcałem w prawo, a gdybym pojechał DDR, to całe rondo bym musiał objeżdżać:) W Castoramie nic nie kupiłem, choć skrycie liczyłem, że kupię specjalny papier do wycierania szyb. Niestety okazał się nieopłacalnie drogi. Pojechałem więc dalej do sklepu, kupić sobie światło do roweru. Kilka razy już robiłem tam zakupy za pośrednictwem Allegro i wiedziałem, że mają duży asortyment wszelakich produktów sportowych i rowerowych. Tym razem też nie wyszedłem z pustymi rękami Wracałem przez Włochy,Chrobrego do Kleszczowej i Popularnej i do domu.
Miałem coś do odebrania ze sklepu na Ptasiej i pojechałem oczywiście rowerem. Oczywiście nie wybrałem najkrótszej drogi, tylko taką, której ślad na mapie będzie miał ładny kształt.:) Standardowo do Pól Mokotowskich, kładka nad Al. Niepodległości i do Al. Ujazdowskich. Tym razem w prawo do Agrykoli i hajda w dół! Jest narysowana droga dla rowerów, ale nierówności na asfalcie są takie, że od połowy zjazdu miałem duszę na ramieniu. Prze szybkości ponad 40km/h każda nierówność wydaje się być tą ostatnią, przed katapultą z roweru. Kierownicę trzymałem tak, że aż mi kostki zbielały i czekałem, kiedy skończy się to szaleństwo. Ale hamulca nie dotknąłem.:) dalej prosto się nie dało, bo mostek z królem Sobieskim depczącym koniem Turków, w remoncie. Pojechałem wzdłuż kanałku przy Legii a potem ul. Zaruskiego do Wisły zobaczyć, czy rzeczywiście taka płytka. Jest płytka, a mewy maja gdzie odpoczywać
. Pojechałem dalej do Gdańskiego i Międzyparkową przy Polonii do Andersa. Tam zobaczyłem strażaków wynoszących z wozu bojowego pakunek i wchodzących w bramę. Stanęli pod domem
Ponieważ nic się nie działo, żaden samobójca w oknach ani na dachu się nie pokazał, pojechałem dalej. Nie miałem tyle cierpliwości i czasu co panowie strażacy:). A podwórko jest tu, dzięki mapom google wszystko można zobaczyć
Obudziłem się dość rano, bo przed 7, chwilkę pomyślałem, czy nie sięgnąć po książkę i poczytać w łóżku, ale jednak postanowiłem wstać. Wprawdzie nie bardzo jeszcze wiedziałem po co, no ale. Na spacerze z psem pomyślałem, że dawno na basenie nie byłem i może warto zobaczyć, czy nadal umiem pływać?:) Trafiłem na dobrą porę, na torach najwyżej 1-2 osoby, na moim przez większość czasu sam pływałem. Bez trudu i bez problemu przepłynąłem 60 długości w niezłym czasie 40 minut. Jak wychodziłem o 8.30 przyszły już dzieci z klubu, czy szkoły i zajęły dwa tory. Nie ma jeszcze na tablicy ustalonego, powakacyjnego harmonogramu korzystania z basenu przez szkoły, kluby i przedszkola, więc nie wiadomo kiedy liczyć na większy luz. Dziś mi się po prostu udało, dobry początek dnia.
Pojechałem Marcina starym Giantem, żeby coś sprawdzić. Miałem tylko chwilkę pojeździć, ale zajechałem aż do Raszyna. Jechałem chodnikiem jak lamus ostatni, ale Al. Krakowska nie jest zbyt przyjazna rowerzystom, szczególnie w miejscu przecięcia z budowaną S-2. Ważniejszą i podstawową jednak przyczyną, był brak oświetlenia roweru tym bardziej, że już zaczynało się zmierzchać. Rower pomimo swego wieku spisuje się znakomicie, jeździ wyśmienicie i jest o wiele lżejszy od mojego Wheleera. Jest to typowy, sportowy "góral" z przełożeniami do jazdy w terenie i w górach. Ja jednak wolę swój, bo umożliwia wygodniejszą pozycję podczas jazdy i jego przełożenia lepiej odpowiadają jeździe miejskiej i dają większa szybkość.