Pierwszy trójkąt gassowy
Grudzień ubiegłego roku wygenerował nieoczekiwane koszty, których spłatę przeniosłem na rok bieżący. Wczoraj dałem zarobić panu z lawetą i serwisowi, dziś chciałem uregulować opłatę za zdjęcie. Wprawdzie go nie zamawiałem, a nawet można powiedzieć, że zrobiono mi je znienacka, ale cóż to zmienia? Jak to mówią: - "nie płaci bogaty, tylko winowaty". Drogę do fotografa, którym jest Główna Inspekcja Transportu Drogowego, znam już na pamięć i tam właśnie dziś pojechałem. Wybrałem drogę nieco naokoło, by skorzystać z pogody i zrobić trochę kilometrów, a ten nieprzyjemny obowiazek zostawic sobie na koniec. Na początku wszystko szło dobrze i licznik często pokazywał ponad 30 km/h, ja wiedziałem jednak czym to pachnie i byłem gotów stawić temu czoła. Pierwszy raz siłę wiatru odczułem na drodze z Obórek do Gassów, gdy już z lasku wyjechałem na odkrytą przestrzeń. Siły wiatru w plecy się nie czuje, bo przecież to my jesteśmy tacy mocni, prawda? :) Wiało tak mocno z lewej, że musiałem cały czas kontrować kierownicą i balansować ciałem żeby móc jechać prosto. A kiedy już w Gassach skręciłem w lewo, centralnie pod wiatr, od razu na liczniku pokazało się 14 km/h i tak aż do mostu w Obórkach. Na dodatek droga, choć mocno posypana solą, na dużych fragmentach wyglądała mało kolarsko. Nic dziwnego, że nikogo tam nie spotkałem. Za mostem na Jeziorce zmieniłem kierunek i zyskałem wiatr przednio boczny i tak Rosochatą dojechałem do Przyczółkowej. Dowcipny pan ochroniarz już na wejściu zadał mi pytanie: - Rowerem pan przekroczył?!, a kiedy potwierdziłem, zaprowadził mnie do poczekalni i nawet pobrał dla mnie numerek, żebym wiedział który jestem w kolejce. Popatrzyłem na ludzi, na monitor wyświetlający kolejność i szybko zrobiłem w tył zwrot - i tyle mnie tam widzieli. Może pojadę tam jeszcze raz, a może wyslę pocztą, ale w kolejce czekał nie bedę! Tak samo zresztą jak nie będę jeździł objazdami rowerowymi po jakichś dziurawych droogach, kiedy mogę jechać prosto i wygodnie ulicą Drewny do samego Wilanowa. Dopóki nie skończą z budową obwodnicy, będę unikał tej drogi, ale jak już tak wypadnie, to z objazdu nie skorzystam.
Wycieczkę oceniam jako dość udaną i nawet wiatr nie dał rady mnie zniechęcić. Podobno odczuwalna temperatura to minus siedem, ale mnie to nie przeszkadzało. Pierwsza wycieczka za mną, a jak będzie dalej, zobaczymy.
W domu zobaczyłem ile białej soli przyczepiło się do ramy i rad nierad musiałem zabrać się za mycie.
To tyle.

Tajemnicza zielona poświata, czyli zjawisko paranormalne ergo nadprzyrodzone © yurek55

Droga Obory - Gassy, czyli ulica Literatów © yurek55

Droga wzdłuż Wisły Gassy - Obórki © yurek55

Kontrola licznika rowerzystów © yurek55
Wycieczkę oceniam jako dość udaną i nawet wiatr nie dał rady mnie zniechęcić. Podobno odczuwalna temperatura to minus siedem, ale mnie to nie przeszkadzało. Pierwsza wycieczka za mną, a jak będzie dalej, zobaczymy.
W domu zobaczyłem ile białej soli przyczepiło się do ramy i rad nierad musiałem zabrać się za mycie.
To tyle.

Tajemnicza zielona poświata, czyli zjawisko paranormalne ergo nadprzyrodzone © yurek55

Droga Obory - Gassy, czyli ulica Literatów © yurek55

Droga wzdłuż Wisły Gassy - Obórki © yurek55

Kontrola licznika rowerzystów © yurek55
- DST 63.74km
- Czas 03:10
- VAVG 20.13km/h
- Temperatura -4.0°C
- Kalorie 815kcal
- Podjazdy 131m
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
A ja dziś miałam jechać rowerem do pracy - ale niewyspana byłam i nie pojechałam.
Trochę żałowałam .... Katana1978 - 19:11 czwartek, 3 stycznia 2019 | linkuj
Komentuj
Trochę żałowałam .... Katana1978 - 19:11 czwartek, 3 stycznia 2019 | linkuj