Wtorek, 17 kwietnia 2018
Kategoria <50
Dokręciłem
Po tych porannych nieudanych eskapadach uznałem, że na dziś wystarczy tego rowerowania. I pewnie tak by się stało, bo pochłonęły mnie czeluście globalnej sieci światowej, ale MXP* po powrocie z zakupów wygoniła mnie na rower! Słusznie uznała bowiem, że będę marudził i miał do siebie pretensję za to siedzenie na d... w domu. Tym bardziej, że pogoda się poprawiła i nawet słońce zaczęło nieśmiało wyglądać zza chmur. Czasu miałem akurat tyle by odwiedzić zachodnie wioski i sprawdzić czas na kościele w Borzęcinie. Najpierw jednak pojechałem znów do Deca zapytać o rower i dowiedziałem się, że wczoraj przyszły moje korby z blatami i suportem i jutrzejszy termin jest niezagrożony. Poprosiłem serwisanta, żeby jeszcze na hamulce popatrzył i ewentualnie wyregulował i pojechałem dalej. Jadąc pod wiatr nawet tego zbytnio nie czułem, ale gdy już wydostałem się z miasta zaczęła się mordęga. Na dodatek ustawienie kierownicy w rowerze wymuszało wyprostowaną pozycję i siedziałem jakbym kij połknął. Musiałem coś z tym zrobić, więc poluzowałem śruby w kierownicy i maksymalnie ją opuściłem, położyłem do przodu mostek i podniosłem siodełko. Od razu zmaganie z wiatrem stało się łatwiejsze, co w moim przypadku znaczy, że udawało mi się osiągać momentami 18km/h. :) Gdy dojeżdżałem do Umiastowa miałem widzenie, o niewłączonej rejestracji trasy. Zatrzymałem się pod sklepem "U Dzikiego", wyjąłem telefon i od tego momentu pojawia się ślad mojego przejazdu. Z kolei od Traktu Królewskiego za Borzęcinem pojawiła się w moich uszach upragniona cisza. Jazda pod wiatr oprócz innych przyjemności zapewnia też niezapomniane doznania słuchowe: huczenie, szumienie, gwizdanie, a to wszystko w różnym natężeniu i tonacjach. Na ale kiedy już zmieniłem kierunek jazdy, to reszta drogi upłynęła w ciszy i spokoju. I to tyle na dziś.

Ulica Mory coraz bardziej zielona

Wieruchów - Hala Sportowa

Kierownica nie już wyżej od siodełka.

Godzina piętnaście do domu
I na koniec niepełna trasa przejazdu w kształcie głowy psa i tułowia

Ulica Mory coraz bardziej zielona

Wieruchów - Hala Sportowa

Kierownica nie już wyżej od siodełka.

Godzina piętnaście do domu
I na koniec niepełna trasa przejazdu w kształcie głowy psa i tułowia
- DST 48.43km
- Czas 02:22
- VAVG 20.46km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Primus Historicus
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Może i faktycznie Kaputy, bo to jest jeszcze przed pierwszym rondem patrząc od zachodu.
Hipek - 18:50 środa, 18 kwietnia 2018 | linkuj
fajnie ten rower ma zamocowane szprychy - czy to tak dla optyki czy dla innego powodu...
Katana1978 - 18:45 środa, 18 kwietnia 2018 | linkuj
W Kaputach - też chciałam napisać - ale zapomniałam :P
Katana1978 - 18:43 środa, 18 kwietnia 2018 | linkuj
Okaże się jeszcze, że akurat w czwartki decathlon korb nie przykręca :D :D
Katana1978 - 18:42 środa, 18 kwietnia 2018 | linkuj
mam wrażenie, że ta hala jest w Kaputach a nie Wieruchowie, ale może się mylę
jolapm - 18:42 środa, 18 kwietnia 2018 | linkuj
"Że wczoraj przyszły moje korby z blatami i suportem i jutrzejszy termin jest niezagrożony".
No, jak panowie serwisanci mają tylko dwa dni na robotę, to ja bym się poważnie obawiał, czy na pewno zrobią dobrze. Hipek - 06:31 środa, 18 kwietnia 2018 | linkuj
No, jak panowie serwisanci mają tylko dwa dni na robotę, to ja bym się poważnie obawiał, czy na pewno zrobią dobrze. Hipek - 06:31 środa, 18 kwietnia 2018 | linkuj
Części na miejscu, naprawa pewna, czyli kolejne tysiące km szosa wytrzyma bezproblemowo :)
malarz - 04:30 środa, 18 kwietnia 2018 | linkuj
Komentuj