Środa, 2 listopada 2016
Kategoria 50-100
Ciężka jazda
Rano czekałem na kolegę, który jutro wraca do Cleveland i przyszedł oddać mi pożyczony rower. Początkowo Krzysztof miał plany bardzo ambitne, włącznie z dystansem >200 km, ale realia nas pokonały tym razem. Albo jemu, albo mnie coś nie pasowało, plus pogoda i w rezultacie przejechaliśmy wspólnie trochę ponad trzysta kilometrów. Obiecaliśmy sobie - jak zwykle - spotkanie za rok, a wtedy to dopiero pokażemy!
A moim planem na dziś było pojechanie do sklepu rowerowego na Ursynowie i sprawdzenie wreszcie, co jest z tym moim licznikiem. Byłem tam wprawdzie w poniedziałek, ale akurat ten co się miał na tym znać, miał wolne. Potem zamierzałem zobaczyć, jak tam znicze i kwiaty przetrwały wczorajszą aurę. Wiedziałem, że wiatr jest silny, bo wystarczyło popatrzeć przez okno na drzewa, ale nie zamierzałem daleko jeździć, więc się nie przejmowałem. Początek był bardzo przyjemny i na Ursynów pojechałem zahaczając o Dawidy i dojeżdżając do Puławskiej ulicą Baletową i przez Las Kabacki wyjechałem na Moczydłowską i Belgradzką. W sklepie pan serwisant wyczyniał różne sztuki z ustawieniami transmitera i licznika, kombinował z bateriami i dodatkowymi magnesami, czyli robił dokładnie to samo co ja. I z takim samym skutkiem. Aż w końcu z nieznanych powodów licznik postanowił ożyć i mogłem podziękować za "naprawę" i wyruszyć w dalszą drogę. Z cmentarza przy Powsińskiej na Bródno jest wiele dróg, ale ja wybrałem chyba najdłuższy wariant, przez Rembertów i Ząbki. Oczywiście mógłbym jechać przez Radzymin, a nawet Białystok, ale piszę o racjonalnych wariantach trasy.
Na wojewódzkiej 631 nadal koszmarne korki w związku z budową obwodnicy Marek, to samo na Strażackiej i Chełmżyńskiej, a była to przecież wczesna godzina. Bardzo współczuję wszystkim kierowcom, którzy muszą tamtędy jeździć. Nawet rowerem trzeba by chyba poboczem jechać, albo środkiem, a to też nie jest komfortowa sytuacja. Kiedy już wracałem z Bródna do domu, zacząłem coraz bardziej odczuwać opór, jaki stawiają mi pedały. Każdy podjazd na Trasie Toruńskiej wymagał uporczywego "deptania" z kadencją może trzydzieści i prędkością 8km/h. Byłem zmęczony, wiatr mnie spowalniał maksymalnie i nawet się nie dziwiłem tej swojej mozolnej jeździe. Aż wreszcie zerknąłem niechcący na manetkę i odkryłem, że ja "z blatu" jadę. Używam go tak rzadko, że zupełnie zapomniałem o wrzuceniu łańcucha na największy tryb z przodu. Brawo ja!

Ursynów - Puławska przez Las Kabacki © yurek55

Poziomy dym z komina © yurek55

Bobrzy dywersant - Łacha Siekierkowska © yurek55

Jeden śpiący na muralu © yurek55
Ten ruski sołdat coś mi się nie podoba, wygląda, jakby był niedokończony. Też macie takie wrażenie? Brak namalowanych źrenic sprawia jakby spał i tymi rękami też jest coś nie tak.

Radiostacja polowa © yurek55
A moim planem na dziś było pojechanie do sklepu rowerowego na Ursynowie i sprawdzenie wreszcie, co jest z tym moim licznikiem. Byłem tam wprawdzie w poniedziałek, ale akurat ten co się miał na tym znać, miał wolne. Potem zamierzałem zobaczyć, jak tam znicze i kwiaty przetrwały wczorajszą aurę. Wiedziałem, że wiatr jest silny, bo wystarczyło popatrzeć przez okno na drzewa, ale nie zamierzałem daleko jeździć, więc się nie przejmowałem. Początek był bardzo przyjemny i na Ursynów pojechałem zahaczając o Dawidy i dojeżdżając do Puławskiej ulicą Baletową i przez Las Kabacki wyjechałem na Moczydłowską i Belgradzką. W sklepie pan serwisant wyczyniał różne sztuki z ustawieniami transmitera i licznika, kombinował z bateriami i dodatkowymi magnesami, czyli robił dokładnie to samo co ja. I z takim samym skutkiem. Aż w końcu z nieznanych powodów licznik postanowił ożyć i mogłem podziękować za "naprawę" i wyruszyć w dalszą drogę. Z cmentarza przy Powsińskiej na Bródno jest wiele dróg, ale ja wybrałem chyba najdłuższy wariant, przez Rembertów i Ząbki. Oczywiście mógłbym jechać przez Radzymin, a nawet Białystok, ale piszę o racjonalnych wariantach trasy.
Na wojewódzkiej 631 nadal koszmarne korki w związku z budową obwodnicy Marek, to samo na Strażackiej i Chełmżyńskiej, a była to przecież wczesna godzina. Bardzo współczuję wszystkim kierowcom, którzy muszą tamtędy jeździć. Nawet rowerem trzeba by chyba poboczem jechać, albo środkiem, a to też nie jest komfortowa sytuacja. Kiedy już wracałem z Bródna do domu, zacząłem coraz bardziej odczuwać opór, jaki stawiają mi pedały. Każdy podjazd na Trasie Toruńskiej wymagał uporczywego "deptania" z kadencją może trzydzieści i prędkością 8km/h. Byłem zmęczony, wiatr mnie spowalniał maksymalnie i nawet się nie dziwiłem tej swojej mozolnej jeździe. Aż wreszcie zerknąłem niechcący na manetkę i odkryłem, że ja "z blatu" jadę. Używam go tak rzadko, że zupełnie zapomniałem o wrzuceniu łańcucha na największy tryb z przodu. Brawo ja!

Ursynów - Puławska przez Las Kabacki © yurek55

Poziomy dym z komina © yurek55

Bobrzy dywersant - Łacha Siekierkowska © yurek55

Jeden śpiący na muralu © yurek55
Ten ruski sołdat coś mi się nie podoba, wygląda, jakby był niedokończony. Też macie takie wrażenie? Brak namalowanych źrenic sprawia jakby spał i tymi rękami też jest coś nie tak.

Radiostacja polowa © yurek55
- DST 67.60km
- Czas 03:52
- VAVG 17.48km/h
- Temperatura 5.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Te malowidło nie jest szczególnie udane.
Wieża czołgu jest obrócona pod większym kątem niż lufa armaty. Autor miał zresztą większe problemy z ustawieniem panoramy. oelka - 11:37 czwartek, 3 listopada 2016 | linkuj
Wieża czołgu jest obrócona pod większym kątem niż lufa armaty. Autor miał zresztą większe problemy z ustawieniem panoramy. oelka - 11:37 czwartek, 3 listopada 2016 | linkuj
dla mnie "rusek" ok, patrzy na zegarek na ręce, pewnie nowy "zakup"
vuki - 07:27 czwartek, 3 listopada 2016 | linkuj
Góralem podjeżdża się ciężko na "blacie" (zwykle od 34 do 42 zęby na największej koronce), a co dopiero crossem (48 zębów). Nie wspominam już o szosie z "blatem" o 55 zębach...
malarz - 05:19 czwartek, 3 listopada 2016 | linkuj
Komentuj