Piątek, 2 września 2016
Kategoria 50-100
Przedwieczorne kółeczko pod Błonie
Złamany palec nie stanowi przeszkody w jeździe rowerem, jak to sobie sprawdziłem przedwczoraj, więc po obiedzie pojechałem na wycieczkę - dla przyjemności i statystyk. :) Początkowo pętelka miała być do Błonia, a powrót przez Białuty, Pilaszków i stałym szklakiem zachodnich wiosek, ale w trasie stwierdziłem, że za wcześnie robi się ciemno, a ja w lampce baterii od nowości nie zmieniałem. Dlatego za kościołem w Rokitnie skręciłem w boczną drogę, którą kiedyś odkryłem i dojechałem nią do "dzikiego" przejścia przez tory, zaraz za monarowskim Domem Samotnej Matki.

Dom Samotnej Matki © yurek55

Trudne przejście przez tory © yurek55
W tym miejscu przeniesienie roweru jest proste pod warunkiem posiadania sprawnej nogi, ale i mnie się jakoś udało pokonać ten tor przeszkód. Oprócz tego incydentu, całą reszta wycieczki upłynęła bardzo przyjemnie. Okazało się nawet, że położono asfalt na drodze za torami i wygodnie dojechałem do dawnej poznańskiej, a po jej przecięciu, w Zaborówku skręciłem do Warszawy. Droga pusta aż do Kaput, bo niby w remoncie, ale tylko jedno skrzyżowanie rozbabrane, więc jechałem jak panisko, sam na całej drodze. O dziwo, pomimo piątkowego wieczoru, kilku robotników jeszcze coś rzeźbiło przy tym skrzyżowaniu. Dalsza część drogi upłynęła zadziwiająco szybko, jechałem jak na skrzydłach, do Warszawy dojechałem przy zapalonych już latarniach i nie musiałem przejmować się słabiutkim światłem z przodu. Ważne że było.

A to już Kopytów za torami © yurek55

Po żniwach © yurek55

Opatrunek mniej fachowy, ale za to opona dobrze © yurek55

Skrzyżowanie Umiastów - Borzęcin © yurek55

Dom Samotnej Matki © yurek55

Trudne przejście przez tory © yurek55
W tym miejscu przeniesienie roweru jest proste pod warunkiem posiadania sprawnej nogi, ale i mnie się jakoś udało pokonać ten tor przeszkód. Oprócz tego incydentu, całą reszta wycieczki upłynęła bardzo przyjemnie. Okazało się nawet, że położono asfalt na drodze za torami i wygodnie dojechałem do dawnej poznańskiej, a po jej przecięciu, w Zaborówku skręciłem do Warszawy. Droga pusta aż do Kaput, bo niby w remoncie, ale tylko jedno skrzyżowanie rozbabrane, więc jechałem jak panisko, sam na całej drodze. O dziwo, pomimo piątkowego wieczoru, kilku robotników jeszcze coś rzeźbiło przy tym skrzyżowaniu. Dalsza część drogi upłynęła zadziwiająco szybko, jechałem jak na skrzydłach, do Warszawy dojechałem przy zapalonych już latarniach i nie musiałem przejmować się słabiutkim światłem z przodu. Ważne że było.

A to już Kopytów za torami © yurek55

Po żniwach © yurek55

Opatrunek mniej fachowy, ale za to opona dobrze © yurek55

Skrzyżowanie Umiastów - Borzęcin © yurek55
- DST 63.00km
- Czas 02:43
- VAVG 23.19km/h
- Temperatura 21.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Dom samotnej matki na odludziu - niezła ironia losu. ;)
mors - 22:09 sobota, 3 września 2016 | linkuj
Komentuj