Wtorek, 11 listopada 2014
Kategoria 50-100
Święto Niepodległości
Miałem ochotę na nieco dłuższą trasę niż ostatnie moje wycieczki i postanowiłem zrobić jakąś większą pętlę. Na dystans 100+ miałem za mało czasu, bo za późno się obudziłem i z domu wyjechałem dopiero po dziesiątej, a dzień teraz krótki. Tym razem zachodni kraniec pętli opierał się o Leszno, a północny o Czosnów, do którego dojechałem fantastyczną, zawsze pustą drogą wśród Puszczy Kampinoskiej. Na jazdę terenowym puszczańskim szlakiem do Truskawia nie miałem najmniejszej ochoty, w tym roku już tamtędy jechałem i to dwa razy: w czerwcu sam, w październiku z Krzyśkiem. Wystarczy.
A na tej drodze zawsze mnie zastanawia cel przenoszenia pasa rowerowego z jednej strony na drugą. Mnie to rybka, bo ja nie jestem zwolennikiem przestrzegania durnych przepisów, ale dla ortodoksyjnych legalistów może to być problemem.

Migrujący pas rowerowy, tu po lewej © yurek55

Migrujący pas rowerowy, tu po prawej. I tak kilkanaście razy © yurek55
Po dojechaniu w Czosnowie do "gdańskiej" pojechałem kawałek lokalną drogą wzdłuż tej trasy, chyba żeby posłuchać warkotu samochodów, bo przez ostatnie kilometry cisza aż dzwoniła w uszach, ale szybko mi przeszło. W Palmirach przejechałem na drugą stronę i do Łomianek dojechałem zdecydowanie spokojniejszą drogą. Przez to głupie święto nawet do centrum handlowego nie mogli biedaki pojechać i na tych bocznych drogach nie było prawie samochodów.
Dojeżdżając do Warszawy ciekawość zwyciężyła i zamiast dokręcać do stówy postanowiłem zobaczyć co się dzieje w mieście.

Udekorowane Krakowskie Przedmieście © yurek55

...i Pałac Prezydencki © yurek55
Niestety ten widok skutecznie niszczy świąteczny, patriotyczny i podniosły nastrój. Na głównych ulicach uśmiechnięci ludzie z dziećmi, muzyka, flagi biało-czerwone, a w zaułkach przyczajeni policjanci, uzbrojeni, zwarci i gotowi, czekają na sygnał do pałowania.

Przyczajone "bijące serce partii". Partii miłości © yurek55
I tym optymistycznym akcentem...
A na tej drodze zawsze mnie zastanawia cel przenoszenia pasa rowerowego z jednej strony na drugą. Mnie to rybka, bo ja nie jestem zwolennikiem przestrzegania durnych przepisów, ale dla ortodoksyjnych legalistów może to być problemem.

Migrujący pas rowerowy, tu po lewej © yurek55

Migrujący pas rowerowy, tu po prawej. I tak kilkanaście razy © yurek55
Po dojechaniu w Czosnowie do "gdańskiej" pojechałem kawałek lokalną drogą wzdłuż tej trasy, chyba żeby posłuchać warkotu samochodów, bo przez ostatnie kilometry cisza aż dzwoniła w uszach, ale szybko mi przeszło. W Palmirach przejechałem na drugą stronę i do Łomianek dojechałem zdecydowanie spokojniejszą drogą. Przez to głupie święto nawet do centrum handlowego nie mogli biedaki pojechać i na tych bocznych drogach nie było prawie samochodów.
Dojeżdżając do Warszawy ciekawość zwyciężyła i zamiast dokręcać do stówy postanowiłem zobaczyć co się dzieje w mieście.

Udekorowane Krakowskie Przedmieście © yurek55

...i Pałac Prezydencki © yurek55
Niestety ten widok skutecznie niszczy świąteczny, patriotyczny i podniosły nastrój. Na głównych ulicach uśmiechnięci ludzie z dziećmi, muzyka, flagi biało-czerwone, a w zaułkach przyczajeni policjanci, uzbrojeni, zwarci i gotowi, czekają na sygnał do pałowania.

Przyczajone "bijące serce partii". Partii miłości © yurek55
I tym optymistycznym akcentem...
- DST 92.20km
- Teren 5.00km
- Czas 04:22
- VAVG 21.11km/h
- Temperatura 14.0°C
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Pałują i dobrze, w końcu kibole co roku robią zadymę. Szkoda, że ostrej amunicji na to bydło nie walą! Może jakby kilku padło trupem by się mniej awanturowali.
Ksiegowy - 18:36 wtorek, 11 listopada 2014 | linkuj
Komentuj