Sobota, 8 sierpnia 2020
Kategoria 50-100, Piaseczno/Ursynów
Rower i basen, czyli duathlon :)
Upał niemożebny i zewsząd słychać apele, aby starsze, i sercowe osoby nie wychodziły z domu. Mnie natomiast taka pogoda zupełnie nie przeszkadza, a pęd wiatru skutecznie chłodzi mi twarz, szyję i czoło. Dopiero jak trzeba przystanąć, to natychmiast oblewam się potem, wszyscy rowerzyści znają to bardzo dobrze. Dziś wychodząc dopiero przed dwunastą z domu, nie miałem już czasu na jakieś wielkie dystanse i dlatego wybrałem się do Piaseczna, nieco wydłużoną drogą, przez nasze polskie Chinatown. Zaskoczył mnie tam bezruch i cisza,. Zwykle jak tamtędy jeżdżę, to panuje bardzo duży ruch samochodów z tablicami z całej Polski, żółci ludzie śmigają na hulajnogach i rowerach transportowych z wielkimi pakami od jednej hali, do drugiej, korek do trasy krakowskiej ma najmniej ze sto metrów - a dziś niespotykany spokój. Czyżby Covid-19 i im się dał we znaki? Pewnie tak, przecież handel detaliczny dostał mocno po dupie, to i hurtownie Klienów nie mają. Niedobrze jest, znaczy.
Wkrótce po minięciu Wólki i cmentarza w Antoninowie znalazłem się na pierwszym miejscu docelowym. Spędziłem tam, co widać na zdjęciach, wielce przyjemnie czas, w doskonałym towarzystwie moich kochanych dziewczynek. W efekcie zabrakło mi go na pętlę do Gassów, ale wcale nie żałuję, wyobrażam sobie jaki tam musiał być dziś tłum. Skróciłem powrót jadąc przez Bielawę i Powsin, a Warszawie, skrótem przez Aleję Wilanowską. Jest jednak w dzisiejszej jeździe coś, czego nie rozumiem. To moja średnia prędkość. :) Chyba jeszcze takiej nie było.

zabawy w wodzie © yurek55

Chinatown Wólka Kosowska © yurek55

Wólka Kosowska © yurek55

Do wynajęcia © yurek55

Wstęp do surfingu © yurek55

Nauka surfingu w weekend :) © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/3882738837/embed/a8f6528a6a8863095df32a2cf677eaece4814166">
Wkrótce po minięciu Wólki i cmentarza w Antoninowie znalazłem się na pierwszym miejscu docelowym. Spędziłem tam, co widać na zdjęciach, wielce przyjemnie czas, w doskonałym towarzystwie moich kochanych dziewczynek. W efekcie zabrakło mi go na pętlę do Gassów, ale wcale nie żałuję, wyobrażam sobie jaki tam musiał być dziś tłum. Skróciłem powrót jadąc przez Bielawę i Powsin, a Warszawie, skrótem przez Aleję Wilanowską. Jest jednak w dzisiejszej jeździe coś, czego nie rozumiem. To moja średnia prędkość. :) Chyba jeszcze takiej nie było.

zabawy w wodzie © yurek55

Chinatown Wólka Kosowska © yurek55

Wólka Kosowska © yurek55

Do wynajęcia © yurek55

Wstęp do surfingu © yurek55

Nauka surfingu w weekend :) © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/3882738837/embed/a8f6528a6a8863095df32a2cf677eaece4814166">
- DST 71.41km
- Czas 03:02
- VAVG 23.54km/h
- VMAX 38.16km/h
- Temperatura 31.0°C
- Kalorie 2284kcal
- Podjazdy 148m
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Daleko, aż do Grójca
Chciałem gdzieś dalej pojechać, przypomnieć sobie dawno nieodwiedzane miejsca, a nie te same widoki ciągle oglądać. Nawet do Gassów pojechałem nieco inną trasą, przez Powsin, Bielawę i Habdzin. Tym razem przystanku na przystani nie było, tylko prosto do Góry Kawiarni na rowerowy posiłek. Tym razem zdjęć nie robiłem, ale zestaw był ten sam, co w poniedziałek; kawa i ciasteczko rowerowe. Za Czerskiem zaczęły się nowe tereny, choć trasa do Chynowa znana, ale nieco zapomniana. Do Grójca dojechałem niemiłą dla nas "pięćdziesiętką", którą opuściłem jak tylko pokazał się pierwszy drogowskaz do centrum. Niepotrzebnie, bo w Grójcu się nieco zakałapućkałem, w rezultacie lądując znów na "50", tylko nieco dalej. Ale długo nią nie jechałem, bo wykorzystałem trasę zapisaną w Locusie i skrótem pojechałem do miejscowości Worów, a jak już mnie doprowadziło do wojewódzkiej 722, to dalej nawigacji nie potrzebowałem. W Piasecznie nie udało mi się uzupełnić bidonu i polać się wodą, bo nikogo nie było w domu i dopiero w sklepie w Zgorzale kupiłem dwie butelki 0,5. Po krótkim odpoczynku w klimatyzowanym pomieszczeniu i uzupełnieniu płynu we wnętrzu i bidonie, z nowymi siłami i zapałem dojechałem do domu. Tak więc pomimo upału, wystarczyło mi 2,5 litra wody + kawa, do tego ciasteczko i baton zbożowy.
Zdjęcia jakieś małe, a dlaczego - nie wiem.
PS. Kilometry z licznika, bo Garmina włączyłem dopiero przy Żwirki

Mural legijny w Powsinie © yurek55

DDR Powsin - Konstancin, długość 300 metrów © yurek55

Ekipa filmowa w Podłęczu © yurek55

Panie aktorki © yurek55

Zagłębie sadownicze © yurek55

Sady, sady, sady... © yurek55

Najstarszy drewniany na Mazowszu © yurek55

500 - lecie było w 1934 roku © yurek55

Kościół w Chynowie © yurek55

Woda na cmentarzu w Chynowie © yurek55
Zdjęcia jakieś małe, a dlaczego - nie wiem.
PS. Kilometry z licznika, bo Garmina włączyłem dopiero przy Żwirki

Mural legijny w Powsinie © yurek55

DDR Powsin - Konstancin, długość 300 metrów © yurek55

Ekipa filmowa w Podłęczu © yurek55

Panie aktorki © yurek55

Zagłębie sadownicze © yurek55

Sady, sady, sady... © yurek55

Najstarszy drewniany na Mazowszu © yurek55

500 - lecie było w 1934 roku © yurek55

Kościół w Chynowie © yurek55

Woda na cmentarzu w Chynowie © yurek55
- DST 144.00km
- Czas 06:36
- VAVG 21.82km/h
- VMAX 42.48km/h
- Temperatura 26.0°C
- Kalorie 4435kcal
- Podjazdy 376m
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 4 sierpnia 2020
Kategoria <50, ku pomocy, Piaseczno/Ursynów
Pada deszczyk, pada...
Powtórzyłem wczorajszą trasę, ale w wersji mocno skróconej, czyli tam - i z powrotem. Wiedziaałem, że ma padać deszcz, ale w skrytości ducha liczyłem na późniejszą porę. Tymczasem już rano lekko kropiło i tak było przez całą trasę, tylko z różną intensywnością. W tamtą stronę dojechałem nawet w miarę komfortowo, do tego stopnia, że nawet chciałem kurtkę - trzepotkę zdejmować, a dopiero wracając założyłem rękawki. Nie było zbyt zimno, więc deszcz nie był aż tak wielkim problemem. Dopiero w domu okazało się, jak bardzo jestem przemoczony, a buty tak nasiąkły, że podwoiły swoją wagę. Oprócz prania i kąpieli czekało mnie jeszcze czyszczenie roweru i to w wersji rozszerzonej, łącznie z szejkowaniem w benzynie łańcucha i smarowaniem, rzecz jasna.
Dziś wyjazd też był kombinowany rower - samochód - rower, ale nie zapisałem części pierwszej, tak jak wczoraj, tylko po prostu wyłączyłem Garmina. Włączyłem go, gdy ponownie wsiadłem na rower i na mapie powstała linia prosta, łącząca punkty zakończenia jazdy rowerem i jej wznowienia. Ale co ciekawe, nie zafałszował dystansu i nie dodał kilometrów przejechanych w samochodzie. Oba liczniki pokazały ten sam dystans.

Wirażową na południe © yurek55

Mokry kokpit © yurek55
Dziś wyjazd też był kombinowany rower - samochód - rower, ale nie zapisałem części pierwszej, tak jak wczoraj, tylko po prostu wyłączyłem Garmina. Włączyłem go, gdy ponownie wsiadłem na rower i na mapie powstała linia prosta, łącząca punkty zakończenia jazdy rowerem i jej wznowienia. Ale co ciekawe, nie zafałszował dystansu i nie dodał kilometrów przejechanych w samochodzie. Oba liczniki pokazały ten sam dystans.

Wirażową na południe © yurek55

Mokry kokpit © yurek55
- DST 41.93km
- Czas 01:57
- VAVG 21.50km/h
- VMAX 30.60km/h
- Temperatura 15.0°C
- Kalorie 1244kcal
- Podjazdy 66m
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 3 sierpnia 2020
Kategoria Piaseczno/Ursynów, ku pomocy, > 100
Cz.2. Piaseczno, prom, Karczew, GK
Dziś wyjechałem z domu na tyle wcześnie, że miałem czas na dluższy dystans i to połączony z niespiesznym eksplorowaniem nieznanych terenów. Dla wyjaśnienia tytułu wpisu, pierwsza część dystansu, to jazda do Piaseczna po samochód i odstawienie go do warsztatu nieopodal. Ponieważ nie wiedziałem jak zachowa się Garmin rejestrując taki mieszany sposób jazdy i czy nie pobiję nieuczciwie KOM-ów na Stravie, zapisałem pierwszy odcinek i dopiero jak znów wsiadłem na rower, włączyłem ponownie rejestrację śladu.
Początkowo zamierzałem jechać na kawę do Góry Kalwarii, ale pogoda była niepewna i było za wcześnie, więc najpierw wybrałem kierunek Gassy i tam miałem zdecydować co dalej. Ale po drodze zmieniłęm nieco trasę i okazało się, że dojechałem do cmentarza w Skolimowie. Pierwszy raz tam trafiłem i nawet nie wiedziałem, że to tak niedaleko mojej stałęj trasy.

Grobowiec Sudyków © yurek55

Tablica © yurek55

Grobowiec w Skolimowie © yurek55

Kwatera pensjonariuszy Domu Aktora Weterana w Skolimowie © yurek55

Kwatera aktorów, tancerzy, suflerów - ludzi teatru © yurek55
Po wizycie na cmentarzu kontynuowałem jazdę jeszcze tylko z kilometr, bo w Czarnowie skończył się asfalt i zawróciłem ma z góry upatrzone drogi. No prawie, bo pojechałem pierwszy raz ulicą Potulickich i ona bardziej mi się podoba, bo nie trzeba tak męczyć się pod górę, jak na Gąsiorowskiego.
W Gassach podjechał akurat prom i uznałem to za znak, że mam jechać na drugi brzeg i tamtędy dojechać do Góry Kalwarii. Jak pomyslałem, tak zrobiłem. Prom miałem do własnej, wyłącznej dyspozycji i w komfortowych warunkach po chwili byłem po drugiej stronie Wisły. Po powrocie Strava pokazała mi, że mam PR na segmencie "Promem przez Wisłę sprint :)". Poczucie humoru w narodzie nie ginie.

Prom cały dla mnie! © yurek55
Po drugiej stronie tylko kawałeczek trzeba jechać wylotową wojewódzką na Puławy, hałaśliwą ale z poboczem i zaraz na rondzie w Otwocku Wielkim skręcamy w prawo i zanurzamy się w ciszę i spokój. Pustymi drogamii Nabrzeża.dojeżdżamy do niesławnej "oięćdziesiątki" i przed nami najgorszy, ale na szczęście dość krótki, ok. dwukilometrowy odcinek do mostu i kawałek dalej. Tam zostawiamy TIRy, niech sobie pędżą obwodnicą i skręcamy do miasta. A tam, wiadomo! :)

Posiłek na szlaku © yurek55
W powrotnej drodze jeszcze tylko raz z utartej trasy zboczyłem i znalazłem się nad samą Wisłą. Niestety wygłodzone komary wyczuły świeżą krew i zleciały się z najdalszych okolic i szybko musiałem się stamtąd rejterować.

Dzika rzeka Wisła © yurek55

Triban 520 © yurek55
Później już nie zatrzymywałem się po drodze, nawet zdjęcia robiłem "w locie". Dopiero w Powsinie zajrzałem do sklepu Specjalized i w Wilanowie do AirBiku w poszukiwaniu niedużej podsiodłówki. Ale chyba sam nie wiem, czego potrzebuję, więc trudno się zdecydować. :)

Wietrzenie floty powietrznej © yurek55

Żniwa AD 2020 © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/3858102800/embed/0404428566d8124b6a2c6f8746d48917d825238b">
Początkowo zamierzałem jechać na kawę do Góry Kalwarii, ale pogoda była niepewna i było za wcześnie, więc najpierw wybrałem kierunek Gassy i tam miałem zdecydować co dalej. Ale po drodze zmieniłęm nieco trasę i okazało się, że dojechałem do cmentarza w Skolimowie. Pierwszy raz tam trafiłem i nawet nie wiedziałem, że to tak niedaleko mojej stałęj trasy.

Grobowiec Sudyków © yurek55

Tablica © yurek55

Grobowiec w Skolimowie © yurek55

Kwatera pensjonariuszy Domu Aktora Weterana w Skolimowie © yurek55

Kwatera aktorów, tancerzy, suflerów - ludzi teatru © yurek55
Po wizycie na cmentarzu kontynuowałem jazdę jeszcze tylko z kilometr, bo w Czarnowie skończył się asfalt i zawróciłem ma z góry upatrzone drogi. No prawie, bo pojechałem pierwszy raz ulicą Potulickich i ona bardziej mi się podoba, bo nie trzeba tak męczyć się pod górę, jak na Gąsiorowskiego.
W Gassach podjechał akurat prom i uznałem to za znak, że mam jechać na drugi brzeg i tamtędy dojechać do Góry Kalwarii. Jak pomyslałem, tak zrobiłem. Prom miałem do własnej, wyłącznej dyspozycji i w komfortowych warunkach po chwili byłem po drugiej stronie Wisły. Po powrocie Strava pokazała mi, że mam PR na segmencie "Promem przez Wisłę sprint :)". Poczucie humoru w narodzie nie ginie.

Prom cały dla mnie! © yurek55
Po drugiej stronie tylko kawałeczek trzeba jechać wylotową wojewódzką na Puławy, hałaśliwą ale z poboczem i zaraz na rondzie w Otwocku Wielkim skręcamy w prawo i zanurzamy się w ciszę i spokój. Pustymi drogamii Nabrzeża.dojeżdżamy do niesławnej "oięćdziesiątki" i przed nami najgorszy, ale na szczęście dość krótki, ok. dwukilometrowy odcinek do mostu i kawałek dalej. Tam zostawiamy TIRy, niech sobie pędżą obwodnicą i skręcamy do miasta. A tam, wiadomo! :)

Posiłek na szlaku © yurek55
W powrotnej drodze jeszcze tylko raz z utartej trasy zboczyłem i znalazłem się nad samą Wisłą. Niestety wygłodzone komary wyczuły świeżą krew i zleciały się z najdalszych okolic i szybko musiałem się stamtąd rejterować.

Dzika rzeka Wisła © yurek55

Triban 520 © yurek55
Później już nie zatrzymywałem się po drodze, nawet zdjęcia robiłem "w locie". Dopiero w Powsinie zajrzałem do sklepu Specjalized i w Wilanowie do AirBiku w poszukiwaniu niedużej podsiodłówki. Ale chyba sam nie wiem, czego potrzebuję, więc trudno się zdecydować. :)

Wietrzenie floty powietrznej © yurek55

Żniwa AD 2020 © yurek55
height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/3858102800/embed/0404428566d8124b6a2c6f8746d48917d825238b">
- DST 109.53km
- Czas 05:24
- VAVG 20.28km/h
- VMAX 44.28km/h
- Temperatura 23.0°C
- Kalorie 3205kcal
- Podjazdy 193m
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 31 lipca 2020
Kategoria 50-100, ku pomocy, Piaseczno/Ursynów
Do Piaseczna przez Szczaki
Tym razem nieco okrężną drogą, żeby sobie przypomnieć trasę i przy okazji nieco więcej kilometrów zaliczyć. Droga bez sensacji, temperatura przyjemna, wiatr zachodni dziś niewykorzystany.
- DST 68.09km
- Czas 03:16
- VAVG 20.84km/h
- VMAX 37.08km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 2035kcal
- Podjazdy 179m
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 30 lipca 2020
Kategoria > 100
Mały Kampinos
Dziś wybrałem trasę uwzględniając kierunek wiatru, a że dmuchało dość solidnie z zachodu, postanowiłem tym razem obrać kierunek północny, a wrócić od zachodu. Na pełny obajazd Puszczy, czyli duży Kampinos, brakowało nieco czasu, ale na wersję skróconą czasu było w sam raz. Odwiedziłem dawno nie widziany las Bemowski i drogę wśród brzóz. która dla roweru szosowego na oponach 25 mm stanowi spore wyzwania, ale dałem radę.

Ścieżka nierowerowa © yurek55
W Klaudynie, Izabelinie i Mościskach ostro zabrali się za remonty dróg, ale rowerem można przejechać wszędzie. Nawet szosowym. :)

Wakacje - czas remontów dróg, Mościska © yurek55
Do Łomianek dojechałem od innej strony niż zwykle i zanim znalazlem znaną wszystkim kolarzom warszawskim ulicę Rolniczą, po drodze zahaczyłem o mural powstańczy. Wprawdzie ulica, przy której jest namalowany, nosi nazwę dla uczczenie Kongresu Zjednoczeniowego PPR i PPS w 1948 roku, ale Osiedle Powstańców jest właśnie tu.

Ulica Jedności Robotniczej w Łomiankach © yurek55

Mural w Łomiankach 1 © yurek55

Mural w Łomiankach 2 © yurek55

Mural w Łomiankach 3 © yurek55
Kolejne miejsce, które mnie zaintrygowało na dzisiejszej trasie, to pomnik w Małocicach. Może nawet nie sam pomnik, ale jego częściowy fundator, a właścviwie to uzasadnienie do przyznania środków na budowę. Przytoczę z "unijnej": tablicy tę część: "(...)Pomnik Pamięci Zamordowanych w Małocicach, miajaca na celu zachowanie dziedzictwa historycznego i patriotycznego oraz umożliwienie rozwijania lokalnego patriotyzmu przez powstanie w Małocicach pomnika pamięci zamordowanych przez hitlerowców mieszkańców wsi."
Natomiast na samej tablicy hitlerowcy zostali nazwani po imieniu - Niemcami. :) Napis brzmi:
Pamięci mieszkańców okolicznych wsi gminy Czosnów bestialsko zamordowanych przez niemieckiego okupanta "Mord małocicki" sierpierń 1944 r.

Pomnik upamiętniający mord w Małocicach © yurek55
Po przecięciu pechowej dla rowerzystów drogi wojewódzkiej Błonie - Nowy Dwór Mazowiecki, a szczególnie jej odcinka do Leszna (dwa lata - dwa wypadki śmiertelne), zagłębiłem się w Puszczę Kampinoską. Odcinek przez las liczy osiemnaście kilometrów, z czego dobrego asfaltu jest dwa i dla równowagi, brakuje asfaltu też na dwóch kilometrach. Reszta dziurawa, od lat coraz bardziej i raczej bez perspektywy naprawy. Gdyby asfalt był dobry i po całości, to zapewne ruch samochodowy w Puszczy wzrósłby w znaczący sposób, A to dla przyrody nic dobrego. Zaciskając zeby, żeby nie pogubić plomb, przejechałem go nawet dość szybko, o czym dowiedzxiałem się ze Stravy, która zarejestrowała tam kilka rekordów. Ja natomiast zarejestrowałem wiejską chałupkę z klimatyzatrorem zewnętrznym. Mistrz Adam napisałby, że dożył pociechy i klimatyzatory trafiły pod strzechy. :)

Klimatyzatory zbłądziły pod strzechy © yurek55

Dom w malwy malowany © yurek55
W Kampinosie zrobiłem ostatni już przystanek na trasie, uzupełniłem bidon, zmoczyłem głowę, na loda czasu już nie starczyło i o suchym pysku i pustym żołądku popedałowałem do domu. To były najszybsze i najprzyjemniejsze kilometry, wreszcie z pomocnym wiatrem.

Przy pompie i budzie z lodami w Kampinosie © yurek55
Ustawiłem sobie w Garminie prowadzenie do punktu startu, ale on uparcie kierował mnie na drogę wojewódzką, kiedy obok prowadzi przyjemniejsza, z mniejszym ruchem i - co ważniejsze - krótsza, droga przez zachodnie wioski do Umiastowa. Wiem co piszę, bo jeździłem dziesiątki razy. Garminie, popraw się! :)

Ścieżka nierowerowa © yurek55
W Klaudynie, Izabelinie i Mościskach ostro zabrali się za remonty dróg, ale rowerem można przejechać wszędzie. Nawet szosowym. :)

Wakacje - czas remontów dróg, Mościska © yurek55
Do Łomianek dojechałem od innej strony niż zwykle i zanim znalazlem znaną wszystkim kolarzom warszawskim ulicę Rolniczą, po drodze zahaczyłem o mural powstańczy. Wprawdzie ulica, przy której jest namalowany, nosi nazwę dla uczczenie Kongresu Zjednoczeniowego PPR i PPS w 1948 roku, ale Osiedle Powstańców jest właśnie tu.

Ulica Jedności Robotniczej w Łomiankach © yurek55

Mural w Łomiankach 1 © yurek55

Mural w Łomiankach 2 © yurek55

Mural w Łomiankach 3 © yurek55
Kolejne miejsce, które mnie zaintrygowało na dzisiejszej trasie, to pomnik w Małocicach. Może nawet nie sam pomnik, ale jego częściowy fundator, a właścviwie to uzasadnienie do przyznania środków na budowę. Przytoczę z "unijnej": tablicy tę część: "(...)Pomnik Pamięci Zamordowanych w Małocicach, miajaca na celu zachowanie dziedzictwa historycznego i patriotycznego oraz umożliwienie rozwijania lokalnego patriotyzmu przez powstanie w Małocicach pomnika pamięci zamordowanych przez hitlerowców mieszkańców wsi."
Natomiast na samej tablicy hitlerowcy zostali nazwani po imieniu - Niemcami. :) Napis brzmi:
Pamięci mieszkańców okolicznych wsi gminy Czosnów bestialsko zamordowanych przez niemieckiego okupanta "Mord małocicki" sierpierń 1944 r.

Pomnik upamiętniający mord w Małocicach © yurek55
Po przecięciu pechowej dla rowerzystów drogi wojewódzkiej Błonie - Nowy Dwór Mazowiecki, a szczególnie jej odcinka do Leszna (dwa lata - dwa wypadki śmiertelne), zagłębiłem się w Puszczę Kampinoską. Odcinek przez las liczy osiemnaście kilometrów, z czego dobrego asfaltu jest dwa i dla równowagi, brakuje asfaltu też na dwóch kilometrach. Reszta dziurawa, od lat coraz bardziej i raczej bez perspektywy naprawy. Gdyby asfalt był dobry i po całości, to zapewne ruch samochodowy w Puszczy wzrósłby w znaczący sposób, A to dla przyrody nic dobrego. Zaciskając zeby, żeby nie pogubić plomb, przejechałem go nawet dość szybko, o czym dowiedzxiałem się ze Stravy, która zarejestrowała tam kilka rekordów. Ja natomiast zarejestrowałem wiejską chałupkę z klimatyzatrorem zewnętrznym. Mistrz Adam napisałby, że dożył pociechy i klimatyzatory trafiły pod strzechy. :)

Klimatyzatory zbłądziły pod strzechy © yurek55

Dom w malwy malowany © yurek55
W Kampinosie zrobiłem ostatni już przystanek na trasie, uzupełniłem bidon, zmoczyłem głowę, na loda czasu już nie starczyło i o suchym pysku i pustym żołądku popedałowałem do domu. To były najszybsze i najprzyjemniejsze kilometry, wreszcie z pomocnym wiatrem.

Przy pompie i budzie z lodami w Kampinosie © yurek55
Ustawiłem sobie w Garminie prowadzenie do punktu startu, ale on uparcie kierował mnie na drogę wojewódzką, kiedy obok prowadzi przyjemniejsza, z mniejszym ruchem i - co ważniejsze - krótsza, droga przez zachodnie wioski do Umiastowa. Wiem co piszę, bo jeździłem dziesiątki razy. Garminie, popraw się! :)
- DST 108.37km
- Czas 04:55
- VAVG 22.04km/h
- VMAX 37.80km/h
- Temperatura 24.0°C
- Kalorie 3331kcal
- Podjazdy 175m
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Kontrola prac na wiadukcie POW
Jeżdżąc do Gassów, już od jakiegoś czasu widziałem jeżdżące na górze samochody budowy. Korciło mnie by sprawdzić, jak to wyglada pod katem przejezdności rowerem i może w którąś niedzielę, jak nie będą pracować, zrobić dziewiczy kurs na drugą stronę Wisły. Dziś wdrapałem się po schodkach (na zdjęciu po lewej) na górę i na tym kawałku dokąd mogłęm sięgnąć wzrokiem, wydaje się, że jest asfalt.

Wiadukt nad ulicą Ruczaj © yurek55

Widok w stronę południową, w dole ulica Ruczaj © yurek55

W stronę Wisły © yurek55

W stronę Ursynowa © yurek55

Jest i droga rowerowa © yurek55
Po zaspokojeniu ciekawości, mogłem jechać dalej, a czy zrobię coś z tą wiedzą, nie wiem. Kolejny przystanek zrobiłem sobie w rowerowym barze pod chmurką, o nazwie Tandem. Tak było dziś gorąco, że musiałem uzupełnić płyny i mikroelementy, a zrobiłem to tym chętniej, że jeszcze nigdy tam się nie zatrzymywałem.

Uff, jak gorąco! © yurek55
A to już kolejny przystanek na schłodzenie, tym razem zewnętrzne. Chustka pod kaskiem namoczona w wiślanej wodzie powinna dać na jakiś czas radę.

Promem na drugi brzeg © yurek55

Bystry Baranek na przystani © yurek55
Tak jest, zgadliście. To kolejny przystanek na chłodzenie głowy. W Piasecznie chodnikowe wodotryski na rynku nie działaja, ale fontanna też daje ochłodę.

Trochę wody dla ochłody, skwer Kisiela w Piasecznie © yurek55
A to już blisko domu i tym razem to tylko przystanek na zdjęcie. Wprawdzie jest już ich z tego miejsca kilka, ale byłem już w stadium - każda okazja do przystanięcia jest dobra. Ciężko jakoś szła dziś jazda, oj ciężko.

Wiadukt w Dawidach © yurek55

Zbliżenie na wolskie wieżowce © yurek55

Wiadukt nad ulicą Ruczaj © yurek55

Widok w stronę południową, w dole ulica Ruczaj © yurek55

W stronę Wisły © yurek55

W stronę Ursynowa © yurek55

Jest i droga rowerowa © yurek55
Po zaspokojeniu ciekawości, mogłem jechać dalej, a czy zrobię coś z tą wiedzą, nie wiem. Kolejny przystanek zrobiłem sobie w rowerowym barze pod chmurką, o nazwie Tandem. Tak było dziś gorąco, że musiałem uzupełnić płyny i mikroelementy, a zrobiłem to tym chętniej, że jeszcze nigdy tam się nie zatrzymywałem.

Uff, jak gorąco! © yurek55
A to już kolejny przystanek na schłodzenie, tym razem zewnętrzne. Chustka pod kaskiem namoczona w wiślanej wodzie powinna dać na jakiś czas radę.

Promem na drugi brzeg © yurek55

Bystry Baranek na przystani © yurek55
Tak jest, zgadliście. To kolejny przystanek na chłodzenie głowy. W Piasecznie chodnikowe wodotryski na rynku nie działaja, ale fontanna też daje ochłodę.

Trochę wody dla ochłody, skwer Kisiela w Piasecznie © yurek55
A to już blisko domu i tym razem to tylko przystanek na zdjęcie. Wprawdzie jest już ich z tego miejsca kilka, ale byłem już w stadium - każda okazja do przystanięcia jest dobra. Ciężko jakoś szła dziś jazda, oj ciężko.

Wiadukt w Dawidach © yurek55

Zbliżenie na wolskie wieżowce © yurek55
- DST 66.91km
- Czas 03:17
- VAVG 20.38km/h
- VMAX 39.24km/h
- Temperatura 30.0°C
- Kalorie 1973kcal
- Podjazdy 140m
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 27 lipca 2020
Kategoria 50-100
Na zachód!
Wróciłem do domu i wróciłem na szlak zachodnich wiosek. w Lesznie chciałem odnaleźc sławną kawiarnie kolarską, ale nie wiedziałem gdzie jej szukać, za to natknąłem się Sacrum. Poczatkowo myślałem, że to jakaś sekta, a gdy zobaczyłem panią wynoszącą monstrancję z - jak mi się zdawało - kaplicy, zupełnie zwątpiłem. Dopiero jak wjechałem na teren przekonałem się, że to wytwórnia dewocjonaliów. A kawiarnia nadal nie wiem, gdzie jest.
Na drodze do Błonia, miałem nieprzyjemnośc usłyszenia pisku hamulców rozpędzonego busa za moimi plecami. Chciał mnie wyprzedzić przed skrzyzowaniem, ale z drogi na Pilaszków, wyjechał skręcający w prawo samochód i busiarzowi zabrakło miejsca. Słysząc hamowania zjechałem z asfaltu dając mu miejsce, bo nie wiem, czy nie zatrzymałby się na moich plecach. Sam też zamierzałem skręcić w lewo, ale pędzące z tyłu samochody nie dały mi na to szansy i na poboczu musiałem przeczekać, by bezpiecznie wykonać ten manewr. Na drodze
Wąsy - Pilaszków - Pogroszew - Kaputy itd, już żadnych niespodzianek nie miałem i spokojnie dotarłem na obiad do domu.
Od Garmina hakerzy żądają 10 milionów dolarów, za odzyskanie kontroli nad systemem, ale ja wrzucam na razie trasę podłączając mojego 520 Plus tradycyjnie, kablem.

A gdzie profanum? © yurek55

Odtąd jedziemyw trupa! :) © yurek55

Dom Opiekuńczo-Leczniczy w Pilaszkowie © yurek55

Izabelin © yurek55

Roboty drogowe © yurek55
Na drodze do Błonia, miałem nieprzyjemnośc usłyszenia pisku hamulców rozpędzonego busa za moimi plecami. Chciał mnie wyprzedzić przed skrzyzowaniem, ale z drogi na Pilaszków, wyjechał skręcający w prawo samochód i busiarzowi zabrakło miejsca. Słysząc hamowania zjechałem z asfaltu dając mu miejsce, bo nie wiem, czy nie zatrzymałby się na moich plecach. Sam też zamierzałem skręcić w lewo, ale pędzące z tyłu samochody nie dały mi na to szansy i na poboczu musiałem przeczekać, by bezpiecznie wykonać ten manewr. Na drodze
Wąsy - Pilaszków - Pogroszew - Kaputy itd, już żadnych niespodzianek nie miałem i spokojnie dotarłem na obiad do domu.
Od Garmina hakerzy żądają 10 milionów dolarów, za odzyskanie kontroli nad systemem, ale ja wrzucam na razie trasę podłączając mojego 520 Plus tradycyjnie, kablem.

A gdzie profanum? © yurek55

Odtąd jedziemyw trupa! :) © yurek55

Dom Opiekuńczo-Leczniczy w Pilaszkowie © yurek55

Izabelin © yurek55

Roboty drogowe © yurek55
- DST 84.18km
- Czas 03:57
- VAVG 21.31km/h
- VMAX 36.36km/h
- Temperatura 27.0°C
- Kalorie 2540kcal
- Podjazdy 144m
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 24 lipca 2020
Kategoria całe NIC
Do sklepu
Mieszkam w nieco peryferyjnej części Piaseczna i gdy trzeba coś kupić, czego nie ma w sklepie na rogu, to do centrum jedzie się dziesięć minut. No, chyba że przejazd jest zamknięty. :)
- DST 5.08km
- Czas 00:18
- VAVG 16.93km/h
- VMAX 38.16km/h
- Temperatura 24.0°C
- Kalorie 506kcal
- Podjazdy 19m
- Aktywność Jazda na rowerze
Wpis botaniczny
O jeździe nie bardzo jest co pisać, za to podczas codziennych porannych spacerów z psem, odkrywam oprócz willi w stylu mały Pałac w Wilanowie, takie oto cudeńka. Przyznam, że bardziej mnie frapują, niż te rezydencje po kilka, kilkanaście milionów.

Nieznana (mi) roślina © yurek55

Nieznana (mi) roślina © yurek55

To chyba lilia wysoka © yurek55

Niespotykane pnie w żywopłocie © yurek55

Przystań w Gassach © yurek55

POW © yurek55
Dziś bez mapy, bo Garmin nie przesłał do Stravy. Jazda jest zapisana w historii, ale nie daje się przesłać, prawdopodobnie to kwestia prac konserwacyjnych na serwerze Garmin Connect.
edit:
Dzięki bobiko wiem już, jak ręcznie można przerzucić aktywność z Garmina do Stravy.

Nieznana (mi) roślina © yurek55

Nieznana (mi) roślina © yurek55

To chyba lilia wysoka © yurek55

Niespotykane pnie w żywopłocie © yurek55

Przystań w Gassach © yurek55

POW © yurek55
Dziś bez mapy, bo Garmin nie przesłał do Stravy. Jazda jest zapisana w historii, ale nie daje się przesłać, prawdopodobnie to kwestia prac konserwacyjnych na serwerze Garmin Connect.
edit:
Dzięki bobiko wiem już, jak ręcznie można przerzucić aktywność z Garmina do Stravy.
- DST 65.30km
- Czas 03:11
- VAVG 20.51km/h
- Temperatura 19.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze