Pogoda nadal dopisuje, to trzeba jeździć. Dziś nastawiłem się na kolejną setkę i kolejny przystanek na kawę i ciacho w Górze Kawiarni. Dodatkową okazją do wyjazdu w tamtym kierunku, był opuszczony i zapomniany kwadrat na południe od Coniewa i chęć zobaczenia zamku w Czersku. W tym roku nie przejeżdżałem koło niego. Jechało mi się nadspodziewanie dobrze i szybko, wiatr południowy pomagał w powrocie do domu i bez problemu, z zapasem czasowym zdążyłem na obiad.
Zimne poranki zniechęcają mnie do wczesnego wychodzenia, bo trzeba się ubierać, a potem rozbierać i dziś też zacząłem dopiero o dziesiątej. Po wczorajszych słodkościach w Górze Kawiarni, miałem ochotę na kontynuację degustacji, tylko trasę dojazdu wybrałem trochę naokoło. Wiatr nie pozwolił mi nawet zbliżyć do wczorajszych osiągów, ale dzień konia nie zdarza się przecież codziennie... :)
Pomimo bardzo silnego wiatru wybrałem się dziś na gminobranie wschodnie. Na mapie wyglądało, że nie będzie mocno przeszkadzał, ale tylko tak mi się wydawało. Nawet boczne podmuchy bujając rowerem nie pozwalają szybko jechać, przednio-boczne tym bardziej, a fragmenty pod wiatr, to już orka konkretna była. Do tego wszystkiego trafił się jak na złość długi odcinek w lesie i tam niestety poległem na swoich wąskich oponkach. Prędkość spadła tak drastycznie, że już mogłem się pożegnać z wizją powrotu do domu zaplanowanym pociągiem. Od Broku droga wiodła krajową "50" i tam kierowcy ciężarówek za punkt honoru przyjęli trąbienie na mnie, a jeden nawet werbalnie mnie uświadamiał, że to nie jest droga do jeżdżenia rowerem. Gdybym miał inną, chętnie bym ją wybrał Wielki Panie Nauczycielu za Kierownicą Wielkiej Ciężarówki! Do stacji Sadowne Węgrowskie dojechałem spóźniony, albo za wcześnie, to zależy. Pociągi do Warszawy jeżdżą co godzinę, więc spędziłem na peronie w środku absolutnie niczego, upojne czterdzieści minut. Akurat tyle, by się nieźle schłodzić w stabilnych 14°C. Niezbyt udana wycieczka, ale wpadło dziesięć gmin i siedemdziesiąt osiem czerwonych kwadratów.
Andrzejowo, Ostrów Mazowiecka gm. wiejska, Ostrów Mazowiecka gm. miejska, Stary Lubotyń, Czerwin, Brańszczyk, Sadowne, Stoczek, Długosiodło, Wąsewo
Wybrałem się do Czosnowa sprawdzić, czy może już przestali rozkopywać tak popularną ulicę Rolniczą. Niestety kładzenie rury wodociągowej zajmuje bardzo dużo czasu i jak dotąd ekipa dotarła do granic Łomianek. Co będzie dalej nie wiem i nie chcę wiedzieć. Na drodze z Kampinosu przez Gawartową Wolę też prędko się nie pokażę, bo tam z kolei nawierzchnię remontują już chyba od pół roku i też końca nie widać. Droga z Sowiej Woli do Górek w Kampinosie jak była dziurawa, tak jest coraz bardziej, przybył tylko znak ostrzegający przed wybojami. No, naprawdę, dzięki! No i nieśmiertelne dwa kilometry szutru i tarki pomiędzy asfaltami, jak rodzynek w cieście, albo wisienka na torcie, nadal jest i będzie na granicy gmin Kampinos i Leoncin. Tak więc reasumując, drogi kiepskie, ale za to pogoda dobra i jeszcze można jeździć na krótko.
Korzystając z ostatków dobrej pogody wybrałem się tym razem na wschód, do Siedlec. Gminy na wschód od tego miasta zaliczałem siedem lat temu, jeżdżąc pociągiem tylko w jedną stronę. Teraz w obie strony skorzystałem z Kolei Mazowieckich, a na rowerze zatoczyłem pętelkę po te najdalej wysunięte gminy. Po drodze wystarczyły trzy tzw. "odbitki" i skompletowałem wszystkie gminy w tamtym obszarze. Ortodoksi uważają, że gminę trzeba przejechać, a niektórzy nawet coś o Urzędzie Gminy wspominają, ale mnie wystarczy przekroczyć granicę i mogę wracać. Widać to na ostatnim zdjęciu. Co do samej jazdy, to znowu rano zimno, od dziesiątej można się rozbierać, wiatr pomagał tylko w końcówce, godzina odjazdu pociągu najlepszym motywatorem do nieustającego kręcenia. Dziś przyjechałem na stację z zapasem aż pół godziny. Nowych gmin dziesięć, nowych kwadratów osiemdziesiąt. Od jutra załamanie pogody.
Paprotnia, Korczew, Repki, Przesmyki, Platerów, Sarnaki, Łosice, Stara Kornica, Olszanka, Zbuczyn
Po skompletowaniu południowych gmin województwa mazowieckiego przyszedł czas na północne. Postanowiłem zacząć swoją podróż w Mławie i ruszyć na zachód, by po zatoczeniu półkola zakończyć na stacji Stupsk. Poranny pociąg do Działdowa startuje o 6:11 i to, nawet przy moich mizernych osiągach, daje szanse na osiągnięcie zaplanowanego dystansu. Kiedy kilka lat temu byłem w Mławie, trwała tam budowa i przebudowa dworca i okolic, dziś już wszystko pięknie skończone i po szybkiej fotce dworca mogłem ruszać w trasę. Trochę zaskoczyło mnie ukształtowanie terenu, boć to przecież nie Góry Świętokrzyskie, a zjazdy dawały się nieźle we znaki. Przy 10°C i w mojej "papierowej' kurtce, nie było to przyjemne uczucie. Z czasem jednak się temperatura się podniosła, kurtka powędrowała do kieszonki i mogłem jechać na krótko, jak to latem wypada. Bez zbędnych postojów nawijałem kolejne kilometry na koła i w rezultacie na stacji w Stupsku, mogłęm być dużo przed czasem. Wydłużyłem więc trasę do Krośnic Mazowieckich, skracając tym samym czas oczekiwania do zaledwie ośmiu minut.
Gmin sztuk dziesięć: Kuczbork-Osada, Lubowidz, Żuromin, Lutocin, Rościszewo, Bieżun, Szreńsk, Strzegowo, Wiśniewo, Stupsk.
Kwadraty:
Max square: 45x45
Max cluster: 2546
Total tiles: 5032 (+91)
Ostatnie gminy dostępne z Radomia zostały dziś zaliczone i tym samym kończę podróżować pociągiem w tamtym kierunku. Te trzy wypady przyniosły uzysk w postaci dwudziestu siedmiu gmin i pomimo pewnych trudności wszystko się udało. Dziś moim przeciwnikiem był wiatr i naprawdę niewiele brakowało bym nie zdążył na pociąg powrotny. Całą drogę jechałem na granicy niedoczasu żywiąc się nadzieją, że uda się przyspieszyć na ostatnich pięćdziesięciu kilometrach z wiatrem i wyrobić sobie bezpieczny zapas czasu. Ostatecznie tak się stało, ale zapas nie był bezpieczny, gdyż mój pociąg, po powrocie do normalnego rozkładu odjeżdżał o osiem minut wcześniej. Gdy dojechałem, stał już na peronie i czekał na mnie.
Reasumując. Jazda po gminy w moim wykonaniu, sprowadza się tylko do tłuczenia kilometrów i to w permanentnym pośpiechu. Na dodatek lwia część tras prowadziła drogami krajowymi i wojewódzkimi, miasta przejeżdżałem opłotkami omijając wszelkie godne uwagi zabytki czy pomniki. Gminy: Zwoleń, Chotcza, Przyłęk, Policzna, Gniewoszów, Sieciechów, Garbatka Letnisko, Jedlnia Letnisko Kwadraty: Max square: 45x45 Max cluster: 2546 Total tiles: 4941 (+78)
Kolejny wczesny wyjazd do Radomia i kolejne dziewięć gmin wpadło. Tym razem obyło się bez przykrych niespodzianek i dystans, choć o trzydzieści kilometrów dłuższy nie dał tak popalić, jak ten poprzedni. Cały czas miałem bezpieczny zapas czasu, nie musiałem się stresować i kręcąc wytrwale, nie robiąc postojów, dojechałem na dworzec prawie pół godziny przed czasem. Zdążyłem spokojnie wypić kolę, zjeść coś słodkiego, a że pociąg stał już na peronie, to w spokoju poczekałem w wagonie na odjazd. Wysiadam teraz na Rakowcu, bo Zachodni jest dużo gorszy do wydostania się, a stamtąd mam tylko dwa kilometry do domu, więc niewiele więcej.
Gminy: Iłża, Kazanów, Ciepielów, Rzeczniów, Sienno, Lipsko, Solec nad Wisłą, Tczów, Gózd
Kwadraty: Max square: 45x45 (-); Max cluster: 2546 (-); Total tiles: 4863 (+93)
Została mi jeszcze południowo wschodnia rubież województwa mazowieckiego, więc jeszcze jeden, ostatni, wyjazd do Radomia mnie czeka.
Tak to u mnie jest, gdy ominę kwadrat, że chcę jak najszybciej naprawić swoją omyłkę. Wróciłem więc dziś w to miejsce, choć w tym celu trzeba było przejechać sto kilometrów. Rzecz jasna chciałem tyle przejechać, bo w wariancie dla leniwych, czyli podróżując pociągiem, kilometrów na rowerze wyszłoby pewnie niespełna trzydzieści. Planując trasę wybrałem wariant przeprawy promowej Gassy - Karczew i powrót po drugiej stronie Wisły. Już w Warszawie dokręciłem do setki jadąc aż do Mostu Gdańskiego i dopiero stamtąd kierunek dom. Tym sposobem osiągnąłem zamierzony cel i jednocześnie przekroczyłem osiem tysięcy kilometrów w tym roku. Napomknę tylko, że dwa razy uzupełniałem w sklepach napoje i dziś wypiłem ponad trzy litry płynów. Temperatura na moim Garminie wynosiła podczas jazdy pomiędzy 36°C a 37°C. Pewnie gdybym go postawił na słońcu to i 40°C by pokazał. Ciepło.