Korzystając z wiatru od wchodu i północnego wschodu, wybrałem dziś trasę z Tłuszcza do Legionowa, połączoną ze zbieraniem kwadratów pomiędzy Bugiem, a drogą krajową 62, fragment Wierzbica - Wyszków. Na Wileńskim spotkałem wirtualnego znajomego, który mnie poznał i nawet jechaliśmy tym samym pociągiem. Tylko on jechał dalej, do Małkini, też po kwadraty oczywiście. Pokazałem mu swoją trasę i dowiedziałem się, że do jednego kwadratu na sto procent nie dojadę. jak dotąd zaliczyło go czterech zbieraczy i to latem, jak można było chodzić po wodzie. Niby prowadzi tam droga na mapie i jest nawet bród, wyłożony płytami betonowymi, ale ja chciałem sprawdzić tę informację. No i sprawdziłem. :(
Gdy już znalazłem się w Wyszkowie, wiatr zaczął mi pomagać, i choć nie mogłem to wykorzystać tylko na asfaltach, jazda nabrała nieco żwawości. Gorzej było rzecz jasna w lesie i na dziurawych drogach gruntowych, których na tym kawałku też nie brakowało. W Somiance i Kępie Barcickiej nad samym Bugiem, ostały się dawne, socjalistyczne ośrodki wczasowe, z domkami kampingowymi z dykty, ale i drewniane "Brdy" też się trafiały. Jeden z nich, ten w Kępie Barcickiej, należał do Zakładu Sprężyn Motoryzacyjnych, który był filią FSO i tam dostałem w 1984 roku przydział na wczasy zakładowe. Czyli taka sentymentalna podróż w czasie mi się przy okazji trafiła.
Po przejechaniu ponownie mostu na Bugu, tym razem w Wierzbicy, dalsza droga była taka sama jak kilka dni temu. Tylko tym razem na rondzie w Wieliszewie pojechałem prostu, do Legionowa, by tam wsiąść w pociąg. Na powrót przez Nieporęt nie miałem już czasu i ochoty.
Dodałem kilometry z dojazdu do metra i do domu ze stacji Wola. Nie jeżdżę już do końca, na Zachodni, bo kilometrów jest tyle samo, a pięć razy trzeba nosić rower po schodach. Total tiles: 4243 (+32)
Max cluster: 2253 (+48)
Max square: 40x40
Zachmurzenie duże, 7°C, Odczuwalna temperatura 4°C, Wilgotność 71%, Wiatr 4m/s z WPłnW - Klimat.app
Jaka to już kiedyś napisałem, późny wyjazd skutkuje niewielkim dystansem. Żeby długo nie myśleć, wybrałem jazdę po trójkącie, przez Piaseczno do Gassów i to właściwie tyle. Pogoda piękna, temperatura w apogeum osiągnęła 10,9°C i to już wystarcza, by pokazać gołą nogę. Ja jeszcze w długich, ale widziałem jednego rowerzystę w krótkich spodenkach.
Czyli wiosna!
Słońce za oknem zapraszało do wyjścia z domu i nie pozwoliło wylegiwać się w łóżku. Trasa podobna jak we wtorek, tylko nie dojechałem do mostku w Obórkach, a wcześniej zawróciłem. No i na początku, zamiast zjeżdżać Spacerową do Belwederskiej, pojechałem Puławską, a na dół zjechałem ulicą Idzikowskiego. Niedzielny, śladowy ruch samochodowy, pozwala bezstresowo zastosować taki wariant. Zawsze to jakieś urozmaicenie. :) Później szybki przejazd przez uśpione jeszcze Miasteczko Wilanów, zwane Lemingradem i po chwili byłem już na ulicy Ruczaj. To umowny początek dróg republiki rowerowej Gassy. Wróciłem przez Ursynów, bo teraz to dla mnie naturalna i najwygodniejsza droga powrotna.
Śniadanie po takim porannym przejeździe smakuje wybornie!
Dziś moja trasa zaczynała się w Tłuszczu, a że do Wileniaka nie chciało mi się jechać, to podjechałem do metra i parę minut później byłem na miejscu. Po kolejnej pół godzinie wysiadałem już z pociągu na stacji w Tłuszczu i mogłem rozpocząć właściwą jazdę. Słońce pięknie świeciło, ptaszki śpiewały, a ja pokonywałem kolejne kilometry przez wioski, lasy i pola, aż dotarłem do Radzymina. Później już tak sielsko nie było, bo dalsza droga powrotna przebiegała po dość ruchliwej drodze wojewódzkiej i tak aż do Marek. Później odbiłem w prawo i Głębocką dojechałem do Bródna i do domu. Urobek kwadratów niezbyt imponujący; po pięć czerwonych i zielonych. Trzeba tam wrócić w najbliższym czasie. Total tiles: 4211 (+5) Max cluster: 2205 (+5) Max square: 40x40
Znów mało kilometrów, ale przedtem byłem na basenie, potem na zebraniu, a na dodatek w trakcie jazdy miałem trzy postoje w trzech różnych sklepach rowerowych. Potrzebowałem się dopytać i ostatecznie podjąć decyzję, co do wymiany mojego mechanizmu korbowego. Przejechałem na nim już 45 000 kilometrów i zęby ma ostre jak u rekina i początkowo myślałem o wymianie tarcz, Niestety poszukiwania w internecie nie przyniosły rezultatu, ten starszy typ Sory nie ma dedykowanych samych blatów jako części zamienne. Pomyślałem więc, że skorzystam z okazji i wymienię mechanizm na dwublatowy 50x34. Ma on wile zalet, to nowocześniejsze rozwiązanie, charakteryzujące się większą kulturą pracy, tańsze, lżejsze i powszechnie już teraz stosowane w rowerach szosowych. Anonimowi "eksperci" internetowi twierdzili, że to żaden problem, ale ja jako człowiek małej wiary chciałem to skonfrontować ze zdaniem prawdziwych serwisantów rowerowych. Dowiedziałem się więc - i to z kilku źródeł - że to nie jest takie proste i bezproblemowe. Aby system pracował dobrze należy wymienić jeszcze przednią przerzutkę no i manetkę, że są wprawdzie "druciarskie" sposoby, by tego uniknąć, ale oni by gwarancji na to nie dali. Tym sposobem, bogatszy o prawdziwą wiedzę, postanowiłem z bólem serca (i kieszeni) zakupić oryginalny mechanizm korbowy Sory, trzyblatowy 50x39x30. Wymiana jest banalnie prosta, więc zrobię to sam i jeszcze mi zostanie suport, bo jest w komplecie, a ja swój wymieniałem niedawno.
Do południa świeciło piękne słoneczko i jak wychodziłem na rower, a było już dobrze po dwunastej, nadal było jeszcze bardzo ładnie. Tym razem pojechałem serwisówkami na południe aż do Nadarzyna, a wracałem przez południowe wioski. Prace nad drogą prowadzącą S7 z Lesznowli do Okęcia są już bardzo zaawansowane i trzeba będzie spróbować ją przejechać przed oficjalnym otwarciem. Może nie będą jej tak pilnować jak trasy z Ursynowa do Wawra. Tytułowe lodowe igiełki zrobiły mi akupunkturę twarzy już w Warszawie, jak jechałem Wirażową i Sasanki. Było miło.