Doskonalenie techniki jazdy w warunkach zimowych :)
Wczoraj postanowiłem coś wreszcie zrobić przy rowerze, bo wygląd łańcucha i całej reszty budził litość i trwogę.
Zdjąłem koło i przemyłem ropą ruchome części (wiem, benzyna lepsza, ale nie miałem), przy użyciu szczoteczki do zębów i pędzelka usunąłem sól i czarny syf, potem smar w sprayu, niezawodny WD-40 i po godzinie wszystko błyszczało. Dziś miałem więc bardzo dobry powód żeby nie wyjeżdżać na ulice, przecież szkoda mojej pracy i szkoda tak ładnie wyczyszczonego roweru, prawda? Jak już pisałem, jestem mistrzem w szukaniu wymówek... W końcu jednak znalazłem jakiś tam powód do wyjazdu, miał być króciutki, do Lidla przy Łopuszańskiej i z powrotem. W końcu jednak zdecydowałem, że zajrzę jeszcze do serwisu Samsunga przy Marynarskiej, gdzie na naprawę czeka od ponad dwóch tygodni laptop. Pojechałem troszkę dookoła przez Pole Mokotowskie, Boboli i Wołoską sprawdzając przy okazji stan nawierzchni dróg rowerowych. Cała droga oczywiście w śniegu, albo bardziej, albo mniej udeptanym, gdzieniegdzie zupełnie nieprzejezdnym - samo życie. Tego się zresztą spodziewałem, nie było zaskoczenia. Wykorzystywałem wszystkie "miękkie" przełożenia, podpierałem się nogami, przepychałem przez zasypane odcinki i najważniejsze, "gleby" nie zaliczyłem.:)
Na Marynarskiej doświadczyłem dodatkowo lekkiej wprawdzie, ale jednak kąpieli solankowej spod kół ciężarówki, tak więc dostałem pełen pakiet zimowych atrakcji. Na jezdniach ślisko i śnieżne, solone błoto, na DDR, śnieg, na chodnikach, piesi - jak żyć, panie premierze, jak żyć?! A na dodatek moja wczorajsza praca nad doprowadzeniem roweru do kultury poszła....!:) ]