Piątek, 27 kwietnia 2012
Powrót roweru (i mnie) z wygnania do Piaseczna
Od poniedziałku rower stał na tarasie w obcym mieście i domu, a ja tymczasem podróżowałem, nie ustając w poszukiwaniach "niebitego", "nic nie puka, nic nie stuka", "tylko lać wachę i jeździć", "igiełka po prostu":). A ponieważ znalazłem i wczoraj zakończyłem wszelkie procedury z tym związane, dziś nadszedł czas oddawania samochodów właścicielom i ich przeprowadzania na miejsce stałego postoju. Tym sposobem w jedną stronę pojechałem autem, wracałem zaś rowerem. Początek nie wyglądał łatwo, ale jak znalazłem się na Puławskiej, to jakbym wiatr w żagle złapał. Bez wysiłku udawało mi się utrzymywać 23-25km/h i to na długich odcinkach pomiędzy światłami. (Może tam z góry jest?) Nie wybrałem najkrótszej drogi, tylko skręciłem w Poleczki i tam trochę ścieżką, trochę jezdnią dotarłem do budowy węzła drogowego przy lotnisku i stacji Warszawa-Okęcie. W październiku 2010 wyglądało to tak klik
dziś widać postęp


Na Żwirkach znowu się rozpędziłem, mijałem samochody w korku aż dojechałem do Pól Mokotowskich.Tam zrobiłem przystanek na ławeczce, zdjąłem koszulkę i łapałem opaleniznę przez pół godziny.
PS.
Na wygnaniu był sam rower, ja nie:)
dziś widać postęp

Węzeł drogowy Okęcie© yurek55

estakada© yurek55
Na Żwirkach znowu się rozpędziłem, mijałem samochody w korku aż dojechałem do Pól Mokotowskich.Tam zrobiłem przystanek na ławeczce, zdjąłem koszulkę i łapałem opaleniznę przez pół godziny.
PS.
Na wygnaniu był sam rower, ja nie:)
- DST 20.00km
- Czas 01:09
- VAVG 17.39km/h
- Temperatura 30.0°C
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj