Fala, gleba i deszcz na koniec
Nie wiem właściwie dlaczego zdecydowałem się na wieczorny wyjazd, ale to nie był dobry pomysł. Chciałem zobaczyć jak Wisła wygląda u nas i w Gassach. W Alei Solidarności, na światłach przy Placu Bankowym, przy niemal zerowej prędkości zaliczyłem upadek na chodnik, ale na szczęście byłem na krótko, więc strat w ubiorze nie ma - tylko łokieć i nogę zeszlifowałem.

Autoportret z łokciem © yurek55

Noga © yurek55

Skrzywiony róg Bystrego B © yurek55 Nad Wisłą dzikie tłumy wyległy oglądać falę kulminacyjną, więc jazdy praktycznie nie było, ale szybko wydostałem się z tłumu i pojechałem na północ, do Gassów.

Bulwary nad Wisłą © yurek55

Wisła pod mostem © yurek55

Przy Porcie Czerniakowskim © yurek55
Ścieżka wzdłuż Czerniakowskiej i Powsińskiej ruchliwa jak zwykle, ale w końcu przy Kościele Bernardynów mogłem ją zostawić i zacząć normalną jazdę. Kiedy już dojechałem do przystani, najpierw usłyszałem szum wody, a dopiero gdy zjechałem na dół zobaczyłem, że przelewa się górą i stąd ten szum. Ludzi tutaj też trochę było, w końcu to niecodzienne zdarzenie i jest na co popatrzeć. Ja też chwilkę tam postałem, zrobiłem kilka zdjęć i mogłem wracać.

Przystań pod wodą © yurek55

Przystań w Gassach © yurek55

Gassy © yurek55
Niestety zanim jeszcze do Wilanowa dojechałem, zaczął kropić deszcz i zerwał sie wiatr. Potem było już tylko gorzej, bardziej mokro i bardziej zimno. Do tego coraz mniej widziałem przez zalane okulary, co w ruchu miejskim nie jest ani komfortowe, ani bezpieczne. Ale jakoś udało się dojechać szczęśliwie. Potem tylko pranie mokrych ciuchów, czyszczenie roweru, wpis na bloga i mozna iśc spać. :)

Autoportret z łokciem © yurek55

Noga © yurek55

Skrzywiony róg Bystrego B © yurek55 Nad Wisłą dzikie tłumy wyległy oglądać falę kulminacyjną, więc jazdy praktycznie nie było, ale szybko wydostałem się z tłumu i pojechałem na północ, do Gassów.

Bulwary nad Wisłą © yurek55

Wisła pod mostem © yurek55

Przy Porcie Czerniakowskim © yurek55
Ścieżka wzdłuż Czerniakowskiej i Powsińskiej ruchliwa jak zwykle, ale w końcu przy Kościele Bernardynów mogłem ją zostawić i zacząć normalną jazdę. Kiedy już dojechałem do przystani, najpierw usłyszałem szum wody, a dopiero gdy zjechałem na dół zobaczyłem, że przelewa się górą i stąd ten szum. Ludzi tutaj też trochę było, w końcu to niecodzienne zdarzenie i jest na co popatrzeć. Ja też chwilkę tam postałem, zrobiłem kilka zdjęć i mogłem wracać.

Przystań pod wodą © yurek55

Przystań w Gassach © yurek55

Gassy © yurek55
Niestety zanim jeszcze do Wilanowa dojechałem, zaczął kropić deszcz i zerwał sie wiatr. Potem było już tylko gorzej, bardziej mokro i bardziej zimno. Do tego coraz mniej widziałem przez zalane okulary, co w ruchu miejskim nie jest ani komfortowe, ani bezpieczne. Ale jakoś udało się dojechać szczęśliwie. Potem tylko pranie mokrych ciuchów, czyszczenie roweru, wpis na bloga i mozna iśc spać. :)
- DST 65.00km
- Czas 02:55
- VAVG 22.29km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Fala + szramy... można pomyśleć że Cię do woja z poboru wzięli ;-)
meteor2017 - 16:51 środa, 29 maja 2019 | linkuj
Jak wyjechałem z Miedzeszyna to zaraz zaczęło padać, ale nim dotarłem do Śródmieścia było już po deszczu.
oelka - 21:56 poniedziałek, 27 maja 2019 | linkuj
Komentuj