Poniedziałek, 21 sierpnia 2017
Kategoria 50-100
Jazda w parze, jazda w deszczu...
Początkowo poranna przejażdżka miała być przywitaniem z Warszawą i zachodnimi wioskami. Jednak gdy zbliżałem się do Babic, przypomniałem sobie segment Babice - Mariew i to, że mam na nim przedostatni czas, czyli 377/378. Zagrała we mnie ambicja i postanowiłem sie poprawić. W okolicy Lipkowa zauważyłem daleko przed soba kogoś na rowerze i powoli zacząłem się zbliżać. To dodało mi energii i w końcu dogoniłem faceta na szosie. Pewnie był troszkę młodszy ode mnie, ale niewiele, za to widać było, że to weteran kolarstwa. Powiozłem go trochę na kole, potem on wyszedł do przodu i tak jadąc po zmianach i umilając czas rozmową jechalismy razem aż do końca segmentu. Dalej też jechalismy razem, ale już krótko, bo nie utrzymałem koła pod wiatr i odpadłem na szosie do Leszna. Widziałem jak mój towarzysz skręca na Zaborówek, co też i ja zrobiłem, choć pierwotnie planowałem krótszą wersję powrotu przez Zaborów. No ale tak dobrze się we dwóch jechało, że chciałem poćwiczyć jazdę na kole. Jak napisałem, kolega mi odjechał, a ja dalej już jechałem swoim tempem. Jakież było moje zdziwienie, gdy po kilku kilometrach znów zacząłem się do niego zbliżać i od ronda na Borzęcin znów jechaliśmy razem. Tym razem wytrzymałem jazdę po zmianach do Macierzysza, gdzie definitywnie mi odjechał. Jeszcze w Morach widziałem z daleka jak skręca na wiadukt na Gerdziejewskiego, ale ja już zrezygnowałem z gonienia i pojechałem prosto. Skręciłem dopiero w 4 Czerwca i gdy zbliżałem się do Alej jerozolimskich usłyszałem pierwszy donośny grzmot i pierwsze krople deszczu. Nie czekałem tym razem aż przemoknę, tylko od razu załozyłem kurtkę - trzepaczkę i najszybciej jak umiałem popędziłem do domu. Niestety deszcz był szybszy. Jak lunęło z nieba, to w jednym momencie zaczęło mi chlupać w butach i przemoczyło rękawy i rękawiczki. W tym momencie przypomniałem sobie jak uczestnicy MRDP jechali wczoraj kilkanaście godzin w deszczu, a niektórzy poszli przemoczeni spać gdzieś pod wiatą, czy na przystanku. No a poza tym i tak byłem już tak mokry, że było mi wszystko jedno. W strugach deszczu pokonałem ostatnie kilometry plując sobie w brodę, bo przecież wiedziałem o deszczu - tylko zapomniałem. Gdyby nie to, skróciłbym trasę powrotną i wrócił o suchym kole. A tak, cóż...
Zdjęć dziś nie robiłem, za to mam podsumowanie wczorajszej trasy powrotnej z nad morza.

Dystans Niechorze - dom © yurek55

Czas przejazdu © yurek55
A, no i w końcu o tym segmencie nie napisałem. A więc, poprawiłem swój czas z 13 czerwca o 15 minut i awansowałem o pięć pozycji w rankingu. Teraz zajmuję 372 miejsce na 378 klasyfikowanych. ;) Do tego zdobyłem w sumie 19 kieliszków od Stravy.
Zdjęć dziś nie robiłem, za to mam podsumowanie wczorajszej trasy powrotnej z nad morza.

Dystans Niechorze - dom © yurek55

Czas przejazdu © yurek55
A, no i w końcu o tym segmencie nie napisałem. A więc, poprawiłem swój czas z 13 czerwca o 15 minut i awansowałem o pięć pozycji w rankingu. Teraz zajmuję 372 miejsce na 378 klasyfikowanych. ;) Do tego zdobyłem w sumie 19 kieliszków od Stravy.
- DST 66.60km
- Czas 03:01
- VAVG 22.08km/h
- Temperatura 16.0°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Znając prognozy pogody wybrałem dojazd do pracy PKSem. Prawdę powiedziawszy tak dojazd jak i powrót byłyby o suchym, ale było minęło. Może w środę
teich - 12:02 wtorek, 22 sierpnia 2017 | linkuj
Fajnie, ja jadąc nad morze miałem o 100km mniej a czasu zajęło jakieś 2 godziny więcej :) Ale jechałem DK i DW.
paprykarz1983 - 05:22 wtorek, 22 sierpnia 2017 | linkuj
Ładną średnią samochodem wykręciłeś, jechałeś A1 czy o zwykły drogach tak pędzisz? :) Gratuluję rekordów na Stravie :)
paprykarz1983 - 20:33 poniedziałek, 21 sierpnia 2017 | linkuj
Komentuj