Niedziela, 23 października 2016
Kategoria <50, Piaseczno/Ursynów
Wieczorna wycieczka do Piaseczna
Deszczowa pogoda ostatnio nie pozwalała na jazdę, a rano - choć nie padało - to poduszka tak mocno uderzyła mnie w głowę, że straciłem przytomność. Gdy ją odzyskałem, inne sprawy musiały wyjść na plan pierwszy i kolejna niedziela zapowiadała się bez roweru. Tymczasem pogoda coraz ładniejsza się robiła, zaczęło nawet wyglądać słońce i po obiedzie postanowiłem przejechać się do Piaseczna. Chciałem odebrać z Empiku książkę i zawieźć córce, co wprawdzie nie było sprawą pilną, ale jako pretekst do wyjazdu nadawało się w sam raz. Gdy wychodziłem z Auchana w Piasecznie zaczęło się już nieco ściemniać, więc włączyłem światła i po kilkunastu minutach, pod kolejnym sklepem z zaskoczeniem stwierdziłem, że tylna lampka nie świeci. Poważny minus tego oświetlenia jest taki, że przy słabej baterii, po włączeniu świeci się normalnie, a po kilkunastu sekundach gaśnie. W tym czasie ja już dawno spokojnie jadę, bez świadomości tego faktu.
Tym razem, na całe szczęście, do celu miałem już bardzo blisko i po osiedlowych uliczkach dojechałem bez tylnego światła. Plusem tej lampki jest możliwość ładowania zwykłą ładowarką telefoniczną, albo przez kabel z komputera, Można też rzecz jasna użyć do tego celu powerbank. Na miejscu więc podłączyłem ją do ładowarki i żeby być pewnym, że wystarczy na powrotną drogę, odsiedziałem pół "Ugotowanych". Wracałem przez oświetlone południowe wioski, ale w miejscach gdzie było naprawdę ciemno, moje przednie światło nie dawało już rady. Na miasto jeszcze wystarczają, ale do oświetlania drogi już nie. Na dodatek, na takim całkowicie zaciemnionym odcinku, miałem okazję jechać oślepiony długimi światłami. Żałowałem w tym momencie, że nie mogę temu debilowi odpowiedzieć tym samym i dać po oczach mocnym reflektorem; Cateye, czy inną Bocialarką. Na półtorakilometrowej trasie ulicy Warszawskiej w Dawidach trafiło się dwóch takich mądrali. Doszedł więc jeszcze jeden powód, dla którego nie lubię jeździć po ciemku. :)

Brudas! © yurek55
Tym razem, na całe szczęście, do celu miałem już bardzo blisko i po osiedlowych uliczkach dojechałem bez tylnego światła. Plusem tej lampki jest możliwość ładowania zwykłą ładowarką telefoniczną, albo przez kabel z komputera, Można też rzecz jasna użyć do tego celu powerbank. Na miejscu więc podłączyłem ją do ładowarki i żeby być pewnym, że wystarczy na powrotną drogę, odsiedziałem pół "Ugotowanych". Wracałem przez oświetlone południowe wioski, ale w miejscach gdzie było naprawdę ciemno, moje przednie światło nie dawało już rady. Na miasto jeszcze wystarczają, ale do oświetlania drogi już nie. Na dodatek, na takim całkowicie zaciemnionym odcinku, miałem okazję jechać oślepiony długimi światłami. Żałowałem w tym momencie, że nie mogę temu debilowi odpowiedzieć tym samym i dać po oczach mocnym reflektorem; Cateye, czy inną Bocialarką. Na półtorakilometrowej trasie ulicy Warszawskiej w Dawidach trafiło się dwóch takich mądrali. Doszedł więc jeszcze jeden powód, dla którego nie lubię jeździć po ciemku. :)

Brudas! © yurek55
- DST 40.00km
- Czas 01:53
- VAVG 21.24km/h
- Temperatura 7.0°C
- Sprzęt Dar Losu
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
MOja koleżaneczka jak mój Kross był jeszcze jej, to miała białe opony i po każdej wycieczce te opony myła ludwikiem by były non stop białe :D. Oczywiście po miesiącu znudziło jej się te mycie i opony zmieniła na czarne :D
Ja mam taką oczojebkę z chin....:) i moja lampeczka na ciemnotę bez latarni jest naprawdę dobra. Świeci jak reflektor z pociągu :D lub samolotu :). Jakbym ją odpowiednio ustawiła to blachosmrody zjeżdżały by do rowó :D.
Minus ma taki że trzeba wozić akumulatorek. A z tylną lampeczką też z 2 x miałam taką samą przygodę. Więc staram się ją ładować przynajmniej raz w tygodniu, Katana1978 - 16:13 poniedziałek, 24 października 2016 | linkuj
Ja mam taką oczojebkę z chin....:) i moja lampeczka na ciemnotę bez latarni jest naprawdę dobra. Świeci jak reflektor z pociągu :D lub samolotu :). Jakbym ją odpowiednio ustawiła to blachosmrody zjeżdżały by do rowó :D.
Minus ma taki że trzeba wozić akumulatorek. A z tylną lampeczką też z 2 x miałam taką samą przygodę. Więc staram się ją ładować przynajmniej raz w tygodniu, Katana1978 - 16:13 poniedziałek, 24 października 2016 | linkuj
W Juli kupiłem w czasie promocji zajebistą lampkę na 1000 lm.
kdk - 09:40 poniedziałek, 24 października 2016 | linkuj
Rower pod prysznicem - fuck yeah i do tego na ścianach płytki a`la inferno:D
Ksiegowy - 08:31 poniedziałek, 24 października 2016 | linkuj
Komentuj