Informacje

  • Wszystkie kilometry: 146607.07 km
  • Km w terenie: 2657.65 km (1.81%)
  • Czas na rowerze: 312d 03h 15m
  • Prędkość średnia: 19.53 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl ... i w latach poprzednich

AD 2023 button stats 
bikestats.pl

AD 2022 button stats 
bikestats.pl

AD 2021 button stats 
bikestats.pl

AD 2020 button stats 
bikestats.pl

AD 2019 button stats 
bikestats.pl

AD 2018 button stats 
bikestats.pl

AD 2017 button stats 

bikestats.pl

AD 2016 button stats 

bikestats.pl

AD 2015 button stats 

bikestats.pl                   AD 2014 button stats 

bikestats.pl                   AD 2013 button stats 

bikestats.pl                   AD 2012 button stats 

bikestats.pl                  AD 2011 Gminobranie



Pogoda na rower

Pogoda Warszawa

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy yurek55.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wtorek, 16 grudnia 2014

PKS Oddział IV - trochę wspomnień

Jakoś tak bez przekonania wychodziłem na rower, a właściwie to nawet trochę na siłę. To znaczy na siłę znalazłem cel, dość bliski zresztą, bo na ulicy Stromej i pojechałem. Miałem zamiar zobaczyć jak będzie i zadecydować o dalszej trasie, lub powrocie do domu. Jak widać po kilometrach wybrałem wariant drugi, a pomogło mi w podjęciu tej decyzji ubranie. O ile wczoraj byłem ubrany za ciepło, to dziś w samej koszulce i kurtce, było mi nieco chłodno. Oczywiście gdyby mi zależało, to wróciłbym do domu się ubrać, ale tak, miałem pretekst by szybko wrócić do domu. W sumie to nawet dobrze wyszło, bo potem deszcz zaczął padać, a ja w deszczu jeździć nie lubię. Szczególnie w zimie.
Ale przejeżdżając ulicami Sokołowską i Syreny, zajrzałem na chwilę w miejsce, gdzie zaczynałem kilka dekad temu swoją pierwszą pracę i gdzie czas się jakby zatrzymał. Hale, gdzie naprawiano autobusy Jelcz, podstawowy wówczas tabor tytułowego przewoźnika, stoją nadal te same.  Ten sam plac manewrowy, na którym stały w rogu wycofane już z eksploatacji "szosony", ta sama szatnia, kuźnia z młotem mechanicznym, gdzie naprawiano resory... Teraz część pomieszczeń jest wynajmowana, część pozamykana na głucho - ale jest. W dzisiejszych czasach to już rzadkość. Bardzo wiele wspomnień ożyło w tamtym miejscu. To tam starsi pracownicy nauczyli mnie pić wódkę, bo w branży samochodowej nie dało się nie pić w tamtych czasach. Jak tylko trafił się jakiś świeży pieniądz, a trafiał się często, to najmłodszy leciał po flaszkę na Sokołowską. Za to mógł dostąpić nobilitacji i zaszczytu dołączenia do starej gwardii i pokazać, że potrafi wypić z musztardówki napełnionej "pod balaski". Czysta z czerwoną kartką kosztowała wtedy 58 złotych, papierosy "Sport" - 3,50 a wino marki "Wino" - 23 złote, a ja wtedy wchodziłem w dorosłe życie. A z innej półki. Rower Huragan w sklepie na Nowowiejskiej kosztował 2 400 złotych i przynajmniej raz w tygodniu chodziłem go oglądać z bliska. Ten przedmiot marzeń był absolutnie poza zasięgiem i odległy jak kosmos, choć niby tak bliski, na dotknięcie ręki. Ale ja nigdy nie miałem "kolarki".
A właściwie, to o czym jest ten wpis?
Warsztaty elektryków - tu pracowałem
Warsztaty elektryków - tu pracowałem © yurek55
Budynek szatni, stołówki i zakładowej kotłowni
Budynek szatni, stołówki i zakładowej kotłowni © yurek55

Tu stał pałacyk Michla (Żytnia, Wola, bronią się chłopcy od
Tu stał pałacyk Michla (Żytnia, Wola, bronią się chłopcy od "Parasola") © yurek55
Okolice
To był "dziki zachód" © yurek55

Rondo Zesłąńców Syberyjskich
Rondo Zesłąńców Syberyjskich © yurek55
















  • DST 18.62km
  • Czas 01:12
  • VAVG 3:52km/h

Komentarze
Panowie, pisząc Morskie Oko macie na myśli ostatnią możliwą fizycznie nawrotkę, czyli Polanę Włosienicę czy tylko Łysą Polanę?
Współcześnie wszystkie busiki mają napisane M.O. ale dojeżdżają 8km przed, czyli do Ł.P.
Czytałem ongiś, że droga do P.W. jest zamknięta dla autobusów od lat 60tych, dla osobowych od 80tych, a dla rowerów (dwukołowych ;)) ) od 1996 - czyżby to nie było prawdą?
I nawet nie wiedziałem, że Zakopane posiadało własny PKS. Dziwne, czemu już nie posiada, wszak ruch jest tamże duży.

@oelka: PR110 toż to przecież pospolity wóz. Mam jego stare, byle jakie zdjęcia (papierowe). Pamiętam swój pierwszy przejazd nim, gdy był nowy, tj. w 1995, robił spore wrażenie. ;]
A M121MB (od 1996) robił wrażenie wręcz kosmiczne (świszczące turbo, szokujące przyspieszenia, niska podłoga). ;]

Niestety, nie mam zdjąć owej H9, ani nie pamiętam wszystkiego - jak go kasowali, to miałem 14 lat...

@michuss: M121MB to knypek?? Przecież to 12 metrowy pełnowymiarowiec. ;>
A rzeczony przegubowiec, modelu nie pomnę, był ponoć egzemplarzem nr 1 z serii liczącej... 1 sztukę. :O
mors
- 23:26 środa, 24 grudnia 2014 | linkuj
PKS Zakopane posiadał również tabor typowo miejski. Bo po części taką też spełniał rolę. Do Morskiego Oka w 1989 roku jechałem Zemunem.
W okolicach Warszawy Zemuny królowały w PKS Grójec. Natomiast PKS Warszawa w latach 80. posiadał Ikarusy 280, różniące się od miejskich z MZK innym przełożeniem skrzyni biegów i dolną częścią nadwozia w kolorze niebieskim.

Pamiętam, że w Żarach w 2001 roku fotografowałem Jelcza PR110. Muszę przy okazji odszukać to zdjęcie.

Ta hybryda Autosana H9-35 miała kasetę na tablicę kierunkową nad przednią szybę?
W wymianę ławek na fotele rodem z H9-21 mogę uwierzyć. Trudniej w przebudowę pudła aby zmieścić drzwi harmonijkowe.
oelka
- 14:12 piątek, 19 grudnia 2014 | linkuj
mors, przecież miejskie w PKSie to wcale nie była rzadkość! :P Jako żywo pamiętam choćby podróż z Morskiego Oka do Zakopanego właśnie takim miejskim, strasznie rozklekotanym autosanem zakopiańskiego PKS albo, innym razem, jelczem M11 na tej samej trasie tego samego przewoźnika. ;)

Co do tego niskopodłogowca - skojarzyłem go z przegubowym, nowoczesnym jak na tamte lata jelczem z PKS Żary, który miał epizod (w ramach testu) w wejherowskim PKS kilkanaście lat temu. ;) A tymczasem Ty mówisz o tych knypkach jelczańskich, które w sumie łatwiej uznać za busika niż autobus... :P
michuss
- 08:03 piątek, 19 grudnia 2014 | linkuj
W warszawskim, IV O/PKS Sany nie jeździły tylko Jelcze. Pewno dlatego, że to stolica a Jelcz był pojemniejszy i bardziej nowoczesny (tak przypuszczam). Sany jeździły w różnych powiatowych i może wojewódzkich oddziałach PKS. A co do unowocześniania taboru, to pamiętam pierwsze kilka sztuk węgierskich Magirusów. Ale one się chyba szerzej nie przyjęły, zresztą straciłem zawodowy kontakt z autobusami jak poszedłem do wojska. Potem już na Wolską nie wróciłem
yurek55
- 20:53 czwartek, 18 grudnia 2014 | linkuj
No gdzież, miejskie w PKSie? MZK Żagań. ;p
Możliwości powstania rzeczonej hybrydy jest bez liku. ;)
mors
- 20:14 czwartek, 18 grudnia 2014 | linkuj
Czyżbyś rozpisywał się na temat PKSu Żary? Nie odpowiadaj, znam odpowiedź :P

A ta miejska hadziewiątka to na bank samoróbka. W autosanach różnica między miejskimi a lokalnymi była jednak dużo bardziej wyraźna niż w jelczach (modele L11 i M11). ;)
michuss
- 16:13 czwartek, 18 grudnia 2014 | linkuj
Podejrzewam, że Michuss zna zagadnienie Sanów podobnie jak ja. ;))
Sany, niestety, statusu legendy nigdy nie uzyskały - za mała liczba sztuk, zbyt krótko były w obiegu, buda mniej charakterystyczna...
U mnie ostatnia partia H9-35 śmigała w latach 1996-2012 a co zabawne, również w 1996 kupili pierwszego nowoczesnego niskopokładowca (Jelcz 121MB) - kuriozalnie wyglądało ich zestawienie.
Jeszcze bardziej kuriozalna była H9-35, która jeździła wcześniej, tj. do 1996: buda "miejska" (elektryczne drzwi) a fotele turystyczne (!) miękkie, głębokie, wysoki i po 4 w rzędzie. Genialnie funkcjonowały potoki pasażerskie w ruchu podmiejskim, zwłaszcza w godzinach szczytu. :D:D
Co to za w ogóle był twór? Samoróbka (miejski z fotelami turystycznego, albo turystyczny z drzwiami miejskiego)? No bo raczej fabrycznie takich nie robili...??
mors
- 15:57 czwartek, 18 grudnia 2014 | linkuj
Zanim Polskę opanowały Autosan Sanok produkował SAN-a H100, który też był bardzo charakterystycznym autobusem, całkiem nieźle konkurującym z Jelczami/Karosami. Taki np. PKS Zambrów w latach 70. dużą cześć kursów lokalnych obsługiwał właśnie SANami H100. Jelcze 043 na pograniczu Mazowsza i Podlasia były rzadkością.
Do tego SAN H100 był typowym dla naszego kraju poprawianiem konstrukcji poprzez zastosowanie rozwiązań z niższego stopnia rozwoju technicznego.
Jak się bowiem przyjrzeć na produkcję SFA to SAN H01 i H25 miały nowoczesne nadwozia samonośne. Jednak były one stosunkowo delikatne, źle znosiły przeciążenia i kiepskie drogi. Wobec tego po jakimś czasie pękały kratownice. Co zrobić aby wyeliminować problem? Zbudować autobus na ramie ciężarówki ze Starachowic i tak powstał SAN H100. Autosan był trochę nowocześniejszy, gdyż miał nadwozie półsamonośne. Czyli nadal technicznie niżej niż H01 czy H25, które pod wieloma względami były wzorowane na Chaussonach APH522.
Podejrzewam, że przez warsztaty na Woli więcej niź Chaussonów przewijało się Mavagów oraz kolejny pokoleń SAN-ów. Chaussony królowały głównie w transporcie miejskim.

Autosanów H9 w różnych wersjach jest jeszcze sporo, chociaż w przypadku H9-35, głównie z trzeciej serii produkcyjnej.
oelka
- 00:22 czwartek, 18 grudnia 2014 | linkuj
Przy hadziewiątce palce maczał sam Beksiński...
A tych miejskich (h9-35) jeszcze wbrew pozorom trochę jeździ. Na pewno w Sanoku, czyli mateczniku, ale chyba też np.w Iławie ;)
michuss
- 16:04 środa, 17 grudnia 2014 | linkuj
H-9 to zdecydowanie największa legenda polskiego autobusiarstwa: wypuszczony na rynek ponad 40 lat temu a wiąż jeszcze spotykany w regularnych przewozach (niedobitki, ale jednak). W dodatku te walory estetyczne... :)
Ogórek (Jelcz-Karosa) jednak zrobił trochę krótszą karierę, poza tym nie jest rdzennie polski. ;p Co nie mniej estetycznie to, imho, również autobus wszech czasów. :)

PS. w moich rewirach dopiero niecałe 2 lata temu wycofano z eksploatacji "miejskie" wersje H9 - cokolwiek kuriozalne w tych czasach, ale za to jakie piękne. :)
mors
- 15:50 środa, 17 grudnia 2014 | linkuj
Świetny, sentymentalny wpis. :)

Przypomniałeś mi moje wojaże PKSem z pacholęcych lat ;) Bardzo często jeździliśmy poczciwymi autosanami h9-21 (w tradycyjnych w owe czasy barwach, kremowo-pomarańczowych) z Wejherowa nad morze (zawsze były dokumentnie zapchane już na starcie, a powrót ostatnim kursem wiązał się z bardzo dużym ryzykiem niezabrania). Ale najodleglejsze wspomnienie wiąże się z podróżą do Łeby dziwnym modelem podobnym do ikarusa. Potem, po latach znalazłem go przypadkiem na złomowcu w stanie mocno zdekompletowanym. Tutaj zdjęcie: http://phototrans.pl/14,58164,0,Zemun_IK_4VP_.html
michuss
- 10:42 środa, 17 grudnia 2014 | linkuj
Dobra pamięć do liczb, ciekawe wspomnienia, zwłaszcza zaskakujące proporcje cen.
"Szosony" to dla mnie jak dinozaury albo mamuty. ;)
mors
- 22:52 wtorek, 16 grudnia 2014 | linkuj
Do kompletu brakuje tylko zdjęć z Żytniej gdzie był Dworzec Centralny PKS do 1980 roku.
Autobusy po 1980 roku obsługiwano już na Zachodnim, gdzie obok nowego dworca powstało też zaplecze techniczne. Ciężarówki z warsztatów na Woli korzystały znacznie dłużej.
oelka
- 22:23 wtorek, 16 grudnia 2014 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zycie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl