Miałem w planach dystans nieco dłuższy, ale zaskoczyła mnie niska temperatura i dość mocny, lodowaty wręcz wiatr. Szczególnie odczułem go podczas zjazdu Agrykolą. Nie byłem ubraniowo przygotowany na takie warunki, więc skróciłem poranną wycieczkę, ograniczając się do jazdy po mieście.
Duża pętla obejmuje wszystkie warszawskie mosty i liczy około pięćdziesiąt kilometrów. Jak mam mniej czasu, wybieram wersję skróconą, ograniczoną mostami Łazienkowskim i Gdańskim. Ponieważ ostatnio jechałem bulwarami po lewej stronie Wisły, dziś przyszła kolej na prawy brzeg. I tu i tu, jedzie się jednakowo dobrze, więc dopóki mi się nie znudzi, trochę sobie tamtędy pojeżdżę. Szczególnie, jak czasu będzie mało.
Dostaliśmy na kilka dni Tosię pod opiekę i dlatego rano, zamiast na rower wychodzę z psem. Dziś jedno z drugim udało się połączyć i pokręciłem trochę po południowych wioskach. Pogoda nadal sprzyja, można jeździć z gołą nogą.
Dziś po raz kolejny przejechałem ten rzekomo spartaczony przez drogowców kawałek drogi dla rowerów wzdłuż S7. Stwierdzam też po raz kolejny, że nie ma się czego czepiać. Za to super asfalt do nowych osiedli w Podolszynie kończy się po dwustu metrach i dalej jest droga szutrowa. To tak gwoli uwagi, żebym pamiętał. :)
Z żadnego ujęcia nie udało mi się uchwycić efektu "fal" na ddr
Pogoda nadal dopisuje więc dzisiejsza kolejna przejażdżka, tym razem poranna i na zachód. W tamtą stronę droga trochę nieoczywista, trasą słabo znaną, bo już zapomnianą. Nawet dwa razy wracać się musiałem, gdy nie uwierzyłem znakowi "droga bez przejazdu". Liczyłem, że rowerem przejadę, ale teraz choć asfalt piękny, to doprowadzał mnie tylko do osiedla w polu - i koniec jazdy. Wracałem za to drogą przejechaną najmniej 121 razy, tyle potwierdza Strava, a ile było w rzeczywistości - nie wiadomo.
Pod tym wiodącym hasłem, na murze Wyścigów Konnych pojawiły się niedawno murale o zalewie nieprawdziwych, zmanipulowanych informacji, osaczających nas ze wszystkich stron. Szerszy kontekst tej kampanii dotyczy prania mózgów odbiorcom i wymuszania oczekiwanych reakcji. Ponieważ w wojnie polsko - polskiej nie chcę brać udziału, już wiele lat temu zrezygnowałem z oglądania programów informacyjnych i publicystycznych, czy obserwowania szczególnie zaangażowanych profili w mediach społecznościowych. Dzięki temu zachowuję spokój ducha i zdrowy rozsądek.
Tytułowa wymiana zdań nie dotyczyła grupy widocznej na zdjęciu. Z nimi przejechałem około kilometra, może dwóch i najzwyczajniej odpadłem zostając z tyłu. Ale na ulicy Warszawskiej starszy pan w wypasionym Jaguarze F-Pace Crossower najpierw na mnie trąbił, a potem wyprzedzając krzyknął o drodze jaką mi wybudowali, a ja jeżdżę ulicą. Tymczasem po drugiej stronie jest faktycznie, ale pas rowerowy prowadzący w stronę Raszyna.
Wczesna pora pozwala pojeździć w miarę komfortowo, nie tylko na drogach ruch znikomy, ale też nie ma jeszcze takiego gorącego zaduchu, jak w dzień. Nie patrząc tym razem na warunki wiatrowe pojechałem na zachód, sprawdzić co nowego na starych drogach. Wygląda na razie, że nic. Powrót pod wiatr dał się trochę we znaki moim zmęczonym nogom, ale jakoś dojechałem. Sierpień słaby kilometrażowo, trzeba będzie nadrabiać.