A Strava nadal nie współpracuje. Kliknij tu i napisz czy przekierowało na moją dzisiejszą aktywność. height="405" width="590" frameborder="0" allowtransparency="true" scrolling="no" src="https://www.strava.com/activities/7291282096/embed/dadfb6414e5f4c330f3b63ba4f72530b46ecf1e5">
Na dziś nie planowałem wyjazdu rowerowego, bo to i pogoda niepewna, jakieś burze zapowiadali, do tego jeszcze o jedenastej smutna uroczystość, a potem jeszcze zakupy... Ale córka nieświadoma tych wszystkich uwarunkowań, wysłała wiadomość z prośbą o odbiór z Piastowa zakupionych książek. Bardzo mi to podpasowało, bo dzięki temu miałem okazję jednak się przejechać. Zabrałem do plecaka kurtkę przeciwdeszczową na wypadek tych zapowiadanych burz i pojechałem, odebrałem i coś tam jeszcze pokręciłem, żeby nie było tylko tam i z powrotem. dalekie pomruki burzy usłyszałem dopiero w domu i to już dobrze po obiedzie, a deszczu nie ma do tej pory. Tak to jest z tymi wróżbitami od pogody. Skrypt Stravy nadal nie współpracuje z szablonem bloga i nie da się osadzić klikalnej mapki z trasą przejazdu. W zastępstwie jest zrzut ekranu.
Pochmurnie, 27°C, Odczuwalna temperatura 29°C, Wilgotność 71%, Wiatr 3m/s z PłnW - Klimat.app
Dawno nie byłem w tamtych okolicach, więc chętnie skorzystałem z propozycji odebrania leku w aptece w Milanówku. Droga znana, acz trochę zapomniana, natomiast powrót przez zachodnie wioski znajomy do bólu. Już z Warszawie kurs przez całe miasto Al. Niepodległości i Puławską, aż na taneczny Ursynów. Na miejscu pogadałem chwilę z córką i podpuszczony trochę przez nią, postanowiłem dokręcić do stówy. Zamiast do domu skierowałem się na południe do Karczunkowskiej, by powrócić znowu przez budowaną obwodnicę. Tym razem wszystko się udało i bez problemu dojechałem do furtki, a potem Wirażową i "żwirkami" do domu. ;)
Odpuściłem dziś dalekie jazdy, na rzecz pracy na świeżym powietrzu. Po przeczytaniu tego artykułu na portalu halo Ursynów i obejrzeniu zdjęć, postanowiłem zaryzykować i pojechać na bezczelnego w środku normalnego dnia pracy. Nie ukrywam, że po prostu kusi mnie wygoda i komfort jazdy, po drodze szerokiej, pustej, równej, bez świateł i... tylko dla mnie! Zresztą wystarczy spojrzeć na zdjęcia w zalinkowanym artykule, by zrozumieć. :) Dziś, podobnie jak ostatnio, napotkałem zmotoryzowany patrol firmy ochroniarskiej, ale tym razem zupełnie mnie zignorowali. Po doświadczeniu z ochroniarzami pilnującymi odcinka Ursynów - Miedzeszyn, tu widzę miłą odmianę. Tamten fragment strzeżony był jak Fort Knox i nigdy nie udało mi się go przejechać rowerem. Zawsze mnie dogonili i kazali zawracać. Opuszczenie autostrady wymagało zejścia po schodach, ale to niewielka zapłata za siedem kilometrów luksusu rowerowego i o kilometr krótszą trasę, niż po ulicach.
Wracałem prawdziwą ulicą Puławską, bez bis, i okazało się, że dystans różni się zaledwie o siedemdziesiąt metrów, czyli różnica zupełnie pomijalna.
Pogoda nadal dopisuje, ale dalekich podróży nie planowałem i tak sobie jeżdżę do tych Gassów już któryś raz. :) Tak się składa, że ciągle mam coś w Piasecznie do załatwienia, a stamtąd prosta droga przez Chylice i Konstancin nad Wisłę. Dziś tylko zmodyfikowałem powrotną drogę i pojechałem Wałem Zawadowskim, a od elektrociepłowni szutrem na koronie wału do Mostu Siekierkowskiego.
Jak nie mam pomysłu na trasę, zawsze na podorędziu jest niezawodny trójkąt o wierzchołkach Warszawa - Piaseczno - Gassy. A że dziś drogowcy nie pracowali na S7, to już przed Zgorzałą wbiłem na nowiutki asfalt i dojechałem aż do Kolonii Lesznowola. Tam, przy Biedronce, zszedłem po schodach do drogi magdaleńskiej i po chwili byłem u córki. Tym razem nie zabawiłem tam długo i po krótkiej chwili jechałem już do przystani w Gassach. Tu drugi, jeszcze krótszy przystanek na szybką fotkę i zacząłem rysować ostatnie ramię trójkąta, czyli kierunek północno - zachodni. Pogoda dopisuje, rowerzystów i spacerowiczów dużo, a sądząc po samochodach na parkingu, również plażowicze rozpoczęli sezon na opalanie. To tyle.
"Powiewa flaga, Gdy wiatr się zerwie A na tej fladze, Biel jest i czerwień
Czerwień - to miłość, Biel - serce czyste... Piękne są nasze, Barwy ojczyste"
Kurs do Piaseczna i z powrotem. Po obiedzie wsiadłem jeszcze raz na rower i w szczycie komunikacyjnym pojechałem na Sródmieście, a konkretnie na Emilii Plater. Wracałem Noakowskiego, Nowowiejską i Filtrową. Takiego armagedonu i kompletnego zatoru nie widziałem. Bardzo współczuję kierowcom jadącymi tymi uliczkami.
Miałem szczery zamiar pojechać dalej i nawet obie wczoraj trasę narysowałem i wgrałem do Garmina, ale pogoda i ciężki plecak mnie skutecznie zniechęciły. Co z tego, że w Piasecznie pozbyłem się go wraz z zawartością, skoro mżawka i mokre jezdnie, odebrały mi chęć do jazdy. Po powrocie ciuchy do prania, rower do czyszczenia, łańcuch do smarowania i fajrant. PS. Zajrzałem z ciekawości do sklepu firmowego Specjalized i zobaczyłem spodenki krótkie na szelkach za 649 zł i rękawki czarne za 140 zł. Ja za swoje zapłaciłem odpowiednio: 100 zł i 20 zł. Cenę spodenek mogę zrozumieć, cenę roweru za 60 tysięcy też - ale dać za dwa kawałki materiału 140 zł złotych, to już przekracza moje zdolności pojmowania. :)
Zachmurzenie umiarkowane, 8°C, Odczuwalna temperatura 6°C, Wilgotność 90%, Wiatr 3m/s z ZPłnZ - Klimat.app
Krótki wyjazd do Szpitala Bielańskiego po odbiór wyniku. W tamtą stronę praktycznie całość po drogach rowerowych, z powrotem niemal tylko po jezdniach. Dla mnie bez różnicy.
Zachmurzenie umiarkowane, 11°C, Odczuwalna temperatura 10°C, Wilgotność 84%, Wiatr 3m/s z Płn - Klimat.app