Z Piasecznia do Góry Kalwarii jest bliżej i jedzie się ciekawszą drogą, o ile nie wybiera się drogi wojewódzkiej 79 :). Ja jechałem przez Wagrodno, Julianów i Sobików. Zatrzymałem się w Górze Kawiarni uzupełnić bidony, bo upał dziś niemiłosierny, ale zapomniałem zrobić zdjęcia, więc zamieszczam pustostan z porannego spaceru z psem. Przynajmniej od czterech lat ten budynek stoi pusty. Powrót przez Gassy.
Pojechałem kawałek na zachód zobaczyć co nowego w tamtych okolicach. Właściwie to dwie rzeczy godne wzmianki: można przejechać przez Las Bemowski i druga; nadal trwają prace drogowe w Wojcieszynie. Aha! Trzecią jest zegar nadal pokazujący czas z dupy.
Miały być poranne kilometry gdzieś na zachodnich wioskach, czy Gassach, ale zwyciężyła ciekawość i pojechałem na Wisłostradę obejrzeć pojazdy przygotowane do defilady. A potem już było za późno i zrezygnowałem z kilometrów.
Jako że moja baza wypadowa przeniosła się sześćdziesiąt kilometrów na północ od Warszawy, łatwiej jest o północne kwadraty. Korzystam tez z szerokich opon i wygody amortyzatora w działkowym rowerze, choć amortyzowana sztyca, to już nieco za dużo dla mnie. Ale nie ma co wybrzydzać, tym bardziej że tylu kilometrów lasem i polami nie przejechałem na raz nigdy. W planowaniu trasy mam ustawiony profil trekingowy, więc taką trasę mi wyrysował i taką trzeba było przejechać. Myślę, że nawet na oponach 32 mm w mojej szosówce miałbym kolosalne problemy na niektórych fragmentach. Tym razem do statystyk dodaję prawdziwe kwadraty Max square: 53x53 Max cluster: 3313 (+21) All cluster: 3454 (+19) Total tiles: 6292 (+12)
Na działce jest rower, to trzeba go wykorzystać, a zbieranie kwadracików daje impuls do jeżdżenia. Pokręciłem się w tę i z powrotem po leśnych dróżkach i zawsze coś tam wpadło. A siatkarze przegrali z Francuzami. :(
Rano dostałem informację, że w Piasecznie jest do odebrania boczek wędzony i kaszanka własnej roboty, od Mańka ze Starych Polaszek. To miejscowość na Kaszubach, gdzie spędzały urlop moje dzieci i odkryły tego mistrza wędliniarskiego. No i teraz, gdy tylko praca rzuci mojego zięcia w tamtym kierunku, wracając zbacza z trasy i robi zaopatrzenie. Jako że czekała mnie jazda z plecakiem, nie nastawiałem się raczej na długi dystans, tylko typową jazdę kurierską. Ale żeby nie było, nie wybrałem najkrótszej trasy tam i z powrotem, tylko pojechałem na Gassy. jak zwykle po drodze mijali mnie wszyscy, również ci na rowerach górskich i to bez względu na płeć. Mnie jednak to wcale nie deprymuje, bo znam swój pesel oraz inne ograniczenia.
W Gassach ekipa TVN Turbo z Adamem Kornackim nagrywała film prezentujący to cacko - Lotus S1 Elise Sport 1,8. Najmłodsze egzemplarze tego modelu z końcówki ubiegłego stulecia, a więc mające dwadzieścia pięć lat, znalazłem na brytyjskim portalu aukcyjnym za dwadzieścia dwa tysiące funciaków. Na polskie wychodzi około sto dziesięć tysięcy złociszy. Chyba bym umiał lepiej wydać takie pieniądze. :)