Poniedziałek, 11 marca 2013
Kategoria Naprawy
Zimo, wypier....aj! Wymiana napędu 781km
...bo mam już nowy napęd:)

Jak już wspomniałem w piątkowym wpisie, umówiłem się na dziś do warsztatu. Pojechałem z ciężkim sercem, bo oczami wyobraźni widziałem, jak sól, śnieg i woda dokonują spustoszeń w moim nowiutkim łańcuchu, i ślicznych, błyszczących kółkach zębatych. Założenia były inne, a wyszło, jak widać za oknem. Wiosna, tak jak niemiecka armia po laniu pod Stalingradem, wycofała się na z góry upatrzone pozycje, a do kontrofensywy ruszyła znów Zima i jej generał Mróz.
Nie miałem jednak już wyjścia, bo cyt. "u mnie słowo droższe piniendzy", no i jak pamiętacie, sam właściciel miał zająć się naprawą mojego roweru. Na miejscu okazało się niestety, że Pan Jerzy zaliczył ostrą glebę na wczorajszym Maratonie MTB w Karczewie i dziś ręką nie rusza. Nie omieszkał jednak wspomnieć, że pomimo to wygrał swoją kategorię, z przewagą ponad 4 minut nad następnym zawodnikiem.:) A tak poważnie, to dla mnie najważniejszy był nowy łańcuch i wolnobieg, a nie osoba, która je wymieni. Zajął się tym bardzo profesjonalnie najstarszy stażem i doświadczeniem pracownik. W trakcie weryfikacji doszły jeszcze linki i pancerze od przerzutek, klocki z tyłu - bo te moje, co to je sam wymieniłem - szybko się zużyły, linka od hamulca, likwidacja luzu w tylnym kole, no i regulacje, przerzutek i hamulców. W sumie zajęło to ok. 1,5 godziny, a ja sobie posiedziałem, popatrzyłem, pogadałem i zapłaciłem za wszystko 130 zł. Tyle, a nawet więcej, bo 135 zł chcieli za samą wymianę łańcucha i wolnobiegu o tu, Rowery Giant-Korba-Ochota. Więcej do nich nawet nie zajrzę, bo najbardziej nie lubię pseudo-sieciowych cwaniaczków, którzy klienta traktują jak dojną krowę, albo jelenia do ustrzelenia.
W powrotnej drodze rower jechał jak marzenie, ale taki zimny wiatr był, że najkrótszą drogą wróciłem do domu, a i tak zmarzłem gorzej, niż w te największe mrozy. W warsztacie zresztą też zbytnio się nie wygrzałem 12°C, tyle mój termometr pokazywał. Zapomniałem też wznowić po wyjściu rejestrowanie trasy i dlatego powrotną drogę - Konarskiego, Górczewską, Elekcyjną, Prymasa - dorysowałem na mapie.
PS. Zdjęcie już było w jednym z poprzednich wpisów, ale dziś żadnego nie zrobiłem, więc daję to.

Jak już wspomniałem w piątkowym wpisie, umówiłem się na dziś do warsztatu. Pojechałem z ciężkim sercem, bo oczami wyobraźni widziałem, jak sól, śnieg i woda dokonują spustoszeń w moim nowiutkim łańcuchu, i ślicznych, błyszczących kółkach zębatych. Założenia były inne, a wyszło, jak widać za oknem. Wiosna, tak jak niemiecka armia po laniu pod Stalingradem, wycofała się na z góry upatrzone pozycje, a do kontrofensywy ruszyła znów Zima i jej generał Mróz.
Nie miałem jednak już wyjścia, bo cyt. "u mnie słowo droższe piniendzy", no i jak pamiętacie, sam właściciel miał zająć się naprawą mojego roweru. Na miejscu okazało się niestety, że Pan Jerzy zaliczył ostrą glebę na wczorajszym Maratonie MTB w Karczewie i dziś ręką nie rusza. Nie omieszkał jednak wspomnieć, że pomimo to wygrał swoją kategorię, z przewagą ponad 4 minut nad następnym zawodnikiem.:) A tak poważnie, to dla mnie najważniejszy był nowy łańcuch i wolnobieg, a nie osoba, która je wymieni. Zajął się tym bardzo profesjonalnie najstarszy stażem i doświadczeniem pracownik. W trakcie weryfikacji doszły jeszcze linki i pancerze od przerzutek, klocki z tyłu - bo te moje, co to je sam wymieniłem - szybko się zużyły, linka od hamulca, likwidacja luzu w tylnym kole, no i regulacje, przerzutek i hamulców. W sumie zajęło to ok. 1,5 godziny, a ja sobie posiedziałem, popatrzyłem, pogadałem i zapłaciłem za wszystko 130 zł. Tyle, a nawet więcej, bo 135 zł chcieli za samą wymianę łańcucha i wolnobiegu o tu, Rowery Giant-Korba-Ochota. Więcej do nich nawet nie zajrzę, bo najbardziej nie lubię pseudo-sieciowych cwaniaczków, którzy klienta traktują jak dojną krowę, albo jelenia do ustrzelenia.
W powrotnej drodze rower jechał jak marzenie, ale taki zimny wiatr był, że najkrótszą drogą wróciłem do domu, a i tak zmarzłem gorzej, niż w te największe mrozy. W warsztacie zresztą też zbytnio się nie wygrzałem 12°C, tyle mój termometr pokazywał. Zapomniałem też wznowić po wyjściu rejestrowanie trasy i dlatego powrotną drogę - Konarskiego, Górczewską, Elekcyjną, Prymasa - dorysowałem na mapie.
PS. Zdjęcie już było w jednym z poprzednich wpisów, ale dziś żadnego nie zrobiłem, więc daję to.
- DST 18.00km
- Czas 00:54
- VAVG 20.00km/h
- Temperatura -1.0°C
- Sprzęt Wheeler
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
To nie zima ma go wzruszać a sól. U mnie smarowanie olejem, jak jade w solnej brei nie starcza na wiele. Wymyje każdy smar;/
Ksiegowy - 07:53 wtorek, 12 marca 2013 | linkuj
A tu znów dosypało, i jakby odśnieżali te "ścieżki" to by się jakoś jeździło. Nasmarować napęd olejem na mokre warunki i zima go nie wzrusza.
wzap - 21:21 poniedziałek, 11 marca 2013 | linkuj
Właśnie ze względu na pogodę nie wymieniam łańcucha i kasety, chociaż już trzeba, bo skacze okrutnie i jeżdżę na przełożeniu... 1-6. Wiem, że rozciąga łańcuch, ale on jest rozciągnięty i bez tego. Jak mam przednie przełożenie na "jedynce", to wtedy nie skacze. Natomiast kombinacje typu 2-4 czy 2-5 odpadają zupełnie, jedno wielkie skakanie.
lukasz78 - 19:30 poniedziałek, 11 marca 2013 | linkuj
Komentuj
lukasz78 - 19:30 poniedziałek, 11 marca 2013 | linkuj