Słońce... śnieg... słońce,... grad... słońce... krupa śnieżna...
Dziś wreszcie dłuższy nieco dystans, bo choć pogodowe prognozy nie były zachwycające, to skoro deszcz nie miał padać, to postanowiłem poprawić swoje marcowe statystyki. Pierwszym etapem było Piaseczno, a potem planowałem jazdę do Góry Kalwarii i powrót przez Gassy, ale wystarczy... spojrzeć na tytuł wpisu. :) Ponieważ jazda przez Dawidy nadal chyba nie jest możliwa, sprawdziłem nowo oddane przedłużenie Woronicza, skręcając ze Żwirki i przejeżdżając przez wymarły Służewiec Przemysłowy. Dwa dni temu korki na wszystkich ulicach i uliczkach, teraz żywego ducha nie widać. Teraz jest to Służewiec Korporacyjno - Mordorowy.
Jechało mi się całkiem przyjemnie pomimo zimna, od którego zdązyłem się juz odzwyczaić i dopiero w Piasecznie pogodowe załamanie nadszarpnęło moje morale. Lodowe drobinki z nieba i czołowy wiatr, dość boleśnie masakrowały mi twarz, całkiem jakby ktoś ze śrutówki do mnie strzelał. Pomagało tylko maksymalne pochylenie głowy, wtedy waliły w kask, ale jak się patrzy na pedały, to nie widzi się drogi. Nie trwało to na szczęście długo, ale to wtedy postanowiłęm skrócić pętelkę i zostawić Górę Kawiarnię na inny czas. Zresztą Maciek i tak zamknął lokal ze względu na zagrożenie koronowirusem. Tym sposobem do Gassów zajechałem omijając tym razem centrum Piaseczna i jadąc przez Żabieniec i Siedliska do Chylic. Dalej już normalnie, jak zawsze i tylko pod koniec, przy budowie obwodnicy, niemiła niespodzianka. Rzadkie, rozjeżdżone błoto, a właściwie błotna kałuża wytworzona przez koła ciężarówek z budowy obwodnicy. Na szczęście płytka, ale opony całe uświnione. Trzeba chyba będzie zrezygnować na jakiś czas z przejazdu tym fragmentem, choć to do ulicy Fogla w Wilanowie najlepszy dojazd. Można wprawdzie jechać Rosochatą do Powsina, ale Wilk pisze że tam też wykopki kanalizacyjne.
Na zakończenie wpisu dodam jeszcze, że pomimo wszystko jestem zadowlony z wyjazdu i tylko nie potrafię zrozumieć, dlaczego wziąłem cienkie rękawiczki. Na kaloryferze obok suszyły się przecież i te cieplejsze, puta mierda!

Cerkiew na Puławskiej © yurek55

Przystań w Gassach © yurek55

Karczew po drugiej stronie Wisły © yurek55

Siekierki, wiejska dzielnica Warszawy © yurek55
Jechało mi się całkiem przyjemnie pomimo zimna, od którego zdązyłem się juz odzwyczaić i dopiero w Piasecznie pogodowe załamanie nadszarpnęło moje morale. Lodowe drobinki z nieba i czołowy wiatr, dość boleśnie masakrowały mi twarz, całkiem jakby ktoś ze śrutówki do mnie strzelał. Pomagało tylko maksymalne pochylenie głowy, wtedy waliły w kask, ale jak się patrzy na pedały, to nie widzi się drogi. Nie trwało to na szczęście długo, ale to wtedy postanowiłęm skrócić pętelkę i zostawić Górę Kawiarnię na inny czas. Zresztą Maciek i tak zamknął lokal ze względu na zagrożenie koronowirusem. Tym sposobem do Gassów zajechałem omijając tym razem centrum Piaseczna i jadąc przez Żabieniec i Siedliska do Chylic. Dalej już normalnie, jak zawsze i tylko pod koniec, przy budowie obwodnicy, niemiła niespodzianka. Rzadkie, rozjeżdżone błoto, a właściwie błotna kałuża wytworzona przez koła ciężarówek z budowy obwodnicy. Na szczęście płytka, ale opony całe uświnione. Trzeba chyba będzie zrezygnować na jakiś czas z przejazdu tym fragmentem, choć to do ulicy Fogla w Wilanowie najlepszy dojazd. Można wprawdzie jechać Rosochatą do Powsina, ale Wilk pisze że tam też wykopki kanalizacyjne.
Na zakończenie wpisu dodam jeszcze, że pomimo wszystko jestem zadowlony z wyjazdu i tylko nie potrafię zrozumieć, dlaczego wziąłem cienkie rękawiczki. Na kaloryferze obok suszyły się przecież i te cieplejsze, puta mierda!

Cerkiew na Puławskiej © yurek55

Przystań w Gassach © yurek55

Karczew po drugiej stronie Wisły © yurek55

Siekierki, wiejska dzielnica Warszawy © yurek55
- DST 72.48km
- Czas 03:30
- VAVG 20.71km/h
- VMAX 42.84km/h
- Temperatura 5.0°C
- Kalorie 961kcal
- Podjazdy 166m
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
W marcowym Men''s Health* wspomniano, że można podnieść wydajność treningu biegowego nie zakładając rękawiczek. Według tamtej notatki, im chłodniejsze ręce tym energiczniejszy wysiłek. Może na tym zyskałeś zostawiając cieplejsze na kaloryferze.
_____________________________________________________________________________________________________
* nie czytuję, przeglądam tylko będąc w empikach. teich - 08:15 poniedziałek, 16 marca 2020 | linkuj
Komentuj
_____________________________________________________________________________________________________
* nie czytuję, przeglądam tylko będąc w empikach. teich - 08:15 poniedziałek, 16 marca 2020 | linkuj