Piątek, 27 kwietnia 2018
Kategoria 50-100
Za deszczem
Zgłębiam ostatnio przygody tajnego radcy dworu Erasta Fandorina, bohatera cyklu powieści Borisa Akunina osadzonych w realiach carskiej Rosji. Taki dziewiętnastowieczny, rosyjski James Bond. To tłumaczy zmniejszoną aktywność rowerową w ostatnim czasie i dziś też nie chciało mi się wychodzić na rower. Ale kiedy już wyszedłem, to bardzo mi się zachciało jechać i nawet gdy spotkałem Katanę, to zamieniliśmy raptem kilka słów i rozjechaliśmy się w swoją stronę. Ona już wracała z Leszna, a ja dopiero się rozkręcałem. Ale gdy już wracałem i zobaczyłem czarne chmury wiszące nade mną, zacząłem żałować, że nie zawróciłem do domu wcześniej. Okazało się jednak, że Bóg rowerzystów czuwał i deszcz mnie wyprzedził. Pierwsze kałuże napotkałem w Lipkowie, potem jeszcze w Klaudynie, a nawet w lasku na Bemowie. Tak że tylko spod kół mnie nieco pochlapało, ale z góry oszczędziło. A jechałem w samej koszulce i mogło być słabo, bo temperatura nie rozpieszczała zbytnio.

Kaputy!

Rzepak

Bażant

Kałuże

Kaputy!

Rzepak

Bażant

Kałuże
- DST 85.00km
- Czas 03:51
- VAVG 22.08km/h
- Temperatura 14.6°C
- Sprzęt Bystry Baranek
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
O! Tak szybko zakwitł rzepak! Gdyby to było np. w Wielkopolsce, ale na Mazowszu...
W tym roku jeszcze kwitnącego rzepaku nie spotkałem.
Niewątpliwie tegoroczną wiosnę mamy cieplejszą od typowej polskiej wiosny. malarz - 04:01 sobota, 28 kwietnia 2018 | linkuj
Komentuj
W tym roku jeszcze kwitnącego rzepaku nie spotkałem.
Niewątpliwie tegoroczną wiosnę mamy cieplejszą od typowej polskiej wiosny. malarz - 04:01 sobota, 28 kwietnia 2018 | linkuj